Przyszłość ich przerosła
Seniorzy Unii po niezłym meczu w Katowicach (1:1 z czwartym zespołem w tabeli) była 2 kwietnia tłem dla Przyszłości Rogów, a za tydzień gra na trudnym terenie sąsiadów z Pszowa.
Goście z pobliskiego Rogowa zaaplikowali unitom pięć bramek nie tracąc żadnej. „Katem” raciborzan był Bogdan Prusek, nie tak dawno gracz pierwszoligowego Groclinu. Zaliczył hat – trick (w dwóch kolejkach trafił pięć razy), resztę zrobili Jasiński i Solak. Do przerwy było 2:0 dla Przyszłości, po trafieniach duetu, który zna się od czasów wspólnej gry w Górniku Pszów: Prusek – Jasiński. Przy pierwszej bramce (27 min.) gospodarze sygnalizowali spalonego. Drugą połowę unici zaczęli w bardziej ofensywnym ustawieniu (za obrońcę Marcowa wszedł napastnik Kopczyński), co rywal od razu wykorzystał - wskutek błędu Krótkiego na listę strzelców znów wpisał się Prusek. Sześć minut później Kubowa pokonał z dystansu Solak. Rozluźnieni wysokim prowadzeniem goście pozwolili Unii na kilka śmiałych ataków (rajd Drożdża; Frydryk sam na sam z bramkarzem oraz strzały Woniakowskiego i Kopczyńskiego), jednak Rogów miał ostatnie słowo w meczu. Tuż przed końcowym gwizdkiem piłkę w siatce umieścił ponownie Prusek, ustalając wynik na 5:0 dla Przyszłości.
Pierwszy mecz rundy wiosennej miał przyzwoitą frekwencję, na trybunach zasiadło ponad 200 kibiców. Publice nie podobało się sędziowanie trójki arbitrów z Sosnowca, zwłaszcza decyzja sędziego głównego w drugiej połowie, gdy za brutalny faul od tyłu na Kopczyńskim Sowisz dostał „tylko” żółtą kartkę. Za podobną sytuację w meczu Unii z Marklowicami z boiska usunięto Krótkiego.
Znając wynik Unii z MK nie spodziewałem się, że pójdzie nam tak łatwo. Namawiałem chłopaków do koncentracji. Zagrali odpowiedzialnie. Chwała im za skuteczność. Cieszę się, że mam Pruska w składzie – powiedział nam Józef Dankowski, trener „Przyszłości”. Od początku nie było wątpliwości, że goście są lepszą drużyną. Naszą taktyką było cofnąć się, zagęścić środek boiska i nie dopuścić do kontr. Spalony przy pierwszej bramce był zdaniem moich zawodników ewidentny, ja byłem za daleko. Dopuściliśmy do kontrataku po naszym rzucie rożnym i zrobiło się bardzo trudno. Przy 3:0 było po meczu. Nie pamiętam kiedy tak wysoko przegraliśmy, najgorzej było chyba z Koszarawą Żywiec – 1:4 – powiedział Dariusz Widawski z Unii. Z zespołem do końca rundy nie zagra już Łukasz Behrendt, który wyjeżdża z kraju. RTP Unia grała w składzie: Kubów – Marców (Kopczyński) Krótki, Praszelik, Kowalczyk – Bulandra, Drożdż, Pawłowski (żk) (Sławik), Podolak (Młot, żk) – Woniakowski, Frydryk (Binek). W tabeli IV liga (grupa II) Unia jest 12 (na 16 drużyn) z dorobkiem 15 punktów i bilansem bramkowym 18:26. Prowadzi Koszarawa Żywiec z 39 pkt. przed Energetykiem Rybnik i Przyszłością Rogów.
Przegrać z mistrzem to nie wstyd Na inaugurację rundy rewanżowej w Śląskiej Lidze Juniorów unici zagrali z aktualnymi Mistrzami Polski – Gwarkiem Zabrze. W pierwszej połowie nie ustępowali rywalom, ale w ciągu pięciu minut drugiej odsłony (w 47 i 51 min.) stracili dwie bramki i szanse na remis przepadły. Gwarek trafił raz jeszcze na 10 minut przed końcowym gwizdkiem, ustalając wynik na 3:0 dla gości. Mecz mistrzowski to co innego niż sparingi i ciężko było przygotować zespół na ten wyjazd. Zawodnicy obawiali się Unii, co było widać w pierwszej połowie. Racibórz mógł prowadzić. Na szczęście w drugiej odsłonie mój zespół pokazał co potrafi. Cenię zespół Unii, jest niezły – powiedział nam Janusz Kowalski, opiekun Gwarka. Do połowy byliśmy równym partnerem, konsekwentnie stwarzaliśmy sytuacje. W szatni zauważyłem coś w rodzaju samozadowolenia u chłopców i w pięć minut drugiej połowy przegrali mecz. Drugi gol padł po pechowym rykoszecie. Sprężyliśmy się na Gwarka, ale na ławce musieli usiąść zawodnicy po kontuzjach i chorobach i nie było możliwości wartościowych zmian. Kręciło się wokół remisu, ale gra się 90 a nie 45 minut – stwierdził trener unitów Zbigniew Oszek. W Raciborzu juniorzy Unii wystąpili w składzie: Bedryj – Ottawa, Sławik, Bulak, Schmidt, Podstawka (Fryt), Nieckarz, Biegański, Młot, Pniewski (Górny) i Kiełtyka (Tylka).
(ma.w)
Przegrać z mistrzem to nie wstyd Na inaugurację rundy rewanżowej w Śląskiej Lidze Juniorów unici zagrali z aktualnymi Mistrzami Polski – Gwarkiem Zabrze. W pierwszej połowie nie ustępowali rywalom, ale w ciągu pięciu minut drugiej odsłony (w 47 i 51 min.) stracili dwie bramki i szanse na remis przepadły. Gwarek trafił raz jeszcze na 10 minut przed końcowym gwizdkiem, ustalając wynik na 3:0 dla gości. Mecz mistrzowski to co innego niż sparingi i ciężko było przygotować zespół na ten wyjazd. Zawodnicy obawiali się Unii, co było widać w pierwszej połowie. Racibórz mógł prowadzić. Na szczęście w drugiej odsłonie mój zespół pokazał co potrafi. Cenię zespół Unii, jest niezły – powiedział nam Janusz Kowalski, opiekun Gwarka. Do połowy byliśmy równym partnerem, konsekwentnie stwarzaliśmy sytuacje. W szatni zauważyłem coś w rodzaju samozadowolenia u chłopców i w pięć minut drugiej połowy przegrali mecz. Drugi gol padł po pechowym rykoszecie. Sprężyliśmy się na Gwarka, ale na ławce musieli usiąść zawodnicy po kontuzjach i chorobach i nie było możliwości wartościowych zmian. Kręciło się wokół remisu, ale gra się 90 a nie 45 minut – stwierdził trener unitów Zbigniew Oszek. W Raciborzu juniorzy Unii wystąpili w składzie: Bedryj – Ottawa, Sławik, Bulak, Schmidt, Podstawka (Fryt), Nieckarz, Biegański, Młot, Pniewski (Górny) i Kiełtyka (Tylka).
(ma.w)
Najnowsze komentarze