Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Tam, gdzie Polska nie zginęła

11.10.2005 00:00
Uczestnicy Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego przejechali tysiące kilometrów, by oddać cześć pomordowanym na Wschodzie polskim oficerom. Wśród członków wyprawy był także raciborzanin, Marek Nowak.
Rajd wyruszył 27 sierpnia z pl. Marszałka Józefa Piłsudskiego, sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Tam też, 1 października, odbyło się jego uroczyste zakończenie. Wyprawa prowadziła szlakiem kaźni tysięcy Polaków, przez Kuropaty, Katyń, Charków, Kijów, Bykownię a także miejsc znanych z historii oraz Sienkiewiczowskiej trylogii.
 
Odbył się po raz piąty. Jak co roku przyświecała mu idea złożenia hołdu żołnierzom Wojska Polskiego, bestialsko pomordowanym z rozkazu Stalina. Patronuje mu wiele znanych osobistości, m.in. prymas kard. Józef Glemp, kapelan Rodzin Katyńskich ks. prałat Zdzisław Peszkowski (jeden z ocalałych), były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski czy Komendant Główny Policji gen. Leszek Szreder. Co roku też ambasadorowie i konsulowie RP wspierają przedsięwzięcie od strony organizacyjnej, uczestniczą też w uroczystościach z udziałem polskich motocyklistów. Inicjatorem wyprawy jest Wiktor Węgrzyn.
 
Zdjęcia dla Łukaszenki
 
Marek Nowak był pierwszym motocyklistą z Raciborza, który wziął udział w rajdzie. Dowiedział się o nim z audycji radiowej, w której uczestnik poprzedniej edycji dzielił się swoimi wrażeniami. Przyznaje, że teraz i on o wyprawie mógłby mówić godzinami.
 
Po uroczystości inaugurującej rajd motocykliści przejechali do Sokółki, zaprzyjaźnionego miasteczka, 16 km od granicy z Białorusią. Tu powitali ich mieszkańcy wraz z burmistrzem miejscowości. Po przekroczeniu białoruskiej granicy dostali się pod „opiekę” tamtejszej milicji, która nie odstępowała ich na krok, filmując i robiąc zdjęcia. Przez cały czas byli też przez milicyjne samochody eskortowani. Najprawdopodobniej robili zdjęcia do archiwów Łukaszenki. Myślę, że bardziej chodziło im o osoby, które się z nami spotykały. Miało to też swoje dobre strony. Przed prowadzącymi nas radiowozami nawet ciężarówki zjeżdżały do rowów - wspomina Marek.
 
Ognie pamięci
 
Motocykliści odwiedzili cmentarze polskich żołnierzy w Lidzie, pod Winnicą, w Barze,  Grodnie oraz we Lwowie, gdzie złożyli wieńce i zapalili znicze. Tam też spotkali się z członkami organizacji polonijnych. Od uczestników poprzednich wypraw usłyszałem wiele wzruszających historii, m.in. o tym, jak na jednej z uroczystości starsze kobiety tuliły się do motocyklistów i ze wzruszeniem całowały polskie orzełki, które mieli przypięte do skór. Dla tych ludzi bardzo ważna jest sama świadomość tego, że w Polsce pamiętamy o nich - mówi.
 
Dla Marka silnym przeżyciem był pobyt na cmentarzu w Katyniu. Wrażenie jest wstrząsające. Stajesz pod tym samym drzewem, pod którym stał oprawca, wiązał komuś ręce drutem, strzelał mu w tył głowy i robił to kilka tysięcy razy...tego się nie da opisać. Było mi trudno powstrzymać łzy, gdy uzmysłowiłem sobie, że mordowano tu Polskę, polską inteligencję, ludzi, którzy do dziś mogliby świecić przykładem - wspomina. W Katyniu oraz innych miejscach mordu polskich oficerów, o zmroku odprawione zostały uroczyste msze. Motocykliści, ustawieni w dwóch rzędach, trzymali w rękach płonące pochodnie, „ognie pamięci”. W uroczystościach brali też udział polscy dyplomaci i tamtejsi politycy. Odprawiający mszę w Charkowie ksiądz wspomniał nawet, że dzięki nam politycy zaczynają przychodzić w takie miejsca i składają hołd pomordowanym, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia - mówi raciborzanin.
 
Raciborski akcent 
 
Motocykliści zwiedzili polskie twierdze w Chocimiu, Żwańcu, Okopach Św. Trójcy, Buczaczu, Jazłowcu i Kamieńcu Podolskim. W Smoleńsku odwiedzili ośrodek dla kalekich dzieci rosyjskich. Kilka dni spędzili w Odessie.
 
Obok 31 motorów, w rajdzie jechały też dwa samochody, wiozące wieńce i znicze oraz  upominki i słodycze dla środowisk polonijnych. Ofiarowali im książki polskich pisarzy m.in. Sienkiewicza, Norwida, Słowackiego, przybory szkolne i zabawki. Nie zapomnieli też o rosyjskim przyjacielu, który od początku sympatyzował z rajdem i pomagał w jego organizacji. Oleg Iwanow, również motocyklista, został sparaliżowany. Uczestnicy rajdu przywieźli mu wózek inwalidzki oraz przekazali 1350 dolarów na rehabilitację.
 
Prezenty ufundowało wielu sponsorów, w tym także firmy z Raciborza. W imieniu kolegów serdecznie dziękuję prezesowi „RAFAKO” S.A. Jerzemu Thammowi oraz Piotrowi Karasiowi, Sebastianowi Sedlaczkowi z „Mieszka” S. A., Stefanowi Fichnie z „Ramety” i Markowi Rząsie, którzy odpowiedzieli na apel motocyklistów i przyłączyli się do tej szczytnej akcji - podkreśla Marek. 
 
Koniec
 
Po powrocie do Polski motocykliści zostali uroczyście powitani w Jarosławiu, gdzie członkom Rodzin Katyńskich przekazali przywiezioną z Katynia ziemię, która została wmurowana pod pomnikiem pochodzących z tego miasta polskich żołnierzy, poległych na Wschodzie.
 
(A. Dik)
  • Numer: 41 (677)
  • Data wydania: 11.10.05