Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Wielkanoc do likwidacji

03.04.2007 00:00
Znajomi, którzy pracują w Anglii nie przyjadą na Wielkanoc. Nic dziwnego, no bo co to za święta? Zresztą byli już w Boże Narodzenie. Zimą to są poważne, normalne święta. Choinka, karp, biały obrus na stole, pasterka, te sprawy.

A wiosną w Londynie huk roboty. Porządki – w domach, biurach, sklepach. Szkoda tracić czas na podróżowanie, zresztą bilety na samolot takie drogie... Przez telefon londyńczycy rodem z Raciborszczyzny opowiadają podekscytowani: w piątek, no ten wielki, zrobimy zakupy, w sobotę wreszcie wybierzemy się do kina, w niedzielę do pubu, na piwo, posłuchać irlandzkiej kapeli. W poniedziałek może uda się wyrwać na basen i na rollercoastera nad morze. Wreszcie będziemy mieli trochę czasu dla siebie.

A my, tu w domu? Zachwycamy się, że wreszcie przygrzało słońce, zniknęło błocko. Można wyskoczyć z całą rodziną na rower, wybrać się w góry. Będzie trochę czasu dla rodziny, zapomnimy na chwilę o politykach, dyskusjach o lustracji i aborcji. Wyślemy rymowane SMS-y z życzeniami, maile z kurczakami. Pojedziemy do supermarketu. Ozdobimy mieszkanko kolorowymi jajkami, serwetkami, koszyczkami, palemkami. Właśnie, po co są te palemki? Może do usuwania kurzu?

Nie ma już świąt wielkanocnych. Zniknęły, wyparowały bez śladu. Nikt o nich nie pamięta, nikt nie ma czasu ich żałować. Ktoś kiedyś gdzieś zmartwychwstał? Zawracanie głowy. Wcześniej wisiał na krzyżu? Nie ma czasu, jest tak dużo pracy! Rezurekcja? Co to znaczy? Chyba insurekcja albo reaktywacja... Co za matrix z tą tradycją!

Tylko starka ze starzykiem nie rozumieją. Nudzą, że trzeba odetchnąć, uspokoić się, przysiąść, zatrzymać. Że nie wypada myć okien i podłóg w Wielki Tydzień. Że to czas zadumy, refleksji, milczenia. Że pokuta, cierpienie, śmierć, takie bzdety. No, ale wiadomo, że starzyki zawsze nudzą i nigdy nie rozumieją.

My, wyznawcy telewizji, Internetu i tabloidów, jesteśmy nieśmiertelni. Nie cierpimy. Choroba nas nie dopada. Gdy pojawiają się pierwsze zmarszczki, sięgamy po krem, idziemy na mikrodermabrazję albo do chirurga. Na siłownię, aerobik, jogę, tai-chi, gimnastykę artystyczną albo basen. To nas kręci, cierpienie i śmierć są taaaakie nudne.

Nie dla nas te gadki o sensie życia, skupieniu, odrodzeniu, pokucie, skrusze, rachunku sumienia. O tym, że aby dojrzeć, trzeba się zmienić. Precz z nudą Wielkiego Tygodnia.

Po świętach wielkanocnych zostanie nam posprzątane mieszkanie... i brudne sumienie.

Aleksandra Klich - Jest dziennikarką i redaktorką „Gazety Wyborczej”, zajmuje się historią Śląska i Kościoła

  • Numer: 14 (780)
  • Data wydania: 03.04.07