Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Lekarz się przyznał

02.01.2007 00:00
Biegli medycy sądowi uznali, że anestezjolog, wykonujący w raciborskim szpitalu znieczulenie popełnił błąd. Prokurator postawił mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci pacjenta. Lekarz przyznał się do winy. Jak wyjaśnił podczas przesłuchania, nie zastosował innej metody bo „nie przyszło mu to do głowy...”

Krakowscy medycy sądowi uznali, że pabianicki anestezjolog popełnił błąd krytyczny przy znieczuleniu pacjenta. Ma teraz zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Do głośnego zdarzenia doszło 3 lipca, w czasie, gdy z raciborskiego szpitala zwolniła się większość anestezjologów, a do zapewnienia opieki zobowiązana była firma Falck Medycyna. Ta przysłała na oddział lekarza z Pabianic, który jest co prawda anestezjologiem, ale od dłuższego czasu jeździł tylko w karetkach w zespołach ratunkowych, a więc nie znieczulał. Do domu odesłano natomiast ordynatora oddziału, który od kilkudziesięciu godzin pełnił dyżur. Ten chciał jednak pozostać w pracy twierdząc, że medyk z Pabianic nie ma odpowiednich kwalifikacji. Ostatecznie zapewnił, że przyjedzie do szpitala na każde wezwanie.

Feralnego dnia do szpitala trafił 83-latek z niedrożnością jelit. Konieczna była natychmiastowa operacja. Pacjent był w bardzo złym stanie. Podczas znieczulenia pojawiły się kłopoty. Lekarzowi z Pabianic musiał pomagać raciborski anestezjolog dyżurujący na oddziale intensywnej terapii. Były bowiem problemy z intubacją, czyli wprowadzeniem w tchawicę rurki z tlenem i gazami usypiającymi. Potem trzeba było pacjenta reanimować. Operację jednak dokończono. Mimo to 83-latek wkrótce zmarł.

Szpital przeprowadził tzw. sekcję administracyjną. Uznano, że nikt nie zawinił śmierci pacjenta. Szans na przeżycie nie dawały mu zaawansowany wiek i schorzenie. Błędów w postępowaniu lekarza z Pabianic dopatrzył się jednak ordynator oddziału, potem dyscyplinarnie zwolniony. Poinformował konsultanta wojewódzkiego ds. anestezjologii i intensywnej terapii a ten prokuratora.

O tym, czy doszło do błędów mieli zdecydować biegli medycy sądowi z Collegium Medicum w Krakowie. Ci uznali, że anestezjolog popełnił błąd krytyczny - brak utrzymania prawidłowego utlenowania i wentylacji w czasie indukcji znieczulenia, co doprowadziło do niedotlenienia i zatrzymania krążenia. Stwierdzono, iż winien był zastosować inną metodę.

Prokurator postawił mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci pacjenta i dodatkowo poświadczenia nieprawdy w dokumentacji z operacji. Uznano, że to, co napisał nie mogło się zdarzyć. Materiał dowodowy przemawiał za innym przebiegiem. Lekarz przyznał się do popełnienia czynu. Wniósł o dobrowolne poddanie się karze. Co do innej metody, jak wyjaśnił podczas przesłuchania, jej zastosowanie „nie przyszło mu do głowy”.
Jak powiedziała nam prokurator rejonowa Danuta Kozakiewicz, zgromadzony w sprawie materiał jest nadal analizowany, w tym pod kątem zachowania innych osób. Nie wyklucza postawienia kolejnych zarzutów. Nie chce jednak zdradzać szczegółów.

(waw)

  • Numer: 1 (767)
  • Data wydania: 02.01.07