Nie oddamy szkoły
„Nie ma innego wyjścia jak szkoła podstawowa w Sudole. Użyjemy wszystkich prawnych środków, by nie dopuścić do jej likwidacji” - twardo twierdzili rodzice uczniów SP 6 podczas spotkania z wiceprezydentem Mirosławem Szypowskim.
Ten projekt ma pogodzić interesy szkół z Sudołu i Studziennej. Przy takim stanowisku, jak wasze, może dojść do tego, że zlikwidowane zostaną obie placówki - odpowiadział M. Szypowski.
Przedmiotem spotkania, które odbyło się 14 lutego, był budzący sporo sprzeciwu projekt utworzenia z SP 6 w Sudole i SP 5 w Sudziennej filii SP 18. Magistrat argumentuje to względami ekonomicznymi. W mieście trzeba inwestować. Jeżeli pieniądze będziemy przejadać w oświacie, to nic się w Raciborzu nie zrobi - przekonywał wiceprezydent. Do Studziennej miałyby uczęszczać dzieci z klas I-III, w Sudole uczyliby się uczniowie z klas IV-VI. Na takie rozwiązania nie chcą się zgodzić społeczności obu dzielnic. Państwu chodzi o nazwę szkoły - mówił wiceprezydent. Mieszkańcy obawiają się, że w przyszłości placówki te zostaną zupełnie zlikwidowane. W przyszłym roku powiecie, że nie opłacają się nawet filie - odpowiadali rodzice. Wskazywali na wiele utrudnień dla dzieci, które teraz będą miały do szkoły znacznie dalej. Martwi ich przede wszystkim ich bezpieczeństwo. Droga do obu placówek prowadzi bardzo ruchliwą trasą krajową. Ze strony prezydenta padła w tej sprawie propozycja ustawienia przed szkołą w Sudole lolipopa. Wielu uczniów pochodzi z rodzin rolniczych. Kiedy są prace w polu, nie każdy rodzic ma możliwość odebrania dziecka ze szkoły - argumentowali obecni na spotkaniu.
Rodzice poruszali też sprawy bezpieczeństwa dzieci w szkołach. Ich obawy budzi stan techniczny budynku w Studziennej. Wysuwali wiele argumentów za pozostawieniem samodzielnej podstawówki w Sudole. Mieli sporo wątpliwości co do utworzenia z niej filii. Zadawali też odnośnie tego wiele pytań. W trakcie dyskusji M. Szpowski stwierdził, że temat został wyczerpany i zakończył spotkanie. Wyszedł z sali, pozostawiając w niej zaskoczonych tym rodziców. Panie prezydencie, tak nie można, przecież jeszcze nie skończyliśmy. To nie w porządku - próbowali go zatrzymać. Na próżno. Uznałem dyskusję za zakończoną. Rodzice zaczęli poruszać sprawy nie związane ze szkołą - usłyszeliśmy od M. Szypowskiego w chwili, gdy opuszczał budynek szkoły.
Rozżaleni rodzice pozostali w sali, zastanawiając się, co robić dalej. Zachowanie wiceprezydenta wzbudziło u nich większą determinację do walki o szkołę oraz podważyło zaufanie do władz miasta.
(A.Dik)
Przedmiotem spotkania, które odbyło się 14 lutego, był budzący sporo sprzeciwu projekt utworzenia z SP 6 w Sudole i SP 5 w Sudziennej filii SP 18. Magistrat argumentuje to względami ekonomicznymi. W mieście trzeba inwestować. Jeżeli pieniądze będziemy przejadać w oświacie, to nic się w Raciborzu nie zrobi - przekonywał wiceprezydent. Do Studziennej miałyby uczęszczać dzieci z klas I-III, w Sudole uczyliby się uczniowie z klas IV-VI. Na takie rozwiązania nie chcą się zgodzić społeczności obu dzielnic. Państwu chodzi o nazwę szkoły - mówił wiceprezydent. Mieszkańcy obawiają się, że w przyszłości placówki te zostaną zupełnie zlikwidowane. W przyszłym roku powiecie, że nie opłacają się nawet filie - odpowiadali rodzice. Wskazywali na wiele utrudnień dla dzieci, które teraz będą miały do szkoły znacznie dalej. Martwi ich przede wszystkim ich bezpieczeństwo. Droga do obu placówek prowadzi bardzo ruchliwą trasą krajową. Ze strony prezydenta padła w tej sprawie propozycja ustawienia przed szkołą w Sudole lolipopa. Wielu uczniów pochodzi z rodzin rolniczych. Kiedy są prace w polu, nie każdy rodzic ma możliwość odebrania dziecka ze szkoły - argumentowali obecni na spotkaniu.
Rodzice poruszali też sprawy bezpieczeństwa dzieci w szkołach. Ich obawy budzi stan techniczny budynku w Studziennej. Wysuwali wiele argumentów za pozostawieniem samodzielnej podstawówki w Sudole. Mieli sporo wątpliwości co do utworzenia z niej filii. Zadawali też odnośnie tego wiele pytań. W trakcie dyskusji M. Szpowski stwierdził, że temat został wyczerpany i zakończył spotkanie. Wyszedł z sali, pozostawiając w niej zaskoczonych tym rodziców. Panie prezydencie, tak nie można, przecież jeszcze nie skończyliśmy. To nie w porządku - próbowali go zatrzymać. Na próżno. Uznałem dyskusję za zakończoną. Rodzice zaczęli poruszać sprawy nie związane ze szkołą - usłyszeliśmy od M. Szypowskiego w chwili, gdy opuszczał budynek szkoły.
Rozżaleni rodzice pozostali w sali, zastanawiając się, co robić dalej. Zachowanie wiceprezydenta wzbudziło u nich większą determinację do walki o szkołę oraz podważyło zaufanie do władz miasta.
(A.Dik)
Najnowsze komentarze