Przeklęta leśniczówka
Jedną z najładniejszych leśniczówek, pamiętających jeszcze czasy księcia raciborskiego jest Wildek. Znajduje się w Rudzie Kozielskiej.
Na wysokości domu strażaka trzeba skręcić w kierunku lasu i dojechać na skraj wsi. Tu zobaczymy budynek przypominający mały zameczek lub wieżę. Przy nim jest rozwidlenie dróg na Rudy, Jankowice i Górę Zamkową (to również droga do opisywanego tydzień temu Thiergarten, czyli książęcego zwierzyńca). Obiekt, choć trochę zdewastowany, ma ciekawą architekturę. Bardzo ciekawa jest też związana z nim legenda.
Według miejscowej ludności to dość ponure miejsce. Jak chce legenda, mieszkał w niej kiedyś leśniczy Eliasz, który zabraniał komukolwiek wchodzić do lasu. Mieszkańcy Rudy Kozielskiej, nie chcąc być zastrzeleni, wchodząc w gęstwinę musieli głośno gwizdać lub śpiewać. Obcy, którzy tak nie czynili, byli zatrzymywani przez Eliasza i zamykani w piwnicy leśniczówki, z której nigdy już nie wychodzili. Pewnego razu lasem wędrował handlarz świętymi obrazkami. Strudzony zapytał robotników leśnych o nocleg. Ci doradzili mu, by szybko uciekał przed Eliaszem. Gdy to mówili, zły myśliwy pojawił się ze strzelbą i wystrzelił w kierunku handlarza. Ten złapał kulę i oświadczył, że wyceluje w leśniczego. Eliasz prosił o łaskę. Obiecał, że już nigdy nikogo nie zabije. Jak się okazało, w piwnicach leśniczówki było już złożonych 99 ofiar. Handlarz miał być setną. Kiedy Eliasz zmarł, nad Wildek zleciało się sto czarnych kruków. Starzy ludzi wspominali, że był to przerażający widok.
(w)
Według miejscowej ludności to dość ponure miejsce. Jak chce legenda, mieszkał w niej kiedyś leśniczy Eliasz, który zabraniał komukolwiek wchodzić do lasu. Mieszkańcy Rudy Kozielskiej, nie chcąc być zastrzeleni, wchodząc w gęstwinę musieli głośno gwizdać lub śpiewać. Obcy, którzy tak nie czynili, byli zatrzymywani przez Eliasza i zamykani w piwnicy leśniczówki, z której nigdy już nie wychodzili. Pewnego razu lasem wędrował handlarz świętymi obrazkami. Strudzony zapytał robotników leśnych o nocleg. Ci doradzili mu, by szybko uciekał przed Eliaszem. Gdy to mówili, zły myśliwy pojawił się ze strzelbą i wystrzelił w kierunku handlarza. Ten złapał kulę i oświadczył, że wyceluje w leśniczego. Eliasz prosił o łaskę. Obiecał, że już nigdy nikogo nie zabije. Jak się okazało, w piwnicach leśniczówki było już złożonych 99 ofiar. Handlarz miał być setną. Kiedy Eliasz zmarł, nad Wildek zleciało się sto czarnych kruków. Starzy ludzi wspominali, że był to przerażający widok.
(w)
Najnowsze komentarze