Tajemnica Hitlera wyjaśniona w Bieńkowicach
Przeczytaj niezwykłą historię Johanna Jambora – sanitariusza z I wojny światowej, który ratował przyszłego wodza III Rzeszy.
Obaj sanitariusze wskoczyli do leju po pocisku, zostawiając nosze z rannym na górze. Ten na nich klął, grożąc oddaniem sprawy do sądu wojennego. Salwy w końcu umilkły. Rannego zaniesiono do lazaretu, gdzie zajął się nim lekarz. Nieszczęśnik, jeszcze w obecności sanitariuszy, zapytał, czy będzie mógł mieć dzieci. Medyk nic nie odpowiedział. Tym rannym był Adolf Hitler.
Kiedy Hitler doszedł do władzy, Johann Jambor z Bieńkowic, jeden z tych sanitariuszy, którzy wynosili wodza III Rzeszy z pola bitwy, struchlał. Do Gwardii Cesarskiej w Berlinie został wcielony w 1912 r. Dwa lata później trafił na front zachodni, gdzie był sanitariuszem. 5 października 1916 r. znalazł się pod Bapaume we Francji. Wraz z trzema innymi sanitariuszami, w tym jednym również pochodzącym z Bieńkowic, znosił rannych Niemców z pola bitwy. Natrafił na skamlącego kaprala Adolfa Hitlera. Jego noga broczyła krwią. Wraz z drugim sanitariuszem położyli go na nosze, ale Francuzi ponownie rozpoczęli ostrzał. Jambor z kolegą wskoczył do leju po pocisku, zostawiając nosze z Adolfem na górze. Ten na nich klął, grożąc oddaniem pod sąd wojenny. Salwy w końcu umilkły. Hitlera zaniesiono do lazaretu, gdzie zajął się nim lekarz. Nieszczęśnik, jeszcze w obecności sanitariuszy, zapytał, czy będzie mógł mieć dzieci. Medyk nic nie odpowiedział.
Za czasów III Rzeszy Jambor milczał jak grób. Wiódł spokojny żywot rolnika. Wraz z żoną Eufemią zajmował zagrodę nr 27. W księdze adresowej powiatu raciborskiego z lat 30. określany jest jako półrolnik (Halbbauer).
Sekret na lata
O czym dokładnie wiedział Jambor? Hitler pod Bapaume, wbrew temu, co pisze się w jego najbardziej popularnych biografiach, nie został jedynie ranny w nogę. Wskutek uderzenia odłamka przyszły wódz III Rzeszy odniósł rany na przyrodzeniu i stracił jedno jądro. To właśnie sprawiło, iż zapytał lekarza, czy będzie mógł mieć dzieci. Zanim Jambor nie ujrzał Hitlera jako wodza, o sprawie nic nie mówił, bo rannych widział wielu. Potem ujawnienie tej informacji mogło go kosztować życie. Donosicieli nie brakowało. Ponoć, kiedy Hitler doszedł do władzy, żona Eufemia, w obecności córki Franciszki, po mężu Gajda, powiedziała: - po coś go ratował. Na tym się skończyło.
W czasie II wojny światowej Jambor zajmował się organizowaniem prowiantu dla Wehrmachtu. W kwietniu 1945 r., po zajęciu Bieńkowic przez Rosjan, uciekł do Czech, potem do Kłodzka, by w czerwcu spotkać się z poszukującą go rodziną. Nie mógł pozostać w Polsce, bo był ścigany przez służbę bezpieczeństwa. Do 1947 r. przebywał w Czechosłowacji, aż do ogłoszenia amnestii. Mimo gróźb wysiedlenia do Niemiec, rodzinie udało się pozostać w Bieńkowicach. Sanitariusz z I wojny światowej zajmował się do końca życia rolnictwem. Nagradzano go nawet za wzorowe prowadzenie gospodarstwa.
