Łowczy i jego służba
Zachowane średniowieczne dokumenty wskazują, że myślistwo odgrywało znaczącą rolę na książęcym dworze w Raciborzu. Było stylem życia, obyczajem i dworskim rytuałem, a także źródłem pozyskiwania pożywienia, cennych skór oraz poroży do wyrobu różnych narzędzi i broni. Obok turniejów było najpowszechniejszą rozrywką wśród władcy i jego rycerstwa. Liczyły się przede wszystkim łowy na grubego zwierza.
Solił porządnie
Średniowieczni dziejopisarze nader często zwracali uwagę na to, co się działo na polowaniach i co robiono z upolowanymi sztukami. Czynił tak Jan Długosz, który poświadcza myśliwskie zapędy królów Polski, wśród których palmę pierwszeństwa dzierży Władysław Jagiełło, skoligacony, notabene w pewnym stopniu z księciem raciborskim Janem Żelaznym (władca Raciborza wziął sobie za żonę Helenę zwaną Litewską z bocznej linii Giedyminowiczów). Jagiełło obierał sobie za cel niedźwiedzie i żubry. Te ostatnie „tłukł, ładował w beczki, solił porządnie i słał w darze krakowskim profesorom”. Niestety, nie mamy podobnych dziejopisarskich świadectw dotyczących wyczynów łowieckich książąt raciborskich. Trudno więc odtworzyć w pełni średniowieczną myśliwską obyczajowość górnośląskiego dworu. Więcej możemy powiedzieć na temat służby odpowiadającej za przygotowania do łowów. Na ziemiach polskich zaczęła się ona tworzyć już za czasów Bolesława Chrobrego. Wzorowana była na rozwiązaniach czeskich i niemieckich. Istotą było zastrzeżenie, na zasadzie regale, wyłącznego prawa władcy do polowań na podległym mu obszarze. Bez jego zgody nikomu nie wolno było zasadzać się na zwierzynę.
Co więcej, na ludności spoczywało szereg obowiązków związanych z myślistwem, począwszy od przygotowania polowania, dbałości o jego prawidłowy przebieg, na utrzymaniu psów myśliwskich i ochronie zwierzyny przed kłusownikami skończywszy. Na przykład urbarze dóbr zamkowych opolsko–raciborskich z 1566 i 1567 roku wzmiankują, że rzeźnicy raciborscy mieli obowiązek dostarczania na zamek określonych ilości tłuszczu zwierzęcego oraz podrobów na wyżywienie ptaków myśliwskich.
Łowczy na szczycie
Ustalona była hierarchia książęcych – myśliwskich sług. Na szczycie tej drabiny stał łowczy oraz podlegli mu bezpośrednio podłowczy. Na jej drugim końcu znajdowali się kmiecie, tak zwani psiarze, którzy mieli za zadanie opiekować się sforami książęcych psów. W małych, piastowskich księstwach dzielnicowych łowczy, podobnie jak podstoli czy podczaszy, stawiani byli w gronie najważniejszych urzędników dworskich, bliskich współpracowników księcia. Wielu z nich było rycerzami i właścicielami ziemskimi. Na dworach królewskich łowczy należeli już do niższych rangą urzędników.
Po śmierci księcia opolsko–raciborskiego Kazimierza księstwem na krótko rządził Henryk Brodaty, będący wtedy opiekunem młodych Kazimierowiców. W 1232 roku wystawił w Opolu dokument dla bożogrobców miechowskich, w którym potwierdził wszystkie dotychczasowe nadania dla konwentu. Świadkiem występującym na dyplomie jest łowczy Mikołaj, syn Wasyla. Należy go wiązać z kręgiem osób bliskich księżnej Wioli Bułgarskiej, wdowie po Kazimierzu. Swój urząd sprawował już za życia górnośląskiego księcia.
