Dostojny król Jan
24 sierpnia 1683 roku wjechał do Raciborza król Jan III Sobieski. Miasto witało nie tylko wielkiego męża stanu i obrońcę Europy przed turecką nawałnicą, ale też niepospolitego obżarciucha, miłośnika trunków i gier karcianych.
U grafa
Król zawitał do Raciborza w licznym towarzystwie notabli dworu i dostojeństwa szlacheckiej Rzeczypospolitej. Podróżowali z nim m.in. królewicz Jakub; hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski; podkomorzy i koniuszy koronny Marek Matczyński; hrabia Denhoff; królewski spowiednik oraz medyk.
Korespondent redagowanego w 1683 r. Nowo przybyłego kuriera wojennego, udzielającego co tydzień wiadomości o zdarzeniach i wynikach walk pomiędzy chrześcijańskim a tureckim orężem na Węgrzech, wzmiankując pobyt króla pisze: „Dnia 22 tegoż miesiąca przenocował Jego Królewska Mość milę od Rudy, gdzie piękny klasztor cystersów. Następnego dnia przybył tenże do Raciborza na obiad i zamieszkał w naszym zamku. Przed obiadem grał z naszą hrabiną, hrabiną Prażmową i panią von Zierotin w lombarda, królewicz zaś jadł z pannami. Po skończonej grze poszli do stołu. Po lewej króla usiadł królewicz, za nim wiele najprzedniejszych pań wraz z naszą hrabiną i panną, które damy przedstawiły i posadziły”.
Obiad ten wydano na raciborskim zamku. W liście Jana III Sobieskiego do Marysieńki, spisanym 25 sierpnia 1683 r. w Opawie, zachowała się krótka i jedyna relacja z tego wydarzenia. „Byliśmy też wczora w Raciborzu u p. grafa Obersdorfa w zamku; ale się jemu nie godziło nas częstować, tylko z kamery cesarskiej. Sama p. grafowa sprowadziła najmniej dam trzydzieści, które siedziały z nami do stołu; a lubo młodsza jest siostra naszej p. podkomorzyny, zda się, że jest jej matką. Grzeczna bardzo białogłowa i podobna mową i gestami cudownie do p. podkomorzyny. Ma dwie czyli trzy córki: najstarsza za p. von Prazmo, ruchawa i rozwodzi się z mężem; młodsza panna, nadobna, podobna bardzo do p. marszałkowej. Graliśmy w karty przed obiadem; najstarsza jakaś i najszpetniejsza ograła mię”.
Goszczący na uczcie królewicz Jakub Sobieski napisał zaś w swoim dzienniku: „(...) wstąpiliśmy do Raciborza, gdzie pan Obersdorf wraz z żoną, trzema córkami i krewnymi przyjmowali nas bardzo suto”.
Wszystko pognoił
Jako że król nie żalił się Marysieńce na gościnę w Raciborzu, można przyjąć, że trafiono w jego gusta. Gdy bowiem było inaczej, nigdy nie krył swojego oburzenia. W 1668 r., jeszcze jako hetman, pisał do ukochanej z Żółkwi: „Drugą pocztą poślę opisanie po łacinie wody jaworowskiej a M. Dupuis, która ma być taka albo bardzo podobna do tej de Burbon. Jest to woda, w której jest siarka i saletra; ale sama przez się jest zimna. Pachnie jakoby jajcami pieczonymi”. W czerwcu 1670 r., zaszywając się na Rusi po elekcji Michała Korybuta Wiśniowieckiego, pisał z kolei w liście wysłanym do Paryża: „Szyper, co z saszowymi szkutami chodził, i jednej mi cytryny ani pomarańczy nie przywiózł, wszystko pognoiwszy”. Trzy miesiące później donosił Marii: „O zdrowiu swoim oznajmuję, że całe niedobre. Dymy straszne i ustawiczne do głowy biją, prócz inszych bólów. Wczora w gębie nic nie miawszy, tylko piwo, miałem srodze rozpaloną twarz; jako szkarłat była czerwona. Ale się nie dziwuję, bo jest i innych okazyj do tego dosyć, bez picia”.
Czytając dość obfitą korespondencję króla z Marysieńką oraz diariusze i relacje Kazimierza Sarneckiego z ostatnich sześciu lat rządów Sobieskiego przekonamy się, że uciechy ciała były monarsze nader bliskie. Co rusz mowa o posiłkach, a to spożytych ze smakiem, a to z trudem z powodu dolegliwości żołądkowych czy bólów głowy. Nader często wspominane jest pijaństwo oraz wieczory spędzone na grze w karty.
