Bogu dziękować
Adelajda i Jerzy Czerny obchodzili 65. rocznicę ślubu.
Pochodzą z Nowej Wioski. Poznali się w szkole. Grali w szkolnej orkiestrze, 85-letnia dziś pani Adelajda na gitarze, 88-letni obecnie Jerzy na skrzypcach. Starszy o trzy lata Jerzy kontynuował naukę w Raciborzu w zawodzie handlowca, po czym został wcielony do wojska, gdzie zastała go II wojna światowa. Adela była jedyną, z którą chciałem się ożenić – zapewnia. Pobrali się, gdy młody wojak przebywał na przepustce w domu. Stacjonował wtedy we Francji. Kilka dni po ślubie został wysłany na front pod Moskwę. Tam było strasznie. Zimno, głód. Pojawiały się wtedy chwile zwątpienia, czy jeszcze kiedyś zobaczę rodzinne strony – wspomina. W takich momentach sił dodawała mu myśl o żonie. Na froncie napisał dla niej nawet kilka wierszy. Siedzę przy bunkrze w słońcu i myślę tylko o tobie. Moje serce jest pełne uczucia. Adelajdo! Żebym tak mógł przy tobie być – recytuje z pamięci. Wiersze spisał w pamiętniku, prowadzonym podczas wojny. Stracił go w amerykańskiej niewoli. Dostał się do niej podczas inwazji aliantów w Normandii. Do sierpnia 1945 r. przebywał w obozie jenieckim we Francji. Gdy został z niego zwolniony, wyjechał do Frankfurtu nad Menem. Za wszelką cenę chciał wrócić do rodzinnej wioski.
Przypadek sprawił, że razem z kolegą poznali radzieckiego kapitana. Najpierw chciałem przed nim uciekać. Przecież Ruskich znaliśmy tylko z frontu. Ale żona kolegi powiedziała, że mamy się go nie bać, bo to dobry człowiek. Jak dowiedział się, że wracamy z obozu jenieckiego kazał nas ugościć swoim prowiantem. Mówił, że nie pochodzi z Rosji, tylko z Kaukazu – opowiada Jerzy Czerny. Kapitan przeszmuglował go swoim samochodem przez polsko-niemiecką granicę do Legnicy.
Droga do domu trwała trzy dni. Ze Studziennej szedł już piechotą. Zatrzymał się u wujka w Tworkowie, który poszedł z nim do Nowej Wioski. Wujek postanowił zrobić rodzicom niespodziankę. Sam poszedł do domu rodziców i powiedział, że prowadzi niemieckiego żołnierza, który potrzebuje noclegu. Tata odpowiedział, że go przenocuje. Wujek kazał mu wyjść zobaczyć tego żołnierza. Wtedy ojciec mnie poznał... To była wielka radość. Był pierwszym, który powrócił z niewoli do rodzinnej wioski.
W 1950 r. zatrudnił się w Gminnej Spółdzielni, gdzie na różnych stanowiskach przepracował 24 lata. Najpierw musiał nauczyć się języka polskiego. Pomógł mu w tym polski nauczyciel. Jerzy Czerny jest też znanym w gminie społecznikiem. W 1955 r., przy pomocy Franciszka Fulneczka i Józefa Fasa z OSP Owsiszcze założył OSP w Nowej Wiosce. Jej prezesem jest do dziś. Przez 27 lat był komendantem gminnym, 12 lat pełnił funkcję skarbnika Zarządu Powiatowego ZOSP w Raciborzu. Dwie kadencje był członkiem Zarządu Wojewódzkiego ZOSP w Katowicach.
Małżonkowie jubileusz obchodzili 11 czerwca. Żyjemy sobie bardzo dobrze. Adela zawsze była solidna, pracowita. Zajmowała się domem i gospodarstwem. Miała kręcone blond włosy i niebieskie oczy. Była piękna. Teraz często wspominamy, jak to dawniej było. Trzeba Bogu dziękować. Wiara jest najważniejsza - mówi małżonek. W ich intencji, w kościele w Owsiszczach, odbyła się uroczysta msza św. Jubilaci mają dwoje dzieci – Urszulę i Arnolda, trójkę wnucząt Grażynę, Dariusza i Mirosława oraz trójkę prawnucząt – Wioletkę, Łukasza i Michała.
(Adk)
Najnowsze komentarze