Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Lepsze jutro

10.05.2005 00:00
(nagroda czytelników "Nowin Raciborskich") „Miodowy rok – młodzi reporterzy na tropie zmian w ich najbliższym otoczeniu, spowodowanych przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej”.
Łatwo się radować z przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, łatwo przekraczać granice z myślą, że „jesteśmy równi, niczym się nie różnimy”. Jednak czy łatwo korzystać z tego osiągnięcia? Zamiast patrzeć w przyszłość, wspominamy przeszłość. Myślimy o tym, co by było gdyby...? Zatem, czy nie tracimy czegoś ciekawszego, nieznanego? A może jest tak, że najpierw musimy zrozumieć Europę, a dopiero później wydać jakiś owoc, który zapoczątkuje wielkie zmiany, nawet w starej, podmiejskiej kamienicy?

Kiedyś na ulicy zadano mi pytanie: „Zmieniło się coś w twoim życiu po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej?”. Odpowiedziałam coś na odczepnego, ale dało mi to dużo do myślenia. Zastanawiałam się nad tym dość długo i doszłam do wniosku, że żadne drastyczne zmiany nie miały miejsca. Ówczesny świat nie ma poważnych barier, swobodnie mogę podróżować po Europie, zawierać znajomości z obcokrajowcami, uczyć się języków. Owszem, do przystąpienia do Unii cała Polska przygotowywała się od wielu lat, ale ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Europejką czułam się zawsze! Teraz po podpisaniu traktatu jestem tylko formalną obywatelką naszego starego kontynentu.
Po tak ważnym wydarzeniu dla nas Polaków, pozostało tylko echo: „Weszliśmy do Unii...”, lecz nadal nie pojmuję, co ja, zwykła uczennica, mieszkanka niewielkiego miasteczka, zyskałam? Przecież coś musiało się zmienić, tyle obiecywano, mówiono w telewizji, w prasie, radiu. Owszem, wzięłam udział w wymianie polsko-niemieckiej, uczęszczam na lekcje edukacji europejskiej, pracuję w szkolnym czasopiśmie „DYZIO Gimnazjalista”, w którym powstała wkładka dotycząca Europy. Jednak co z życiem prywatnym? Politycy obiecywali, opowiadali o krajach, które dzięki wspólnocie zyskały wiele bogactwa, przemian. Pokazywali wspaniałe perspektywy. Mówili i mówili, ale ile z tego wiemy? Nic. Co to jest Unia Europejska? Nie wiem, może jakiś złośliwiec zaśmieje się i zapyta: „Jak można nie wiedzieć?” Otóż drogi panie: nie wiem! To jakiś ustrój, wspólnota, która ma przynieść coś lepszego niż biedę. Jednak ja, moje osiedle, mój dom nie zmieniły się. Sąsiad za ścianą nadal kaszle, pani z naprzeciwka pilnuje wnuków, ekspedientki w sklepie wciąż ponure. Dlaczego? Przecież ci zwykli ludzie powinni być uśmiechnięci, przecież jesteśmy w Unii. Co z tego, że mojej mamie znowu obniżono pensję, a mnie odjęto parę groszy z renty po moim ojcu, co z tego, że towary podrożały? Żyjemy nadal, teraz doszła tylko świadomość tego, iż jesteśmy prawowitymi Europejczykami.

No cóż, ja wciąż wierzę! Uważnie oglądam wiadomości z nadzieją, że usłyszę jakąś dobrą wiadomość. Nie tylko to, że szykuje się kolejna afera. Uważam, że musimy nauczyć się korzystać z bogactw wspólnoty, nie czekać na cuda, tylko sami wyciągać rękę po korzyści. Do pewnych zmian trzeba czasu, ludzi, narodu, a przede wszystkim uczciwości. Musimy mieć świadomość, że po części ode mnie - od nas zależy przyszłość tego kraju, może i świata? Nasze życie podlega nieustannym zmianom. Dziś Unia, jutro kolejna szansa na lepsze jutro. Muszę pamiętać - musimy pamiętać, że nie tylko wielkie wydarzenia zmieniają bieg historii, ale także te małe. Co będzie dalej z moim życiem, mojego sąsiada, ekspedientki w sklepie, pokaże przemijający czas. Pragnę wierzyć w to, iż Polska nauczy się korzystać z tego, co oferuje jej świat.

Beata Mateńczuk,
kl. IIIe G3 Racibórz
opiekun: Sylwia Labocha
  • Numer: 19 (682)
  • Data wydania: 10.05.05