Weźmy lata 1693/1694 w ujęciu Sarneckiego. Kolejne wzmianki w jego diariuszu brzmią:
- 14 maja 1693 r. - „Król jm. jadł obiad z królową jm., przy którym był wesołym, piwa czarnego z wielkim gustem i apetytem za zdrowie księżnej jm. dobrodziejki dwie szklanki wypił, do dzieci swoich te formalia mówiąc: „ej, podpijmy sobie za zdrowie księżniczkiej”. Po obiedzie w krześle zasnął”;
- 20 października 1693 r. - „Król jm. codziennie wanny suchy po dwóch godzinach zażywa, dekokt pije i wino stare węgierskie przy stole, który sobie bardzo smakuje”;
- 6 listopada 1693 r. - „Król jm. Publice z królową jm. jadł obiad, po którym zasnął król jm. w krześle, i tak wszyscy adstantes gościnni odeszli. Spał tedy ze dwie godziny”;
- 26 listopada 1693 r. - „Obiad jedli ze sobą publice, podczas którego wesoły był król jm. Jmp. krakowski z jmp. wileńskim w nocy przyjechawszy cały dzień króla jm. konwersacyją swoją zabawiali, z którymi na Horaju po obiedzie był, gdzie zbytecznie pić królowi jm. nie dopuszczała królowa jm.”,
- 29 listopada 1693 r. - „Królestwo ichm. mszy wysłuchawszy, na obiad do Kulikowa circa 3 po południu stanęli, gdzie przejeżdżającego ze Lwowa jmp. wojewodę krakowskiego zastali, któremu bardzo król jm. był rad i siedział u stołu pańskiego z p. posłem. Wesół był król jm., koniecznie chciał upoić jmp. posła król jm., ale królowa jm. przeszkadzała”;
- 18 grudnia 1693 r. - „Król jm. dziś posępny był, a to dlatego, że niedobrze w nocy spał, jednak ubrał się i obiad jadł u stołu, nie z tym smakiem jako dnia wczorajszego, z królową jm. i jmp. posłem francuskim, dla którego trzy karpie tarnopolskie bardzo wielkie nagotowano i onymi królowa jm. go częstowała; był jeden karp, którego dwie misy wielkie było. Królowa jm. lekarstwo brała lekkie. Po obiedzie król jm. z ks. Votą i posłem francuskim z teologijej dysputował, rzucają obiema trudne do salwowania kwestyje. Potem w wieczór kazał przy sobie królewnie jm. z królewicami ichm. karty grać, którym się przypatrując rozkazał dumy sobie kozackie na bandurach grać i one śpiewać”;
Karciany wyga
Nie przypadkiem więc w korespondencji z Raciborza król wspomniał obiad właśnie. Nie dziwi też wzmianka w liście z Opawy: „Graliśmy w karty przed obiadem; najstarsza jakaś i najszpetniejsza ograła mię”. Sobieski, stary karciany wyga, musiał być mocno zdenerwowany przegraną ze starą, nieznaną mu hrabiną.
Na koniec o tym, co najprawdopodobniej zaserwowano Sobieskiemu w Raciborzu. „Król jest mężczyzną pełnej tuszy i wspaniałej postawy” – czytamy w Nowo przybyłym kurierze wojennym. Wiedziano, że ma niezły apetyt, stąd też kolejna wzmianka z Kuriera: „Czynione są wszelkie niezbędne przygotowania, aby Jego Królewską Mość z całym orszakiem podczas przemarszu przez wszystkie miejscowości jak to tylko możliwe ugościć”.
Menu ujawnia sam król. We wcześniejszym, datowanym na 23 sierpnia, liście do Marysieńki wysłanym z Gliwic, czytamy bowiem: „Lubo czasu pisać nie dają rejenci, komisarze, grafowie, osobliwie p. Obersdorf stary, który ma siostrę p. Denhoffowej (ten mi jeszcze wczora zajechał drogę, człowiek grzeczny bardzo, inni zaś poprzysyłali tu jeleni, danieli i bażantów, które, tj. bażanty, odsyłam do Żółkwi)”. Dziczyzna była w tym czasie podstawowym mięsnym menu wyższych sfer. Sobieski ją uwielbiał.
Po obiedzie król Jan udał się do obozowiska pod Raciborza. Nocował w Piotrowicach. Nie da się jednoznacznie dziś ustalić, czy chodzi o obecne Pietrowice Wielkie, czy może Pietraszyn, nazywany dawniej Małe Pietrowice.
(waw)
Tekst stanowi fragment nowej książki Grzegorza Wawocznego pt. „Kuchnia Raciborska”. Na blisko 500 stronach w książce opisano także dzieje raciborskiego: gorzelnictwa, rzeźnictwa, piekarstwa, piernikarstwa, cukiernictwa, młynarstwa, bartnictwa i pasiecznictwa, myślistwa oraz kuchni miejskiej i wiejskiej. Autor naszkicował historię raciborskiego karczmarstwa i restauratorstwa oraz zaopatrzenia w wodę. Opisał wielkie miejscowe uczty, kulinarne upodobania raciborskiej szlachty i tajniki ziołolecznictwa. Mowa o słynnych niegdyś raciborskich producentach warzyw. Wiele miejsca poświęcił produkcji tytoniowych używek Domsa i Reinersa. Szkicom historycznym towarzyszą oryginalne receptury i współczesne raciborskie przepisy podane przez gospodynie wiejskie z okolicznych wsi. Całość wzbogacają liczne archiwalne i niepublikowane fotografie, etykiety, opakowania i przedwojenne reklamy. Książka wkrótce ukaże się na półkach księgarskich.
Najnowsze komentarze