Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Krytyczny piątek

23.11.2004 00:00
Strażacy i energetycy nie pamiętają, kiedy mieli tak pełne ręce roboty. W krytyczny piątek wichura zrywała linie energetyczne i łamała drzewa. Straty są liczone w milionach. Na szczęście nikt nie zginął.   Piątek był dniem krytycznym. Nie pamiętam tak dużej liczby zdarzeń - mówi st. kpt. Jan Pawnik, z-ca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Straż interweniowała 67 razy. Aż 49 razy wyjeżdżano do powalonych drzew. Reszta to zerwane linie energetyczne, dachy, uszkodzone budynki w Pawłowie i Tworkowie oraz wypadki drogowe. Energetycy kilka dni przywracali zasilanie domów.

W Raciborzu wichura zerwała linię energetyczną na ul. Żwirki i Wigury. Ponadto zniszczony został tutaj dach budynku gospodarczego, a jedno z drzew runęło na jezdnię. Na ul. Toruńskiej z kolei został zerwany dach garażu, a na ul. Długiej wiatr wyrwał drzewo z korzeniami. Na placu Wolności drzewa spadły na dwa samochody. W Pawłowie nawałnica zerwała dach budynku znajdującego się przy ul. Powstańców Śląskich. Szkód nie uniknął także Tworków. Wiatr zerwał tam blachę z dachu, powalił słup energetyczny i drzewo.  W akcji ratunkowej uczestniczyło w powiecie raciborskim 13 zastępów straży zawodowej oraz 57 jednostek ochotniczych, w sumie blisko 250 strażaków.
 
Na Górnym Śląsku największe straty w liniach energetycznych odnotowano w Raciborskiem i Wodzisławskiem - informuje Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Górnośląskich Zakładów Elektroenergetycznych w Gliwicach. Wiedzą o tym dobrze sami raciborzanie. W niektórych dzielnicach przez kilkadziesiąt godzin nie było prądu. Nie działały telefony. Wielu mieszkańców spało w zimnych domach, bo z powodu braku prądu nie działały systemy grzewcze. Piekarnie w wielu wioskach nie miały prądu. Te działające nie nadążały z wypiekiem.
 
Ludziom trudno było dodzwonić się do pogotowia energetycznego, bo naraz próbowało to uczynić około 40 tys. osób. Straty nie zostały jeszcze oszacowane. Najprawdopodobniej wyniosą ponad milion zł - dodaje rzecznik Zimnoch. W weekend pracowało blisko dziewięćdziesiąt ekip energetyków. Do naprawy szkód w GZE zużyto trzymiesięczny zapas materiałów ekspoloatacyjnych.
 
Całkowity bilans strat w rejonie działania GZE SA z Gliwic: 2100 awarii linii niskiego napięcia zasilających domy i mieszkania (do tej pory przy wietrznej pogodzie zdarzało się maksymalnie 300 takich zdarzeń), około 2 tys. uszkodzonych stacji transformatorowych i 27 linii wysokiego napięcia. Przewróconych zostało 10 betonowych słupów, wysokich na kilkadziesiąt metrów, zakotwiczonych mocno w ziemi.
 
W usuwaniu awarii przeszkadzali złodzieje złomu. Kradli nie tylko uszkodzone trakcje, ale i świeżo odremontowane. W Raciborzu, w czasie nieuwagi jednej z ekip, skradziono materiały ekipy remontowej.
 
O największych problemach spowodowanych awariami sieci mogą mówić przedsiębiorcy i właściciele niewielkich zakładów czy sklepów, gdzie część asortymentu trzymanego w chłodniach nadawała się jedynie do wyrzucenia. Tadeusz Sobala - właściciel piekarni w Wodzisławiu, która zaopatruje także Racibórz, twierdzi, że straty są ogromne. Prądu nie mieliśmy aż do soboty, a właśnie w tym czasie produkcja jest zazwyczaj większa. U nas niemal wszystko działa na prąd, więc w naszym przypadku można mówić o poważnym problemie - wyjaśnia Sobala. O stratach mogą mówić także zwykli mieszkańcy. Szansę na otrzymanie rekompensaty za przerwy w dostawie prądu są jednak nikłe. Łukasz Zimnoch z GZE twierdzi, że każdy wniosek będzie rozpatrywany indywidualnie. Prawo energetyczne przewiduje wypłacanie rekompensaty w sytuacjach, gdy wyraźnie wina leży po stronie zakładu. Tutaj mamy jednak do czynienia z sytuacją losową. Kwalifikujemy ją jako coś w rodzaju kataklizmu, a jego skutki są od nas niezależne.    

(adk), (R.J.)

  • Numer: 48 (658)
  • Data wydania: 23.11.04