Mój przyjaciel sąsiad
Wspólnota Mieszkaniowa przy ul. Katowickiej 13 może być przykładem, jak skutecznie zarządzać nieruchomością. Ludzie ją tworzący stanowią nie tylko wspólnotę interesów, ale również wzajemnej sympatii.
Wspólnota powstała w kwietniu 2001 r. Tworzyło ją wówczas pięciu właścicieli mieszkań. Obecnie liczba ta wzrosła do 21 członków. W niedługim czasie udało im się dużo dobrego zrobić. Zlecili wymianę okien na klatce schodowej, wykonanie odgromienia i kapitalnego remontu dachu. Sporo robią też we własnym zakresie. Pomalowali na przykład klatkę schodową na parterze i zrobili wyjście na dach. Postarali się o to, by skończyło się nieustanne wystawanie na klatce schodowej podejrzanych osób. W planach są kolejne inicjatywy.
Remonty których się podjęli nie oznaczają, że wspólnotę stanowią ludzie bogaci. To w większości emeryci. Świadczą natomiast o tym, że nieźle potrafią zagospodarować środki powstałe np. z oszczędności na c.o.
Jeszcze jedna inicjatywa mieszkańców 10-piętrowego bloku nr 13 zasługuje na uwagę. W grudniu ubiegłego roku utworzyli na strychu pomieszczenie, gdzie się spotykają. Niegdyś mieściła się tu pralnia i suszarnia. Była bardzo zdewastowana. Po remoncie, wykonanym własnymi siłami, powstały dwa pokoje. Członkowie wspólnoty urządzili je przedmiotami, które im zbywały. Jest skromnie, ale przytulnie. W jednym mieści się biuro zarządu wspólnoty, drugi jest typowo rekreacyjny.
Jest się gdzie spotkać, poza tym jak ktoś będzie miał gości, może ich tu przenocować. Może urządzić przyjęcie na większą liczbę osób. W sylwestra bawiliśmy się tutaj w sześć par. Było wspaniale - stwierdza Aleksander Oleksy. Wspólnie podjęte działania i stworzenie tego miejsca pomogły nam się zbliżyć, zacieśniły wzajemne więzy. Bardzo mi się to podoba. To ważna rzecz, że umiemy się dogadać. Jesteśmy sąsiadami, więc trzeba sobie pomagać, być dla siebie życzliwym. Mieszkam tu od 24 lat, ale dopiero teraz czuję się naprawdę dobrze, bezpiecznie, bo wiem, że mogę liczyć na sąsiadów. Towrzymy wspólnotę wielkiej wzajemnej życzliwości - dodaje Irena Bigos.
Najprężniej we wspólnocie działają, poświęcając swój czas i angażując się w przeróżne prace: Aleksander Oleksy, Jerzy Waliczek, Jan Jagiełło i Jan Krupa.
E.H.
Remonty których się podjęli nie oznaczają, że wspólnotę stanowią ludzie bogaci. To w większości emeryci. Świadczą natomiast o tym, że nieźle potrafią zagospodarować środki powstałe np. z oszczędności na c.o.
Jeszcze jedna inicjatywa mieszkańców 10-piętrowego bloku nr 13 zasługuje na uwagę. W grudniu ubiegłego roku utworzyli na strychu pomieszczenie, gdzie się spotykają. Niegdyś mieściła się tu pralnia i suszarnia. Była bardzo zdewastowana. Po remoncie, wykonanym własnymi siłami, powstały dwa pokoje. Członkowie wspólnoty urządzili je przedmiotami, które im zbywały. Jest skromnie, ale przytulnie. W jednym mieści się biuro zarządu wspólnoty, drugi jest typowo rekreacyjny.
Jest się gdzie spotkać, poza tym jak ktoś będzie miał gości, może ich tu przenocować. Może urządzić przyjęcie na większą liczbę osób. W sylwestra bawiliśmy się tutaj w sześć par. Było wspaniale - stwierdza Aleksander Oleksy. Wspólnie podjęte działania i stworzenie tego miejsca pomogły nam się zbliżyć, zacieśniły wzajemne więzy. Bardzo mi się to podoba. To ważna rzecz, że umiemy się dogadać. Jesteśmy sąsiadami, więc trzeba sobie pomagać, być dla siebie życzliwym. Mieszkam tu od 24 lat, ale dopiero teraz czuję się naprawdę dobrze, bezpiecznie, bo wiem, że mogę liczyć na sąsiadów. Towrzymy wspólnotę wielkiej wzajemnej życzliwości - dodaje Irena Bigos.
Najprężniej we wspólnocie działają, poświęcając swój czas i angażując się w przeróżne prace: Aleksander Oleksy, Jerzy Waliczek, Jan Jagiełło i Jan Krupa.
E.H.
Najnowsze komentarze