W otoczeniu księcia opolsko–raciborskiego Władysława wnuka Laskonogiego, znajdujemy w 1274 roku łowcę książęcego Gosława i podłowczego Bogutę, który pełnił tę godność jeszcze w 1293 roku u boku Przemysła Raciborskiego. Godność podłowczego pełnił również Stefan Zbronowic, właściciel wsi Żernice. W latach 1293–1294 w Raciborzu działał podłowczy Adam. Ludzie ci byli znaczącymi posiadaczami ziemskimi. W 1274 roku książę Władysław wydał dokument, w którym stwierdził, że jego podłowczy Stefan sprzedał komesowi Gniewomirowi część swego dziedzictwa w Żernikach.
Książęce rewiry
Zwierzyny w lasach królewskich i książęcych strzegli gajowi. Prócz nich myśliwska służba obejmowała: łuczników, sieciarzy, sokolników, strzelców, obławników oraz śledników, którzy sami lub z psami tropili zwierzynę i składali o niej raporty. Rzeźnicy mieli obowiązek dostarczania ochłapów i głów bydlęcych dla psów oraz wątroby dla sokołów. Ziemianie obowiązani byli strzec gniazd sokolich, a zbiegłe gniazdowniki łapać i karmić. Do tego dochodziły inne ciężary, takie jak udzielanie urzędnikom i służbom łowieckim noclegów, posiłków oraz podwodu a także utrzymanie w sprawności zasiek z kłód drzewnych. Ciężary łowieckie należały w średniowieczu do najbardziej uciążliwych i znienawidzonych.
Częstym zjawiskiem było wydzielanie najbogatszych w zwierzynę rewirów, zwanych kniejami lub gajami, które ludność musiała chronić przed kłusownikami, a nierzadko odławiać dorodne sztuki na pański stół. Tylko królowie i książęta mogli polować na: tury, żubry, niedźwiedzie i łosie. Przymykano oko na kłusownictwo chłopów, którzy, zakładając wnyki i paście oraz stawiając samołówki, dybali w lasach na sarny, jelenie i dziki. Chłopom groziły co prawda ciężkie kary za naruszenie książęcego regale, ale warunkiem zastosowania sankcji było przyłapanie kłusownika, a o to nie było wcale łatwo. Władcy nieraz więc, chcąc sobie zapewnić obfitość łowów, wybierali formę przyjaznej koegzystencji z podległą sobie ludnością, dla której zwierzyna leśna była cennym źródłem pożywienia.
Ślady dawnych myśliwskich funkcji wielu osad służebnych można znaleźć w istniejącym do dziś nazewnictwie górnośląskich miejscowości. Spotykamy na przykład Bobrowniki, wzmiankowane w 1232 roku jako „Bobrowniky theutonicale”, obecnie część Tarnowskich Gór, gdzie pierwotnie mieszkała ludność odpowiedzialna za opiekę nad bobrowymi żeremiami. Podobny rodowód może mieć Bobrek, obecnie część Bytomia. Taką samą nazwę miała także zaginiona osada koło Rybnika. W gminie Woźniki znajduje się, wzmiankowana w 1316 roku jako „Psari”, wieś Psary, gdzie trzymano książęce psy wykorzystywane podczas polowań. W gminie Dąbrowa Niemodlińska leży miejscowość Sokolniki, wzmiankowana w 1440 roku jako „Sokolnik”.
Na bytującą w okolicach zwierzynę wskazują takie nazwy osad, jak: Orłowiec, teraz dzielnica Wodzisławia, Wilcza w gminie Pilchowice, Wilkowyje – obecnie część Tych, Wydrowice w Głogówku czy Wydrzec.
Więcej o myślistwie na Górnym Śląsku można przeczytać w dostępnej w księgarniach książce Grzegorza Wawocznego pt. „Kuchnia raciborska. Podróże kulinarne po dawnej i obecnej ziemi raciborskiej”.
(waw)
Najnowsze komentarze