Tajemnica skrzyń Leona Bluma
8 listopada 1945 roku raciborskie Starostwo zostało postawione na nogi. Śląsko-Dąbrowski Urząd Wojewódzki poinformował, że w Raciborzu mogą być przechowywane skrzynie z rzeczami należącymi do byłego premiera Francji Leona Bluma. 12 listopada starosta przekazał sprawę do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Pismo opatrzono klauzulą „POUFNE”. W raciborskim Archiwum Państwowym natrafiliśmy na trop tej pasjonującej sprawy sprzed 60 lat.
Ślady w archiwum
Na sensacyjny wątek sprawy Leona Bluma udało się mi się natrafić przypadkowo. Podczas kwerendy archiwaliów raciborskiego Starostwa Powiatowego z lat 1945-50 odnalazłem siedem ciekawych dokumentów z listopada 1945 r. Sygnatura teczki 28. Numery dokumentów 40-46.
„Ambasada Francuska w Warszawie zwróciła się do władz polskich z prośbą o wszczęcie poszukiwania skrzyń, stanowiących własność Przewodniczącego Francuskiej Partii Socjalistycznej, b. Premiera Leona Bluma. Skrzynie te mają się znajdować rzekomo w Raciborzu w synagodze cmentarza żydowskiego przy ul. o nazwie niem. Leobschutzstrasse, dokąd zostały przewiezione w październiku 1943 r. W związku z powyższym Urząd Wojewódzki prosi o zbadanie sprawy, zabezpieczenie skrzyń i sporządzenie w najkrótszym terminie wyczerpującego sprawozdania. Termin 16. listopada zanotowano” - napisał 8 listopada do starosty dr Wierzbiański, p.o. naczelnika Wydziału Ogólnego Urzędu Wojewódzkiego Śląsko-Dąbrowskiego.
12 listopada do kierownika Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Raciborzu starosta skierował poufne pismo, w którym poprosił o wszczęcie poszukiwań. Pracownikom UBP dano na to dwa dni.
Początkowo tropienie francuskich dokumentów nie przyniosło sukcesu. 15 listopada starosta Grzeganek poinformował o tym Urząd Wojewódzki. „Zaciąganie informacji od ludności okolicznej również nie odniosło pozytywnego skutku” - czytamy w piśmie z L.Dz. nr 3/Pf/45.
Przełom w sprawie nastąpił 4 grudnia 1945 r. „Donoszę - pisał starosta - że poszukiwania w odnośnej sprawie trwały nadal, w wyniku których zostały znalezione pisma (akta) w języku francuskim, należące przypuszczalnie do b. Premiera Francji Leona Bluma. Akta te zostały zabezpieczone w Starostwie Powiatowym. Proszę o wydelegowanie odpowiedniej komisji, która zajęłaby się tą sprawą”.
Komisja wojewódzka nigdy w Raciborzu się nie pojawiła. W piśmie z 12 grudnia dr Wierzbiański nakazał staroście pilne przesłanie skrzyń do Katowic. Dał mu czas do 17 grudnia. Najprawdopodobniej jednak list z Katowic dotarł do Raciborza dopiero po 19 grudnia. Na ten dzień bowiem datowane jest kolejno pismo starosty Grzeganka, w którym czytamy: „Starostwo Powiatowe zapytuje, jak ma postąpić ze znalezionymi aktami byłego premiera Francji Leona Bluma”.
Kolejne pismo wysłano z Raciborza do Katowic 21 grudnia. „Komunikuję do wiadomości, że w dniu 22 grudnia przesyła się przedmiotowe akta w skrzyni czarnej, opieczętowanej pieczęcią urzędową Starostwa przez specjalnego posłańca w asyście funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej za zwrotnym poświadczeniem odbioru”.
Pytania bez odpowiedzi
Na piśmie starosty Grzeganka z 22 grudnia 1945 r., korespondencja się urywa. Czarną, opieczętowaną skrzynię zapewne dostarczono do Katowic, a stamtąd do ambasady Francji. Niestety nie zachowały się żadne wzmianki na temat tego, gdzie odnaleziono cenne akta.
Wspomniana w piśmie Śląsko-Dąbrowskiego Urzędu Wojewódzkiego „Leobschutzstrasse”, to obecna ulica Głubczycka. Tuż za mleczarnią, na wzgórzu ze starym drzewostanem, rzeczywiście znajdował się kiedyś, założony w 1814 r., cmentarz żydowski. Najstarszy nagrobek datowany był na 1821 r., najmłodsze na 1940/1941 r.
W latach 1972-73 kirkut zlikwidowano. Klasycystyczne, neogotyckie i modernistyczne macewy pozwolono zabrać okolicznym kamieniarzom, którzy przerobili je na nagrobki ustawiane potem na cmentarzach katolickich. Dziś po nekropolii pozostały jedynie stare drzewa.
