Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Wiśnia zza wielkiej wody

27.02.2007 00:00
Chwała nowemu prezydentowi, że wziął się za reformowanie Dni Raciborza – imprezy w poprzednich latach piekielnie nudnej, robionej przez urzędników dla urzędników, a nie dla ludzi i promocji miasta.

Ustalono, że Dni owe nie mogą się odbywać we wrześniu, lecz w czerwcu. W budżecie zarezerwowano kasę (90 tys. zł) i postawiono sobie jeden cel – ma być tak gwarno, tak głośno i tak udanie, jak w sierpniu na Memoriale. Od organizacji odsunięto magistrackiego urzędnika, a cały trud złożono na barki Raciborskiego Centrum Kultury, niegustującego raczej dotąd w imprezach masowych, lecz w tych z tzw. wyższej półki (ambitne kino, poezja, teatr, Bajor, Geppert itd.).

Wśród speców od kultury i decydentów rozpętała się burza mózgów. Pomysłów bez liku – kubańskie rytmy z Jose Torresem, kolejna edycja rock’co’rock, Monika Brodka, festyn rycerski, kino w plenerze itd. W minionym tygodniu okazało się, że za gwiazdę będzie robił Wiśnia, czyli Michał Wiśniewski z Ich Troje, który teraz gra po amerykańskich pubach dla Polonii w Ameryce Północnej. Kto w weekendy śledzi „Dzień dobry TVN” ma już Michała prawie za członka rodziny, bo mało kto jest tak nachalnie promowany (chodzi o cykl „Wiśnia za wielką wodą”).

O gustach się nie dyskutuje, bo może rzeczywiście Ich Troje to tzw. złoty środek. Co prawda wiele osób będzie psioczyć, ale tysiące przyjdą obejrzeć czerwonowłosego gwiazdora. Cóż, drogo, ale pewnie.

Mam jednak wrażenie, że Michał stanie się symbolem kompletnego uwiądu kreatywności w naszym mieście. Nie jest bowiem sztuką wysupłać pieniądze na tzw. zespół, który jak Doda z Virgin ściąga na darmowy koncert tysiące ludzi. Sztuką jest znalezienie takiej formuły Dni Raciborza, które nie tylko zaspokoją potrzebę plenerowej chuci zwykłych obywateli naszego miasta, ale także ściągną tu gości z zewnątrz, pokażą inne oblicze grodu, bo bez wątpienia różnimy się (historią, przyrodą, zabytkami) od dużych górniczych aglomeracji. Michał upodobni nas do letnich kurortów, gdzie takie jak on gwiazdy śpiewają za ciężkie pieniądze do jogurtów czy zupek z kubków.

Od dawna mówię o przejeździe Sobieskiego, praktykowanym z sukcesem jeszcze w latach 80. Teraz, widząc, że z Sobieskiego nici, zadaję sobie pytanie: co zrobić, by nadać występowi Wiśni niepowtarzalnego charakteru? Mam pewien pomysł. Dołóżmy do gaży i niech zaśpiewa po śląsku, w śląskim stroju, może z jakąś śląską kapelą. Niech „zajodłuje”. Będzie ubaw na całego. Do okien wstawmy równie kolorowe jak Michał papugi. Będzie wyjątkowo bajerancko.

Grzegorz Wawoczny - redaktor naczelny Nowin Raciborskich

  • Numer: 9 (775)
  • Data wydania: 27.02.07