Złodziej rekordzista

Miał raptem 20 lat, jak wbił się mocno w pamięć raciborskich policjantów. Od wiosny do jesieni 2003 r. miejscowa komenda notowała serię kilkudziesięciu włamań i kradzieży z różnych obiektów na terenie Raciborza. Podejrzewano, że są one efektem jednej grupy. Jej członkowie kradli co popadło: elementy metalowe, rowery, artykuły spożywcze, drogie narzędzia, przewody a nawet garnki. Kilkakrotnie włamywali się do „Raciborskiej” przy Rynku i hotelu przy ul. Bosackiej. Głównie jednak wybierali obiekty położone na uboczu, z dala od ruchu pieszych. Straty liczono w dziesiątkach tysięcy złotych. Bandyci wciąż pozostawali nieuchwytni, choć nie było tygodnia, by nie zgłosiło się kilku nowych poszkodowanych.

 

Działania operacyjne policji zostały uwieńczone sukcesem 15 października 2003 r. Złapano czterech sprawców kradzieży metalowych podestów przeciwpoślizgowych z PKP. Policja przypuszczała, że jest na tropie szajki, która od miesięcy wypełniała swoimi „dokonaniami” kroniki zdarzeń kryminalnych. Żmudne, prowadzone miesiącami śledztwo pozwoliło sporządzić przeciwko pięciu osobom akt oskarżenia. Liczący kilkadziesiąt stron dokument zawiera opis kilkudziesięciu włamań i długą listę poszkodowanych.

 

Na czele szajki stał 22-letni dziś Jarosław L., bezrobotny ślusarz i bezdzietny kawaler. Postawiono mu zarzut popełnienia aż 43 przestępstw, w tym także podanie fałszywego nazwiska oraz ataku na policjanta w trakcie zatrzymania. Oskarżony uderzył stróża porządku drzwiami samochodu a następnie …ugryzł. Niedawno sąd skazał go na karę 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. L. od października 2003 r. przebywał w areszcie tymczasowym.

 

Pozostała czwórka to jego współpracownicy. Przed sądem przyznali się do winy. Otrzymali kary więzienia w zawieszeniu i grzywny.

 

(w)