Czy jednak rzeczywiście mogła być miejscem przechowywania skrzyń z aktami premiera Bluma? W bibliotece Muzeum zachowała się częściowa inwentaryzacja kirkutu, wykonana przed 1972 r. przez Kazimierza Świtlińskiego, byłego pracownika zakładu zieleni miejskiej, nieżyjącego już dziś znawcy raciborskich nekropolii. Dokument zawiera zdjęcia nagrobków oraz plan sytuacyjny. Na tym drugim nie ma żadnej synagogi ani kaplicy. Są natomiast duże grobowce rodzinne oraz tablica ku czci zmarłych.
Synagoga natomiast do lat 50. XX w. znajdowała się przy ulicy Szewskiej. Spalona w czasie Nocy Kryształowej przetrwała II wojnę światową. Została rozebrana z polecenia władz PRL-u.
Gdzie więc Niemcy w 1943 r. ukryli dokumenty francuskiego premiera? Niewykluczone, że był to jeden z dużych grobowców rodzinnych na kirkucie lub synagoga przy ul. Szewskiej. Czy znajdowały się tam w listopadzie 1945 r., kiedy staroście zlecono ich poszukiwania? Wątpliwe. W piśmie z 15 listopada ten informował bowiem swoich zwierzchników, że żadnych akt nie odnaleziono. Nic też nie dowiedziano się od okolicznej ludności. Wysłanie tej informacji poprzedziło zapewne dokładne przeszukanie terenu żydowskiej nekropolii oraz synagogi przy Szewskiej.
Przełom nastąpił przed 4 grudnia 1945 r. Starosta nie ujawnił jednak w liście, gdzie natrafiono na cenny ładunek z 1943 r. Można się domyślać, że na jego trop wpadło UBP. Być może dopytywania wśród ludzi ujawniły osobę, która ukryła gdzieś w swoim domu pamiątki po Blumie.
Sprawa Leona Bluma to jedna z wielu, która prowadzi do Raciborza 1945 r. Szerzej o zaginionych wówczas skarbach można przeczytać w tekście „Sensacja w Londynie, czyli graduał z Raciborza” zamieszczonym w najnowszym numerze „Ziemi Raciborskiej. Rocznik 2004”. Tam również o historii koszar na Ostrogu oraz wieży Bismarcka w Brzeziu, mało znanych planach rozbiórki kościoła Św. Ducha, historii Studziennej a także polskiej służbie konsularnej wobec Morawców w powiecie raciborskim w latach 1830-1930. Niskonakładowe wydawnictwo jest już dostępne w dobrych raciborskich księgarniach. Grzegorz Wawoczny
Na sensacyjny wątek sprawy Leona Bluma udało się mi się natrafić przypadkowo. Podczas kwerendy archiwaliów raciborskiego Starostwa Powiatowego z lat 1945-50 odnalazłem siedem ciekawych dokumentów z listopada 1945 r. Sygnatura teczki 28. Numery dokumentów 40-46.
„Ambasada Francuska w Warszawie zwróciła się do władz polskich z prośbą o wszczęcie poszukiwania skrzyń, stanowiących własność Przewodniczącego Francuskiej Partii Socjalistycznej, b. Premiera Leona Bluma. Skrzynie te mają się znajdować rzekomo w Raciborzu w synagodze cmentarza żydowskiego przy ul. o nazwie niem. Leobschutzstrasse, dokąd zostały przewiezione w październiku 1943 r. W związku z powyższym Urząd Wojewódzki prosi o zbadanie sprawy, zabezpieczenie skrzyń i sporządzenie w najkrótszym terminie wyczerpującego sprawozdania. Termin 16. listopada zanotowano” - napisał 8 listopada do starosty dr Wierzbiański, p.o. naczelnika Wydziału Ogólnego Urzędu Wojewódzkiego Śląsko-Dąbrowskiego.
12 listopada do kierownika Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Raciborzu starosta skierował poufne pismo, w którym poprosił o wszczęcie poszukiwań. Pracownikom UBP dano na to dwa dni.
Początkowo tropienie francuskich dokumentów nie przyniosło sukcesu. 15 listopada starosta Grzeganek poinformował o tym Urząd Wojewódzki. „Zaciąganie informacji od ludności okolicznej również nie odniosło pozytywnego skutku” - czytamy w piśmie z L.Dz. nr 3/Pf/45.
Przełom w sprawie nastąpił 4 grudnia 1945 r. „Donoszę - pisał starosta - że poszukiwania w odnośnej sprawie trwały nadal, w wyniku których zostały znalezione pisma (akta) w języku francuskim, należące przypuszczalnie do b. Premiera Francji Leona Bluma. Akta te zostały zabezpieczone w Starostwie Powiatowym. Proszę o wydelegowanie odpowiedniej komisji, która zajęłaby się tą sprawą”.
