Czy ktoś tu kręci?
Miasto planuje w przyszłym roku sprzedać 0,2 hektara atrakcyjnego gruntu w narożu ulicy Opawskiej-Staszica. Zarząd powiatu próbował bezskutecznie przeforsować sprzedaż należącej do Starostwa i sąsiadującej z tą parcelą części szpitalnego parku. Nie zgodziła się na to większość radnych, a sprawa wzbudziła sporo kontrowersji. Próbowaliśmy dociec, jak to się dzieje, że miasto i powiat nie koordynują swoich działań, choć mogłyby dzięki temu więcej zarobić?
Do sprzedaży przyszpitalnego parku zarząd powiatu podchodził dwukrotnie, napotykając na opór opozycyjnego SLD oraz Forum Samorządowego. Kiedy za pierwszym razem pojawiły się wątpliwości opozycji, projekt uchwały zezwalającej na zorganizowanie przetargu został wycofany z obrad. Na drugiej sesji doszło do głosowania. Niespodziewanie wygrała je opozycja, bo 5 radnych koalicji rządzącej - bojkotując swój zarząd - wstrzymało się od głosu. O sprzedaży nie ma więc mowy.
Jak zarząd powiatu powiatu argumentował konieczność ogłoszenia przetargu jeszcze w tym roku? Miasto nie ma nowego planu zagospodarowania przestrzennego więc na tym terenie ewentualny nabywca miałby większe możliwości inwestycyjne, a po przyjęciu planu byłby skazany na zabudowę wielorodzinną - przekonywał radnych, sugerując, że w tym roku powiat dostanie dzięki temu więcej pieniędzy za działkę niż w przyszłym, kiedy Rada Miasta może przyjąć nowy plan i ograniczyć możliwość inwestowania do zabudowy wielorodzinnej. Drugim, argumentem była konieczność załatania potencjalnej dziury budżetowej. Starostwo ze sprzedaży mienia chce w tym roku zyskać 1,7 mln zł. Na razie ma 400 tys. zł.
Radni opozycji żądali tymczasem, by przedstawić koncepcję zagospodarowania całego starego szpitala. Miała im pomóc w podjęciu decyzji, czy sprzedaż ma sens. Sugerowali, że skoro szpital ma przypaść szkole wyższej, to po co odbierać jej część kompleksu, gdzie mogłyby powstać parkingi. Opozycja jednoznacznie dała do zrozumienia, że zarząd nie ujawnia wszystkich informacji, związanych z planowaną transakcją. Padały pytania, komu zależy na działce i kto ma na niej zarobić?
Opozycja chciała też, by podjąć rozmowy z miastem - właścicielem terenu leżącego między ul. Opawską a szpitalnym parkiem. Jej zdaniem sprzedaż połączonych terenów przyniosłaby znacznie większe zyski. Cel rozmów? Ewentualne przejęcie miejskiej działki i włączenie jej do oferty Starostwa. Sprzedaż samej działki powiatowej, jak twierdzili, to raptem 300-400 tys. zł, czyli kilka średniej klas samochodów.
Wicestarosta Adam Hajduk wyjaśniał rajcom, że prezydent nie jest zainteresowany przekazaniem dział-ki. Była to odpowiedź na propozycję Starostwa, by dokonać zamiany tej parceli na należącą do powiatu część parku przy ul. Bema. Forsując dalej sprzedaż, zarząd powiatu straszył, że bez niej nie zostanie wykonany budżet.
Tymczasem w materiałach przygotowanych na najbliższą sesję Rady Miasta znalazła się informacja, że gmina chce w przyszłym roku zbyć swój teren przy Opawskiej-Staszica. Działkę określono jako wyjątkowo atrakcyjną. Plan zakłada tu co prawda zabudowę wielorodzinną, ale - jak zaznaczono - dopuszcza na parterze usługi i handel.
Z naszych informacji wynika, że rozmowy z miastem o przejęciu tej nieruchomości, do czego namawiała opozycja, nie miały sensu, bo wicestarosta Adam Hajduk wiedział, iż gmina chce wystawić ją na przetarg już w 2006 r. Dlaczego więc nie dowiedzieli się o tym radni powiatowi, skoro kilku z nich sugerowało, że działka Starostwa może przynieść większy zysk jeśli zostanie wystawiona jednocześnie z miejską?
Nic podobnego. Nie wiedziałem, że miasto chce ogłosić przetarg już w przyszłym roku. Prezydent powiedział mi tylko, że chce ją sprzedać, nie precyzując daty, a skoro tak, to nie mieliśmy na co czekać - przekonuje wicestarosta Hajduk.
Jak dowiedzieliśmy się, wicestarosta prowadzi nadal rozmowy z miastem. Chce teraz namówić prezydenta, by przetargi ogłosić w tym samym czasie. Taka skorelowana transakcja byłaby korzystna dla obu stron. Jeden nabywca, kupując jednocześnie większy areał, miałby większe możliwości inwestycyjne.