Historia spod Bapaume doczekała się pierwszych prasowych publikacji w latach 90. Do tego czasu wiedziała o niej tylko najbliższa rodzina. W 1968 r. dowiedział się ks. Franciszek Pawlar, były proboszcz z Krzanowic. Ks. Pawlar rozmawiał z Jamborem o wydarzeniu spod Bapaume dwukrotnie. Raz, bez jego zgody, nagrał całą wypowiedź na taśmę magnetofonową. Po trzech latach wrócił do tematu. Tym razem uzyskał zgodę na nagranie. Sanitariusz opowiadał o swoich losach w I wojnie światowej do mikrofonu. Obydwie relacje były takie same. Potem do kręgu wtajemniczonych wszedł także Blasius Hanczuch, bieńkowiczanin, działacz Towarzystwa Społeczno-
Kulturalnego Niemców.
Nagrania z rozmowy z ks. Pawlarem z Jamborem istniały do 1997 r. Były w suterenie domku, który nad Cyną miał duchowny. Podczas powodzi woda uszkodziła taśmę. Jej odsłuchanie było niemożliwe. Kasety trafiły do śmietnika. Pozostał jedynie skoroszyt, w którym ks. Pawlar wspomina o Johannie Jamborze, jako tym, którzy uratował Hitlera.
Frontowy krzykacz
Jak to się stało, że bieńkowiczanin zapamiętał Adolfa Hitlera? Przecież wynosił z pola bitwy setki, może i tysiące żołnierzy. Z relacji Blasiusa Hanczucha wynika, iż Hitler utkwił w pamięci Jambora jako krzykacz. Był hałaśliwy, lubił przemawiać, pouczać. Ale czy to znaczy, że historii z wodzem III Rzeszy nie zmyślił?
Wszystkie dostępne wzmianki na temat frontowych losów Führera potwierdza następujący fakt: 5 października 1916 r. na przedpolach Le Barque niedaleko Bapaume, w trakcie operacji nazywanej bitwą pod Sommą, kapral Adolf Hitler pełniący rolę łącznika w 16. Rezerwowym Pułku Piechoty, został zraniony przez odłamek pocisku w lewe udo. Od 9 października do 10 grudnia 1916 r. leczył się w szpitalu w Beelitz koło Berlina. Po rekonwalescencji wrócił na front. 5 marca 1917 r., na własną prośbę, został ponownie wcielony do swojego dawnego pułku. Znakomity biograf Hitlera, Karol Grünberg pisze, że: wśród towarzyszy broni wyróżniał się tym, że przy każdej okazji – w toku rozmów na froncie i w listach pisanych do różnych osób – manifestował swój niemiecki patriotyzm.
Wydarzenie spod Bapaume to jedno, a konsekwencje, jakie powinno ono mieć na życie Hitlera to drugie. Innymi słowy, obrażenia jakich doznał musiały znaleźć swój ślad w dokumentacji medycznej. Okazuje się jednak, że dane na temat stanu zdrowia wodza były ściśle strzeżoną tajemnicą. Obca mu była myśl o założeniu rodziny, zwłaszcza o wychowywaniu własnych dzieci - przekonuje Grünberg. Według Wernera Masera, analizującego materiały diagnoz lekarskich, Hitler nie był impotentem. Podobne informacje można znaleźć u Davida Irvinga: wyniki analiz moczu führera oraz prób serologicznych krwi rozbijają w proch i pył (…) powtarzane półgębkiem przez Rosjan bajki o jego impotencji.
#nowastrona#
Doktor Morell, osobisty i zaufany lekarz wodza III Rzeszy, potwierdził po wojnie podczas przesłuchania, że jego pacjent miał bliznę na lewym udzie, powstałą wskutek zranienia odłamkiem szrapnela w czasie I wojny światowej. Tuż ponad środkiem zewnętrznej płaszczyzny uda miał starą, całkowicie zabliźnioną, owalną i głęboką szramę wielkości strąka grochu, pochodzącą z I wojny światowej – twierdził w listopadzie 1945 r. inny medyk bonzów III Rzeszy, dr Giesing.
U Irvinga czytamy zaś: Morell stwierdził, iż drugorzędowe cechy płciowe Hitlera nie odbiegały od normy. Żaden z innych lekarzy nie zauważył u führera istotnych nieprawidłowości seksualnych, choć, jak się wydaje, jedyny Morell badał go szczegółowo. Hasselbach oświadczył w roku 1951: „Hitler chronicznie nie znosił obnażania się przed obcymi osobami. Nawet ja nigdy nie widziałem go nagiego, nie wspominając już o tym, że nigdy go w takiej sytuacji nie badałem. Być może w kwestii czy narządy płciowe Hitlera były zdeformowane, mógłby wypowiedzieć się jego dawny kierowca i służący Emil Maurice; gdy przebywaliśmy w niewoli, czynił na ten temat aluzje. Wspomniany Hasselbach zapewniał jednak, że wódz III Rzeszy utrzymywał normalne stosunki z kobietami, a jego instynkt płciowy był w normie. Zapewniał również, że nie miał skłonności homoseksualnych.
