Sobota, 27 lipca 2024

imieniny: Natalii, Aureliusza, Jerzego

RSS

Kupą, mości Panowie!

16.01.2007 00:00
W mieście Raciborzu o kulturze mówi się bardzo różnie. Raz lepiej, raz gorzej, a najczęściej wcale. I to jest jej największy problem, ot co!

W rankingu ważności merytoryczno-finansowej ustawiona daleko za dziurami w chodniku, zapasami, walką z nałogami, protestującą oświatą i dobry Bóg wie czym jeszcze – wiedzie swój szary żywot w kilku pubach i odrapanych budynkach między Chopina, Stalmacha i Londzina… W mieście Raciborzu mówi się także o tym, iż wraz z nowym rokiem i nowymi władzam, w raciborskiej kulturze „coś ma się ruszyć”. Mówi się oczywiście raczej ukradkiem, ściszonym głosem i bez podawania źródeł. Ale się mówi. Na szczęście!

W mieście Raciborzu na kulturę na szczęście nie tylko się narzeka, ale także się o niej marzy. Marzy się o wejściu w posiadanie własnej sceny plenerowej i sprzętu nagłaśniającego (którego koszty wynajmu już dawno przerosły koszt zakupu własnego), o zbudowaniu amfiteatru w „Strzesze”, o nowych fotelach w „Przemku”, o zmianach ludzi na niektórych stanowiskach, o przeniesieniu kultury z oświaty do promocji, o nowej polityce kulturalnej, o zrezygnowaniu z kilku „tradycyjnych” imprez kosztem profesjonalnych wydarzeń na skalę ogólnopolską, o wprowadzeniu równych szans w dostępie do środków, o koncercie Piotra Rubika, o przemarszu wojsk Sobieskiego, o ciekawych Dniach Raciborza, o rzeźbach Krzysztofka (pod którymi nie będzie się składać kwiatów), o medalu Świętego Marcelego, o koncertach na wyremontowanym zamku, o imprezach wielkich a zarazem nie tandetnych…

Tymczasem wydarzyła się nam ostatnio w Raciborzu rzecz piękna. Przy pomocy niewielkich środków, siłą mrówczej pracy kilkunastu osób zorganizowano całkiem niezły finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Prezydent dał trochę pieniędzy, RCK dało kino i użyczyło sal, stowarzyszenia dały energię i ludzi do pracy, OSiR i Przedsiębiorstwo Komunalne darmową reklamę, sponsorzy prywatni wsparcie i pomoc wszelaką, a wolontariusze zajęli się wszystkim innym: fotografowaniem, pożyczaniem sprzętu, kabli i komputerów, noszeniem, wożeniem, wieszaniem i montowaniem. Powstała strona internetowa, dobry plakat i dobra atmosfera. Byli motocykliści, rycerze, artyści, zakład poprawczy i regionalne centrum krwiodawstwa. W prace sztabu zaangażowali się ludzie koalicji i opozycji. Każdy zrobił swoje i… rzecz udała się pięknie!

I to jest morał dzisiejszego felietonu. Kupą mości Panowie! Tylko kupą! Bez wyrzucania sobie nieokiełzanego gniewu młodości i wyśmiewania wypadających zębów; bez zazdrości o stołko–etaty i podejrzliwego patrzenia na cudze ręce; bez zastanawiania się: kto co dzięki komu i czemu lepiej z tym a nie z tamtym. Oczywiście nowa fala to i nowe porządki, ale i one nie muszą się odbywać poprzez egzekucje i zaoczne wyroki. Najpierw trzeba spróbować usiąść do wspólnego stołu i przemówić jednym głosem. Wtedy nasze imprezy będą mogły przestać istnieć dla samych siebie, a zaczną promować Racibórz poza jego granicami. Przed nami Dni Raciborza, Lato, Jesień i Zima. Rok powtórki z rozrywki albo rok profesjonalizacji kultury. Szereg tradycyjnych, takich samych imprez albo kilka poważnych przedsięwzięć, których nie można się wystraszyć, stwierdzając, że się nie da. Bo jeśli się chce, to wszystko się da.

Dawid Wacławczyk Prezes Stowarzyszenia Artystów i Podróżników „Grupa Rosynant”

  • Numer: 3 (769)
  • Data wydania: 16.01.07