Komisja wojewódzka nigdy w Raciborzu się nie pojawiła. W piśmie z 12 grudnia dr Wierzbiański nakazał staroście pilne przesłanie skrzyń do Katowic. Dał mu czas do 17 grudnia. Najprawdopodobniej jednak list z Katowic dotarł do Raciborza dopiero po 19 grudnia. Na ten dzień bowiem datowane jest kolejno pismo starosty Grzeganka, w którym czytamy: „Starostwo Powiatowe zapytuje, jak ma postąpić ze znalezionymi aktami byłego premiera Francji Leona Bluma”.
Kolejne pismo wysłano z Raciborza do Katowic 21 grudnia. „Komunikuję do wiadomości, że w dniu 22 grudnia przesyła się przedmiotowe akta w skrzyni czarnej, opieczętowanej pieczęcią urzędową Starostwa przez specjalnego posłańca w asyście funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej za zwrotnym poświadczeniem odbioru”.
Pytania bez odpowiedzi
Na piśmie starosty Grzeganka z 22 grudnia 1945 r., korespondencja się urywa. Czarną, opieczętowaną skrzynię zapewne dostarczono do Katowic, a stamtąd do ambasady Francji. Niestety nie zachowały się żadne wzmianki na temat tego, gdzie odnaleziono cenne akta.
Wspomniana w piśmie Śląsko-Dąbrowskiego Urzędu Wojewódzkiego „Leobschutzstrasse”, to obecna ulica Głubczycka. Tuż za mleczarnią, na wzgórzu ze starym drzewostanem, rzeczywiście znajdował się kiedyś, założony w 1814 r., cmentarz żydowski. Najstarszy nagrobek datowany był na 1821 r., najmłodsze na 1940/1941 r.
W latach 1972-73 kirkut zlikwidowano. Klasycystyczne, neogotyckie i modernistyczne macewy pozwolono zabrać okolicznym kamieniarzom, którzy przerobili je na nagrobki ustawiane potem na cmentarzach katolickich. Dziś po nekropolii pozostały jedynie stare drzewa.
Czy jednak rzeczywiście mogła być miejscem przechowywania skrzyń z aktami premiera Bluma? W bibliotece Muzeum zachowała się częściowa inwentaryzacja kirkutu, wykonana przed 1972 r. przez Kazimierza Świtlińskiego, byłego pracownika zakładu zieleni miejskiej, nieżyjącego już dziś znawcy raciborskich nekropolii. Dokument zawiera zdjęcia nagrobków oraz plan sytuacyjny. Na tym drugim nie ma żadnej synagogi ani kaplicy. Są natomiast duże grobowce rodzinne oraz tablica ku czci zmarłych.
Synagoga natomiast do lat 50. XX w. znajdowała się przy ulicy Szewskiej. Spalona w czasie Nocy Kryształowej przetrwała II wojnę światową. Została rozebrana z polecenia władz PRL-u.
Gdzie więc Niemcy w 1943 r. ukryli dokumenty francuskiego premiera? Niewykluczone, że był to jeden z dużych grobowców rodzinnych na kirkucie lub synagoga przy ul. Szewskiej. Czy znajdowały się tam w listopadzie 1945 r., kiedy staroście zlecono ich poszukiwania? Wątpliwe. W piśmie z 15 listopada ten informował bowiem swoich zwierzchników, że żadnych akt nie odnaleziono. Nic też nie dowiedziano się od okolicznej ludności. Wysłanie tej informacji poprzedziło zapewne dokładne przeszukanie terenu żydowskiej nekropolii oraz synagogi przy Szewskiej.
Przełom nastąpił przed 4 grudnia 1945 r. Starosta nie ujawnił jednak w liście, gdzie natrafiono na cenny ładunek z 1943 r. Można się domyślać, że na jego trop wpadło UBP. Być może dopytywania wśród ludzi ujawniły osobę, która ukryła gdzieś w swoim domu pamiątki po Blumie.
Sprawa Leona Bluma to jedna z wielu, która prowadzi do Raciborza 1945 r. Szerzej o zaginionych wówczas skarbach można przeczytać w tekście „Sensacja w Londynie, czyli graduał z Raciborza” zamieszczonym w najnowszym numerze „Ziemi Raciborskiej. Rocznik 2004”. Tam również o historii koszar na Ostrogu oraz wieży Bismarcka w Brzeziu, mało znanych planach rozbiórki kościoła Św. Ducha, historii Studziennej a także polskiej służbie konsularnej wobec Morawców w powiecie raciborskim w latach 1830-1930. Niskonakładowe wydawnictwo jest już dostępne w dobrych raciborskich księgarniach. Grzegorz Wawoczny
Najnowsze komentarze