Wizyta panny Hoffmann
Rodzinny album, dwa wieszaki, pudełko na kołnierzyki, kilka dokumentów – to wszystko zgromadziły młode Hoffmanówny, prawnuczki Adolpha Hoffmanna, założyciela pierwszej raciborskiej fabryki mydła. Najmłodsza, 70-letnia Dagmara, pierwszy raz od ponad 60 lat odwiedziła Racibórz.
Dom rodzinny
Dagmara Händel, emerytowana pracownica biurowa, najpierw pojechała pod dom rodzinny. Poczerniała od starości kamienica przy ul. Londzina, tuż obok kina, sprawia przygnębiające wrażenie. Budynek od kilkunastu lat należy do osoby prywatnej, wcześniej do Polleny. Mieszkania są teraz wynajmowane. Od 1945 r. niewiele się zmieniło. W kamienicę nikt nie inwestuje. Nie jest remontowana. Dagmara weszła do przedsionka. Wszystko wyglądało prawie tam samo, jak w czasach jej dzieciństwa. Nawet drzwi wejściowe się zachowały, odrapane, z resztkami farby, ale solidne.
Przetrwały 60 lat. Dagmara Händel znów mogła chwycić tą samą klamkę, którą ostatni raz dotykała 27 stycznia 1945 r. Razem z matką oraz starszymi siostrami Ute i Renate, z podręcznym bagażem, udały się do Czech a potem do Niemiec. Do Raciborza zbliżała się Armia Czerwona. Ludzie byli zatrwożeni. Ojciec Joachim Hoffmann, dr nauk chemicznych, kilka tygodni wcześniej wyjechał na front do Prus Wschodnich. Walczył w Wehrmachcie od 1939 r. Pod koniec 1944 r. dostał krótki urlop, bo podczas pierwszego bombardowania Raciborza jego fabryka została trafiona. Ostatni raz był wtedy w rodzinnym mieście.
Założoną przez jego dziadka Adolpha Hoffmanna fabryką zajmował się w tym czasie szwagier i wspólnik Georg Blaschke, weteran I wojny światowej. Został w Raciborzu aż do usadowienia się władzy ludowej. Do ostatnich chwil doglądał fabryk przy obecnej ul. Stalowej i Londzina. Potem został zmuszony do wyjazdu. Majątek Hoffmanów przejęło państwo polskie. Skończyła się historia Pierwszej Raciborskiej Parowej Fabryki Mydła Adolph Hoffmann (nazwa nie została zmieniona do 1945 r.), a zaczęła Polleny.
Spotkanie w szkole
Hoffmanówny z matką dotarły do Berlina. Z ojcem spotkały się w listopadzie 1945 r. niedaleko Bielefeld. Z Prus Wschodnich dostał się w okolice granicy duńskiej, a tam do alianckiej niewoli. Po wojnie pracował w fabryce chemicznej. Zmarł 14 kwietnia 1966 r. Nie miał męskich potomków. Najstarsza, nieżyjąca już córka Ute (rocznik 1927) była ministerialną urzędniczką. Miała czworo dzieci. Renate (rocznik 1929) studiowała chemię, ale ostatecznie poświęciła się rodzinie. Ma jedenaścioro dzieci i 54 wnuków.
Najmłodsza Dagmara skończyła szkołę handlową. Pracowała w biurach. W młodości świetnie pływała. Na emeryturze bawi wnuki. W kościele gra podczas nabożeństw na gitarze. Ma dwie córki i syna Wolframa. Wzięła na wychowanie trójkę innych dzieci rodzeństwa.
#nowastrona#
O odwiedzeniu Raciborza marzyła od lat. W Bergheim koło Kolonii, gdzie mieszka dziś z mężem, synem i synową Margharetą, zapoznała się z pochodzącą z Pietrowic Wielkich rodziną Szczuka. Do jednej szkoły chodzą wnuczka Dagmary Händel i dziecko Szczuków. Jej synowa zapytała kiedyś, czy wiemy gdzie jest Racibórz. Powiedzieliśmy, że to nasze rodzinne strony. Zaczęliśmy się częściej spotykać. W tym roku kilka tygodni temu spontanicznie postanowiliśmy, że jedziemy wspólnie do Raciborza – mówi Gizela Szczuka z domu Marcinek. W podróż w rodzinne strony matki wybrał się też syn Wolfram z żoną i dziećmi.
#nowastrona#
O odwiedzeniu Raciborza marzyła od lat. W Bergheim koło Kolonii, gdzie mieszka dziś z mężem, synem i synową Margharetą, zapoznała się z pochodzącą z Pietrowic Wielkich rodziną Szczuka. Do jednej szkoły chodzą wnuczka Dagmary Händel i dziecko Szczuków. Jej synowa zapytała kiedyś, czy wiemy gdzie jest Racibórz. Powiedzieliśmy, że to nasze rodzinne strony. Zaczęliśmy się częściej spotykać. W tym roku kilka tygodni temu spontanicznie postanowiliśmy, że jedziemy wspólnie do Raciborza – mówi Gizela Szczuka z domu Marcinek. W podróż w rodzinne strony matki wybrał się też syn Wolfram z żoną i dziećmi.
Dagmarze Händel trudno powstrzymać łzy. Z dziesięciu dziecięcych lat pamięta kościół farny, w którym została ochrzczona, szkołę św. Jadwigi (stała na miejscu fontann przy pl. Długosza), gdzie zaczynała edukację, kamień na pl. Wolności, pomnik Eichendorffa, czy wycieczki kolejką wąskotorową na basen do Szymocic. Na cmentarzu Jeruzalem odnalazła rodzinne groby.
Wydobywała z pamięci coraz to nowe szczegóły, kiedy, goszcząc przy kawie i śląskim kołoczu w domu swojego rówieśnika Alfreda Otlika, oglądała kolekcjonowane przez niego przedwojenne pocztówki. Co rusz się wzruszała. Nie potrafiła powstrzymać łez. Mogłaby rozmawiać godzinami nad obrazkami pokazującymi Racibórz czasów jej dzieciństwa. Chciała zobaczyć mumię z Muzeum.
Na przyjęcie Dagmary Händel zgodził się również zarząd Henkla. Córka twórcy raciborskiej fabryki tego renomowanego koncernu została przyjęta z najwyższymi honorami przez dyrektora Bronisława Tomalika. Tu jednak zmieniło się dużo. Ze starych zabudowań pozostało niewiele. Henkel zainwestował miliony, by wprowadzić do Raciborza najnowocześniejsze technologie. Hoffmanówna zwiedziła zakład. Pracownicy z zaciekawieniem przyglądali się starszej pani obserwującej linie do produkcji mydła czy proszków. Była zachwycona nowoczesnością i organizacją. Nie spodziewałam się tak ciepłego przyjęcia – powiedziała nam potem.
G. Wawoczny
Najnowsze komentarze