Występ tylko dla pań
Pokaz tańca erotycznego w wykonaniu dobrze zbudowanych i na wpół nagich tancerzy określanych jako chippendale dla pań z okazji ich święta zorganizowała restauracja Brax-Ton z Raciborza.
Kobiety są gorące
Tego wieczoru wszystkie stoliki w restauracji Brax-Ton w Raciborzu były zajęte wyłącznie przez panie. Ubrane elegancko i na sportowo, w poważnych kostiumach i fikuśnych, różowych bluzeczkach, we własnym gronie obchodziły Dzień Kobiet. Nie zabrakło smacznych przekąsek, dań i napojów. Wszystkie jednak ciekawe i spragnione emocji oczekiwały na punkt kulminacyjny biesiady - występ chippendalesów. Wreszcie, około godziny 20, na scenę wkroczyło trzech panów w tajemniczych, czarnych pelerynach. Już po chwili ubrania leżały na podłodze, a tancerze odsłaniali przed kobiecą publicznością coraz więcej swojego ciała. W świetle lamp błyszczały napięte muskuły i torsy, umięśnione uda i szerokie bary. Wyrzeźbione ciała wyginały się w rytm muzyki, raz po raz mężczyźni porywali do magicznego tańca kobiety spośród publiczności.
Granice dobrego smaku
Nie przekraczamy nigdy granic dobrego smaku i nie rozbieramy się całkowicie - mówi „Mario” z bytomskiej grupy Night Boys, która wystąpiła dla pań w Raciborzu. Grupę tworzy trzech tancerzy. Pokazy na scenie to ich pasja, a zarazem możliwość zarobku. W życiu codziennym „Mario” pisze pracę magisterską na Uniwersytecie Śląskim, dwaj pozostali tancerze są z wykształcenia technikami elektronikami. Zaczęło się od wyborów Mister Poland, w tym konkursie startowaliśmy wszyscy trzej. Występujemy mniej więcej od dwóch lat, a zaczynaliśmy od dyskotek. Zachęciło nas zainteresowanie dziewcząt - dodaje „David”. Jak reagują ich rodziny? Czy wiedzą o występach? Wiedzą i są przychylni. Moja mama szyje mi stroje sceniczne - mówi „Mario”.
Na ogół taniec w wykonaniu chippendalesów odbierany jest pozytywnie przez kobiecą publiczność. Zdarza się, że panie piszczą i krzyczą, chcą tańczyć na scenie. Ale chippendalesi wiedzą, że pewnych granic nie wolno przekraczać. Iza Salamon
Tego wieczoru wszystkie stoliki w restauracji Brax-Ton w Raciborzu były zajęte wyłącznie przez panie. Ubrane elegancko i na sportowo, w poważnych kostiumach i fikuśnych, różowych bluzeczkach, we własnym gronie obchodziły Dzień Kobiet. Nie zabrakło smacznych przekąsek, dań i napojów. Wszystkie jednak ciekawe i spragnione emocji oczekiwały na punkt kulminacyjny biesiady - występ chippendalesów. Wreszcie, około godziny 20, na scenę wkroczyło trzech panów w tajemniczych, czarnych pelerynach. Już po chwili ubrania leżały na podłodze, a tancerze odsłaniali przed kobiecą publicznością coraz więcej swojego ciała. W świetle lamp błyszczały napięte muskuły i torsy, umięśnione uda i szerokie bary. Wyrzeźbione ciała wyginały się w rytm muzyki, raz po raz mężczyźni porywali do magicznego tańca kobiety spośród publiczności.
Granice dobrego smaku
Nie przekraczamy nigdy granic dobrego smaku i nie rozbieramy się całkowicie - mówi „Mario” z bytomskiej grupy Night Boys, która wystąpiła dla pań w Raciborzu. Grupę tworzy trzech tancerzy. Pokazy na scenie to ich pasja, a zarazem możliwość zarobku. W życiu codziennym „Mario” pisze pracę magisterską na Uniwersytecie Śląskim, dwaj pozostali tancerze są z wykształcenia technikami elektronikami. Zaczęło się od wyborów Mister Poland, w tym konkursie startowaliśmy wszyscy trzej. Występujemy mniej więcej od dwóch lat, a zaczynaliśmy od dyskotek. Zachęciło nas zainteresowanie dziewcząt - dodaje „David”. Jak reagują ich rodziny? Czy wiedzą o występach? Wiedzą i są przychylni. Moja mama szyje mi stroje sceniczne - mówi „Mario”.
Na ogół taniec w wykonaniu chippendalesów odbierany jest pozytywnie przez kobiecą publiczność. Zdarza się, że panie piszczą i krzyczą, chcą tańczyć na scenie. Ale chippendalesi wiedzą, że pewnych granic nie wolno przekraczać. Iza Salamon
Najnowsze komentarze