Rewelacje Rosjan
W materiale źródłowym jest jeden dowód, który pozwala sądzić, że relacja mieszkańca Bieńkowic pokrywa się z prawdą. Chodzi o wynik sekcji zwłok wodza III Rzeszy, znalezionych przez Rosjan w zdobytym Berlinie. Przy identyfikacji ciała lekarzom pomogło zachowane uzębienie, a dokładnie charakterystyczna proteza dolnej szczęki, którą rozpoznał dentysta Hitlera i Ewy Braun. Rosyjscy medycy sądowi podali, iż führer miał tylko jedno jądro. Zajmujący się sprawą John K. Lattimer komentuje to w następujący sposób: może to odpowiadać prawdzie, chociaż za życia Hitlera nie znaleziono żadnych dowodów na poparcie tego stwierdzenia. Przypomina jednak, że lekarzom niemieckim nie udało się nigdy przeprowadzić badania moszny wodza ani jej zawartości. Wiadomo, że Hitler pytał doktora Morella o spodziectwo, deformację penisa – pisze Lattimer.
To nie jedyny ślad prawdopodobnego braku jądra. Doktor Morell, choć zapewniał, że cechy płciowe jego pacjenta nie odbiegają od normy, podawał mu Orchikrin i Prostakrinum - specyfiki stosowane w leczeniu wszelkich typów oraz skutków niedorozwoju genitalnego, np. nienormalnych rozmiarów organów płciowych, w tym zaburzeń gospodarki hormonalnej u mężczyzn. Morell twierdził, że leki te miały pomóc Hitlerowi w stanach depresji i przygnębienia. Podejrzewano jednak, że specyfiki te mogą świadczyć o przeroście prostaty wodza III Rzeszy. Profesor Ernst Günter Schenck, w swojej opinii sporządzonej dla Irvinga w 1969 r., uznał, że Prostakrinum miało uzupełnić niski poziom hormonów i działać tonizująco na gruczoły płciowe Hitlera.
Grzegorz Wawoczny
Kiedy Hitler doszedł do władzy, Johann Jambor z Bieńkowic, jeden z tych sanitariuszy, którzy wynosili wodza III Rzeszy z pola bitwy, struchlał. Do Gwardii Cesarskiej w Berlinie został wcielony w 1912 r. Dwa lata później trafił na front zachodni, gdzie był sanitariuszem. 5 października 1916 r. znalazł się pod Bapaume we Francji. Wraz z trzema innymi sanitariuszami, w tym jednym również pochodzącym z Bieńkowic, znosił rannych Niemców z pola bitwy. Natrafił na skamlącego kaprala Adolfa Hitlera. Jego noga broczyła krwią. Wraz z drugim sanitariuszem położyli go na nosze, ale Francuzi ponownie rozpoczęli ostrzał. Jambor z kolegą wskoczył do leju po pocisku, zostawiając nosze z Adolfem na górze. Ten na nich klął, grożąc oddaniem pod sąd wojenny. Salwy w końcu umilkły. Hitlera zaniesiono do lazaretu, gdzie zajął się nim lekarz. Nieszczęśnik, jeszcze w obecności sanitariuszy, zapytał, czy będzie mógł mieć dzieci. Medyk nic nie odpowiedział.
Za czasów III Rzeszy Jambor milczał jak grób. Wiódł spokojny żywot rolnika. Wraz z żoną Eufemią zajmował zagrodę nr 27. W księdze adresowej powiatu raciborskiego z lat 30. określany jest jako półrolnik (Halbbauer).