Dlaczego więc równie korzystna miała być sprzedaż jedynie powiatowej działki - do czego przekonywał radnych powiatowych zarząd? Skoro w mieście wiedziano, że swój teren chcą sprzedać już w przyszłym roku, to można rozpatrywać problem z drugiej strony - uważa wicestarosta Hajduk. Nasz projekt był jak najbardziej racjonalny. Proszę więc zapytać, dlaczego miasto nie zdecydowało się na sprzedaż swojej działki razem z nami jeszcze w tym roku. Brak planu umożliwia tu na razie realizację inwestycji z zakresu usług bez budownictwa wielorodzinnego. Owszem, może w przyszłym roku razem dostaniemy więcej, choć nikt nie jest w stanie tego bezbłędnie przewidzieć, ale sądzę, że jeszcze większe zyski mielibyśmy w tym roku decydując na wspólne działanie - przekonuje wicestarosta.
Grzegorz Wawoczny
Jak zarząd powiatu powiatu argumentował konieczność ogłoszenia przetargu jeszcze w tym roku? Miasto nie ma nowego planu zagospodarowania przestrzennego więc na tym terenie ewentualny nabywca miałby większe możliwości inwestycyjne, a po przyjęciu planu byłby skazany na zabudowę wielorodzinną - przekonywał radnych, sugerując, że w tym roku powiat dostanie dzięki temu więcej pieniędzy za działkę niż w przyszłym, kiedy Rada Miasta może przyjąć nowy plan i ograniczyć możliwość inwestowania do zabudowy wielorodzinnej. Drugim, argumentem była konieczność załatania potencjalnej dziury budżetowej. Starostwo ze sprzedaży mienia chce w tym roku zyskać 1,7 mln zł. Na razie ma 400 tys. zł.
Radni opozycji żądali tymczasem, by przedstawić koncepcję zagospodarowania całego starego szpitala. Miała im pomóc w podjęciu decyzji, czy sprzedaż ma sens. Sugerowali, że skoro szpital ma przypaść szkole wyższej, to po co odbierać jej część kompleksu, gdzie mogłyby powstać parkingi. Opozycja jednoznacznie dała do zrozumienia, że zarząd nie ujawnia wszystkich informacji, związanych z planowaną transakcją. Padały pytania, komu zależy na działce i kto ma na niej zarobić?
Opozycja chciała też, by podjąć rozmowy z miastem - właścicielem terenu leżącego między ul. Opawską a szpitalnym parkiem. Jej zdaniem sprzedaż połączonych terenów przyniosłaby znacznie większe zyski. Cel rozmów? Ewentualne przejęcie miejskiej działki i włączenie jej do oferty Starostwa. Sprzedaż samej działki powiatowej, jak twierdzili, to raptem 300-400 tys. zł, czyli kilka średniej klas samochodów.
Wicestarosta Adam Hajduk wyjaśniał rajcom, że prezydent nie jest zainteresowany przekazaniem dział-ki. Była to odpowiedź na propozycję Starostwa, by dokonać zamiany tej parceli na należącą do powiatu część parku przy ul. Bema. Forsując dalej sprzedaż, zarząd powiatu straszył, że bez niej nie zostanie wykonany budżet.
Tymczasem w materiałach przygotowanych na najbliższą sesję Rady Miasta znalazła się informacja, że gmina chce w przyszłym roku zbyć swój teren przy Opawskiej-Staszica. Działkę określono jako wyjątkowo atrakcyjną. Plan zakłada tu co prawda zabudowę wielorodzinną, ale - jak zaznaczono - dopuszcza na parterze usługi i handel.
Z naszych informacji wynika, że rozmowy z miastem o przejęciu tej nieruchomości, do czego namawiała opozycja, nie miały sensu, bo wicestarosta Adam Hajduk wiedział, iż gmina chce wystawić ją na przetarg już w 2006 r. Dlaczego więc nie dowiedzieli się o tym radni powiatowi, skoro kilku z nich sugerowało, że działka Starostwa może przynieść większy zysk jeśli zostanie wystawiona jednocześnie z miejską?
Nic podobnego. Nie wiedziałem, że miasto chce ogłosić przetarg już w przyszłym roku. Prezydent powiedział mi tylko, że chce ją sprzedać, nie precyzując daty, a skoro tak, to nie mieliśmy na co czekać - przekonuje wicestarosta Hajduk.
Jak dowiedzieliśmy się, wicestarosta prowadzi nadal rozmowy z miastem. Chce teraz namówić prezydenta, by przetargi ogłosić w tym samym czasie. Taka skorelowana transakcja byłaby korzystna dla obu stron. Jeden nabywca, kupując jednocześnie większy areał, miałby większe możliwości inwestycyjne.
Dlaczego więc równie korzystna miała być sprzedaż jedynie powiatowej działki - do czego przekonywał radnych powiatowych zarząd? Skoro w mieście wiedziano, że swój teren chcą sprzedać już w przyszłym roku, to można rozpatrywać problem z drugiej strony - uważa wicestarosta Hajduk. Nasz projekt był jak najbardziej racjonalny. Proszę więc zapytać, dlaczego miasto nie zdecydowało się na sprzedaż swojej działki razem z nami jeszcze w tym roku. Brak planu umożliwia tu na razie realizację inwestycji z zakresu usług bez budownictwa wielorodzinnego. Owszem, może w przyszłym roku razem dostaniemy więcej, choć nikt nie jest w stanie tego bezbłędnie przewidzieć, ale sądzę, że jeszcze większe zyski mielibyśmy w tym roku decydując na wspólne działanie - przekonuje wicestarosta.
Grzegorz Wawoczny
Najnowsze komentarze