Idzie rewolucja

Całą operację prezydent fachowo nazwał parametryzacją. Za fachowym terminem kryje się zmiana sposobu finansowania placówek. Szkoła dostanie tyle etatów pedagogicznych, ilu pozyska uczniów. Za etatem pójdą określone pieniądze. O tym jak je wydać zdecyduje sam dyrektor, który stanie się menedżerem odpowiedzialnym za gospodarkę finansową szkoły, a w porozumieniu z gronem pedagogicznym, także za jej wizerunek. Od niego bowiem będzie zależeć jakim powodzeniem będzie się cieszyć placówka. Na razie parametryzacja, przygotowana na zlecenie Urzędu Miasta przez wrocławski Ośrodek Doskonalenia Kadry Kierowniczej Vulcan, obejmie duże szkoły w śródmieściu. Inne zasady będą dotyczyć placówek w dzielnicach obrzeżnych, które mają mniejsze szanse na pozyskanie dodatkowych uczniów.

 

Co zmiany te oznaczają dla rodziców? Jak powiedział nam Marek Kurpis, naczelnik Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta, będzie można swobodnie wybrać podstawówkę lub gimnazjum, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze, pierwszeństwo w przyjęciu będą miały dzieci i młodzież z obwodu szkoły, po drugie dyrektor placówki sam ustali sobie limit dodatkowych przyjęć. Może bowiem zdecydować o utworzeniu dwóch klas po 18 osób albo jednej z 30 uczniami. Ważne, by zmieścił się w ramach budżetu wynikającego z uzyskanego limitu etatów pedagogicznych. Tworzenie małych klas będzie się np. odbywać z pewnością kosztem zajęć pozalekcyjnych. Nie chcemy w to ingerować, uznając, że decyzję musi podjąć dyrektor przy wsparciu rady pedagogicznej - dodaje Kurpis. Teoretycznie możliwe jest np. by najlepsze gimnazja miały po osiem klas pierwszych, ale tu z kolei muszą rozważyć, czy niezbędna w tym przypadku dwuzmianowość nie stanie się czasem antyreklamą w następnym naborze.

 

Do dyrektorów trafiły już wytyczne w sprawie naboru na 1 września. W czerwcu założenia nowego systemu poznają radni.

 

(waw)