Sekret na lata
O czym dokładnie wiedział Jambor? Hitler pod Bapaume, wbrew temu, co pisze się w jego najbardziej popularnych biografiach, nie został jedynie ranny w nogę. Wskutek uderzenia odłamka przyszły wódz III Rzeszy odniósł rany na przyrodzeniu i stracił jedno jądro. To właśnie sprawiło, iż zapytał lekarza, czy będzie mógł mieć dzieci. Zanim Jambor nie ujrzał Hitlera jako wodza, o sprawie nic nie mówił, bo rannych widział wielu. Potem ujawnienie tej informacji mogło go kosztować życie. Donosicieli nie brakowało. Ponoć, kiedy Hitler doszedł do władzy, żona Eufemia, w obecności córki Franciszki, po mężu Gajda, powiedziała: - po coś go ratował. Na tym się skończyło.
W czasie II wojny światowej Jambor zajmował się organizowaniem prowiantu dla Wehrmachtu. W kwietniu 1945 r., po zajęciu Bieńkowic przez Rosjan, uciekł do Czech, potem do Kłodzka, by w czerwcu spotkać się z poszukującą go rodziną. Nie mógł pozostać w Polsce, bo był ścigany przez służbę bezpieczeństwa. Do 1947 r. przebywał w Czechosłowacji, aż do ogłoszenia amnestii. Mimo gróźb wysiedlenia do Niemiec, rodzinie udało się pozostać w Bieńkowicach. Sanitariusz z I wojny światowej zajmował się do końca życia rolnictwem. Nagradzano go nawet za wzorowe prowadzenie gospodarstwa.
Historia spod Bapaume doczekała się pierwszych prasowych publikacji w latach 90. Do tego czasu wiedziała o niej tylko najbliższa rodzina. W 1968 r. dowiedział się ks. Franciszek Pawlar, były proboszcz z Krzanowic. Ks. Pawlar rozmawiał z Jamborem o wydarzeniu spod Bapaume dwukrotnie. Raz, bez jego zgody, nagrał całą wypowiedź na taśmę magnetofonową. Po trzech latach wrócił do tematu. Tym razem uzyskał zgodę na nagranie. Sanitariusz opowiadał o swoich losach w I wojnie światowej do mikrofonu. Obydwie relacje były takie same. Potem do kręgu wtajemniczonych wszedł także Blasius Hanczuch, bieńkowiczanin, działacz Towarzystwa Społeczno-
Kulturalnego Niemców.
Nagrania z rozmowy z ks. Pawlarem z Jamborem istniały do 1997 r. Były w suterenie domku, który nad Cyną miał duchowny. Podczas powodzi woda uszkodziła taśmę. Jej odsłuchanie było niemożliwe. Kasety trafiły do śmietnika. Pozostał jedynie skoroszyt, w którym ks. Pawlar wspomina o Johannie Jamborze, jako tym, którzy uratował Hitlera.
Frontowy krzykacz
Jak to się stało, że bieńkowiczanin zapamiętał Adolfa Hitlera? Przecież wynosił z pola bitwy setki, może i tysiące żołnierzy. Z relacji Blasiusa Hanczucha wynika, iż Hitler utkwił w pamięci Jambora jako krzykacz. Był hałaśliwy, lubił przemawiać, pouczać. Ale czy to znaczy, że historii z wodzem III Rzeszy nie zmyślił?
Wszystkie dostępne wzmianki na temat frontowych losów Führera potwierdza następujący fakt: 5 października 1916 r. na przedpolach Le Barque niedaleko Bapaume, w trakcie operacji nazywanej bitwą pod Sommą, kapral Adolf Hitler pełniący rolę łącznika w 16. Rezerwowym Pułku Piechoty, został zraniony przez odłamek pocisku w lewe udo. Od 9 października do 10 grudnia 1916 r. leczył się w szpitalu w Beelitz koło Berlina. Po rekonwalescencji wrócił na front. 5 marca 1917 r., na własną prośbę, został ponownie wcielony do swojego dawnego pułku. Znakomity biograf Hitlera, Karol Grünberg pisze, że: wśród towarzyszy broni wyróżniał się tym, że przy każdej okazji – w toku rozmów na froncie i w listach pisanych do różnych osób – manifestował swój niemiecki patriotyzm.
