Oj, szkubały to pierze, szkubały...
Aż trzydzieści pań z Tworkowa wzięło się za wspólne szkubanie pierza. Dotąd ten śląski zwyczaj był praktykowany w prywatnych domach. Teraz tworkowianki spotkały się w salce katechetycznej.
Szkubanie pierza to stary śląski zwyczaj spędzania czasu w trakcie długich, zimowych wieczorów. Panny, mężatki i inne kobiety ze wsi zbierają się w jednej chacie i szkubią pierze do poduszek i pierzyn. Ma to być wyprawa dla przyszłej panny młodej. Szkubanie trwa 2-3 tygodnie, za każdym razem po kilka godzin, podczas których uczestniczki żartują, śpiewają i opowiadają sobie różne ciekawostki.
Szkubanie zorganizowało Koło Gospodyń Wiejskich z Tworkowa, któremu przewodniczy Krystyna Lamczyk. Koło to kilka razy w roku daje dowód pielęgnowania miejscowych tradycji, organizując m.in. prezentacje śląskiego jadła.
Do szkubania bierze się pierze z gęsi, podszkubywanych z reguły trzy-cztery razy w roku. Podczas spotkania mężatki i panny komentują to, co aktualnie dzieje się we wsi, kto był chory i zmarł, a kto wyzdrowiał, kto się „wydoł”, komu się urodziło dziecko, kto będzie miał wesele, kto z kim chodzi do kościoła i jak się ubiera. Mowa też o gotowaniu i wychowaniu dzieci. Nie brakuje polskich, czeskich i niemieckich pieśni, np. „Te tworkowskie dziołchy”, „Katerzina” czy „Hej tam pod lasem”. W przerwie jest kawa i tradycyjny „kołocz”, zaś po szkubaniu jest kolacja.
Dawniej przy pierzu można było spotkać więcej młodych panien. Dziś zwyczaj pielęgnują głównie starsze panie, wspominając, jak to kiedyś szły na szkubanie już po śniadaniu, zostając w chacie sąsiadki aż do wieczora. Nieraz wpadali przebierańcy i psotnicy, przez co pierze „fiurgało” aż do sufitu. Do gospodyń tworkowskich zawitały w tym roku przedszkolaki, które zabrały pierze do przedszkola, by „sobie poszkubać”.
Impreza zakończyła się w tłusty czwartek.
(waw), fot. GZOKSiT Tworków
Szkubanie zorganizowało Koło Gospodyń Wiejskich z Tworkowa, któremu przewodniczy Krystyna Lamczyk. Koło to kilka razy w roku daje dowód pielęgnowania miejscowych tradycji, organizując m.in. prezentacje śląskiego jadła.
Do szkubania bierze się pierze z gęsi, podszkubywanych z reguły trzy-cztery razy w roku. Podczas spotkania mężatki i panny komentują to, co aktualnie dzieje się we wsi, kto był chory i zmarł, a kto wyzdrowiał, kto się „wydoł”, komu się urodziło dziecko, kto będzie miał wesele, kto z kim chodzi do kościoła i jak się ubiera. Mowa też o gotowaniu i wychowaniu dzieci. Nie brakuje polskich, czeskich i niemieckich pieśni, np. „Te tworkowskie dziołchy”, „Katerzina” czy „Hej tam pod lasem”. W przerwie jest kawa i tradycyjny „kołocz”, zaś po szkubaniu jest kolacja.
Dawniej przy pierzu można było spotkać więcej młodych panien. Dziś zwyczaj pielęgnują głównie starsze panie, wspominając, jak to kiedyś szły na szkubanie już po śniadaniu, zostając w chacie sąsiadki aż do wieczora. Nieraz wpadali przebierańcy i psotnicy, przez co pierze „fiurgało” aż do sufitu. Do gospodyń tworkowskich zawitały w tym roku przedszkolaki, które zabrały pierze do przedszkola, by „sobie poszkubać”.
Impreza zakończyła się w tłusty czwartek.
(waw), fot. GZOKSiT Tworków
Najnowsze komentarze