Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Sala na językach

27.02.2007 00:00
Nie dość, że końca budowy ośrodka kulturalno-rozrywkowego w Turzu  nie widać, to inwestycja już podzieliła społeczeństwo.

Decyzja o budowie zapadła jeszcze za poprzedniej kadencji. Postawiono mury i konstrukcję dachu. Gmach ma służyć czterem wsiom: Turzu, Budziskom, Rudzie i Siedliskom jako ośrodek kulturalno-sportowo-rekreacyjny z częścią taneczno-gastronomiczną. Niestety, inwestycja warta powyżej 60 tys. euro podzieliła nie tylko radnych, ale i społeczeństwo.

Wątpliwości pojawiły się w grudniu 2005 r., przy uchwalaniu budżetu na 2006 r. Decyzja o finansowaniu ośrodka została jednak podjęta. – Pomysł budowy  pojawił się przed laty, jeszcze za kadencji burmistrza Witolda Cęcka. Właśnie wtedy społeczeństwo zostało zarażone ideą budowy większego obiektu – twierdzi Manfred Wrona, przewodniczący Rady Miejskiej poprzedniej kadencji, kiedy to zapadły kluczowe decyzje w sprawie inwestycji. – Powstał wówczas projekt, którego nie wykonał burmistrz ani przewodniczący rady, ale został opracowany przez fachowców. Przez dwa lata nikt nie dyskutował, nie negował protokołów cenowych a plany były przyjmowane niemal jednogłośnie decyzją rady – dodaje.

Prawdziwa burza rozpoczęła się, kiedy zmieniły się władze gminy. Nowi radni storpedowali projekt inwestycji, jednocześnie stając przed dylematem, co z tym fantem zrobić dalej. Nowa rada zarzuciła swoim poprzednikom niegospodarność, kiedy okazało się, że w kolejce za salą są ważniejsze dla gminy obiekty. – Poprzednia rada potraktowała budowę ośrodka jako najważniejsze zadanie, pozostawiając na boku takie inwestycje jak sieć wodociągowa czy budowa oczyszczalni ścieków. A przecież za te pieniądze można było rozpocząć przygotowywania do rozpoczęcia budowy kanalizacji, wykonać projekt techniczny. Tym się nie zajęli, sądzę, że ze względu na ambicje lokalne, bo były burmistrz pochodzi z Turza – mówi oburzony Piotr Klichta, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.

Zarzuty odpiera Manfred Wrona. – Rada podjęła taką decyzję, bo była potrzeba budowy tego obiektu, co wcale nie znaczy, że nie było nic robione w sprawie kanalizacji. Zadania te realizowane były równolegle, poza tym porównywanie tych dwóch inwestycji nie ma sensu, budowa ośrodka to znacznie mniejsze finansowo zadanie – mówi Manfred Wrona.

Duże obawy związane z budową obiektu ma burmistrz Rita Serafin. – Kiedy wprowadzono do budżetu nową inwestycję, pojawiło się zdumienie i dyskusja na temat jej zasadności. Dzisiaj mamy stan surowy bez zadaszenia. Biorąc pod uwagę zasady gospodarności, sztuki budowlanej i logiki, należałoby to zadaszyć. Jeśli nie pozyskamy środków zewnętrznych, to nie ma mowy, żeby to budować z zasobów gminy. Trzeba zainwestować jeszcze setki tysięcy. Trudno będzie dokończyć tę inwestycję. Przewidzieliśmy środki na zadaszenie, ale co dalej? – zastanawia się burmistrz.  W tegorocznym budżecie przeznaczono na zadaszenie 400 tys. zł.

– Ta inwestycja to bubel technologiczny i projektowy – twierdzi Piotr Klichta. – Z kosztorysu inwestorskiego dowiedziałem się, że konieczne było przeprowadzenie dodatkowych robót, takich jak przeróbka sieci wodociągowej i kanalizacji sanitarnej a także wykopy związane z usunięciem nasypów ze śmieci, gruzu, butelek itp. Nie dość, że jest tam podmokły grunt, było jakieś wysypisko śmieci, nikt nie zauważył, że jest tam sieć wodociągowa i kanalizacja. I na czymś takim buduje się budynek? – pyta wiceprzewodniczący.

Sami mieszkańcy niechętnie wypowiadają się na ten temat. – Pomysł budowy na pewno był dobry. Niestety, ktoś, kto nadzorował to przedsięwzięcie nie dopatrzył kilku spraw. Przede wszystkim położono za niskie fundamenty, one powinny być o 50 cm wyżej, zwłaszcza, że jest to teren powodziowy. Jestem murarzem i wiem, że wykonano tutaj izolację z najgorszego gatunku papy. Należało zrobić dobrą impregnację, ale tak się nie stało – twierdzi jeden z mieszkańców, który chce pozostać anonimowy.

Joachim Mosz
Według mnie ta budowla jest niepotrzebna. Jest dom kultury, na drugi rok ma być pusty gmach szkoły, lepiej, żeby za te pieniądze coś wyremontowali. Dużo bardziej pilna jest budowa wałów przeciwpowodziowych, bo w razie powodzi z tego budynku zrobi się kryty basen.

Sylwia Zasadni
Kiedyś byłam przeciwna tej budowie, ale kiedy, przy okazji imprezy, rozstawialiśmy stoły na 80 osób w naszej świetlicy, przekonałam się, że taki obiekt naprawdę jest nam potrzebny. Podczas zebrań wiejskich, imprez kulturalnych ludzie po prostu nie mają się gdzie pomieścić.

Marcelina Waśniowska - sołtys Turza
Inwestycja wynikła z potrzeby mieszkańców. W tej chwili nie mamy lokalu, w którym mogłyby się odbywać zebrania wiejskie, zajęcia dla dzieci, imprezy kulturalne. Ośrodek ma służyć większej integracji społeczeństwa i być wizytówką wsi. Jesteśmy typowo rolniczą wsią, większość mieszkańców ma czas dopiero zimą, żeby się spotykać, uczestniczyć w życiu społecznym. Lokalizacja obiektu w tym miejscu podyktowana została tym,że jest to centrum wsi, wszędzie stąd blisko. Poza tym jest duże obejście, miejsce na parking, plac zabaw i całą infrastrukturę. W przyszłości sala będzie zarabiać na siebie, gdyż w wolnym terminie będzie wynajmowana. W pobliżu odbywają się tutaj różne imprezy typu Pływadło, spływy kajakowe, na które przyjeżdża młodzież z całego Śląska.

(e.Ż)

  • Numer: 9 (775)
  • Data wydania: 27.02.07