Wydarzenie spod Bapaume to jedno, a konsekwencje, jakie powinno ono mieć na życie Hitlera to drugie. Innymi słowy, obrażenia jakich doznał musiały znaleźć swój ślad w dokumentacji medycznej. Okazuje się jednak, że dane na temat stanu zdrowia wodza były ściśle strzeżoną tajemnicą. Obca mu była myśl o założeniu rodziny, zwłaszcza o wychowywaniu własnych dzieci - przekonuje Grünberg. Według Wernera Masera, analizującego materiały diagnoz lekarskich, Hitler nie był impotentem. Podobne informacje można znaleźć u Davida Irvinga: wyniki analiz moczu führera oraz prób serologicznych krwi rozbijają w proch i pył (…) powtarzane półgębkiem przez Rosjan bajki o jego impotencji.
#nowastrona#
Doktor Morell, osobisty i zaufany lekarz wodza III Rzeszy, potwierdził po wojnie podczas przesłuchania, że jego pacjent miał bliznę na lewym udzie, powstałą wskutek zranienia odłamkiem szrapnela w czasie I wojny światowej. Tuż ponad środkiem zewnętrznej płaszczyzny uda miał starą, całkowicie zabliźnioną, owalną i głęboką szramę wielkości strąka grochu, pochodzącą z I wojny światowej – twierdził w listopadzie 1945 r. inny medyk bonzów III Rzeszy, dr Giesing.
U Irvinga czytamy zaś: Morell stwierdził, iż drugorzędowe cechy płciowe Hitlera nie odbiegały od normy. Żaden z innych lekarzy nie zauważył u führera istotnych nieprawidłowości seksualnych, choć, jak się wydaje, jedyny Morell badał go szczegółowo. Hasselbach oświadczył w roku 1951: „Hitler chronicznie nie znosił obnażania się przed obcymi osobami. Nawet ja nigdy nie widziałem go nagiego, nie wspominając już o tym, że nigdy go w takiej sytuacji nie badałem. Być może w kwestii czy narządy płciowe Hitlera były zdeformowane, mógłby wypowiedzieć się jego dawny kierowca i służący Emil Maurice; gdy przebywaliśmy w niewoli, czynił na ten temat aluzje. Wspomniany Hasselbach zapewniał jednak, że wódz III Rzeszy utrzymywał normalne stosunki z kobietami, a jego instynkt płciowy był w normie. Zapewniał również, że nie miał skłonności homoseksualnych.
Rewelacje Rosjan
W materiale źródłowym jest jeden dowód, który pozwala sądzić, że relacja mieszkańca Bieńkowic pokrywa się z prawdą. Chodzi o wynik sekcji zwłok wodza III Rzeszy, znalezionych przez Rosjan w zdobytym Berlinie. Przy identyfikacji ciała lekarzom pomogło zachowane uzębienie, a dokładnie charakterystyczna proteza dolnej szczęki, którą rozpoznał dentysta Hitlera i Ewy Braun. Rosyjscy medycy sądowi podali, iż führer miał tylko jedno jądro. Zajmujący się sprawą John K. Lattimer komentuje to w następujący sposób: może to odpowiadać prawdzie, chociaż za życia Hitlera nie znaleziono żadnych dowodów na poparcie tego stwierdzenia. Przypomina jednak, że lekarzom niemieckim nie udało się nigdy przeprowadzić badania moszny wodza ani jej zawartości. Wiadomo, że Hitler pytał doktora Morella o spodziectwo, deformację penisa – pisze Lattimer.
To nie jedyny ślad prawdopodobnego braku jądra. Doktor Morell, choć zapewniał, że cechy płciowe jego pacjenta nie odbiegają od normy, podawał mu Orchikrin i Prostakrinum - specyfiki stosowane w leczeniu wszelkich typów oraz skutków niedorozwoju genitalnego, np. nienormalnych rozmiarów organów płciowych, w tym zaburzeń gospodarki hormonalnej u mężczyzn. Morell twierdził, że leki te miały pomóc Hitlerowi w stanach depresji i przygnębienia. Podejrzewano jednak, że specyfiki te mogą świadczyć o przeroście prostaty wodza III Rzeszy. Profesor Ernst Günter Schenck, w swojej opinii sporządzonej dla Irvinga w 1969 r., uznał, że Prostakrinum miało uzupełnić niski poziom hormonów i działać tonizująco na gruczoły płciowe Hitlera.
Grzegorz Wawoczny
Najnowsze komentarze