Upamiętnili bliskich
Po wielu latach starań miejscowego koła mniejszości DFK pomnik ofiar dwóch wojen, ulokowany przy kościele w Tworkowie, znów stoi. „Ora et labora pro pace” wyryte na jego monumencie odwołuje się do przyszłości.
W Tworkowie już stał niewielki pomnik w latach przedwojennych. Poświęcony był pamięci poległych mieszkańców tej miejscowości. Po II wojnie św., kiedy władze bardzo niechętnie patrzyły na wszelkie przejawy odrębności, pomników ku czci poległych nie można było już odnawiać. Niemieckie napisy i nazwiska likwidowano, a władze pilnowały, aby nikomu nie przychodziło do głowy wspominać o obeliskach.
W latach 90. miejscowe koło DFK zaczęło się starać o renowację pomnika i umieszczenie na nim napisu upamiętniającego poległych w czasie dwóch wojen. Największe starania w tym względzie przedsięwzięli Ernestyna i Józef Rossowie. Koło DFK jako pierwsze uzyskało nową siedzibę - z pomnikiem sprawa była trudniejsza. Nie szło to jednak najłatwiej, ponieważ administracja odpowiedzialna za wydanie zezwolenia nie śpieszyła się zbytnio. Wciąż okazywało się, że trzeba wypełniać nowe wymogi i preteksty do przeciągania zgody na odbudowę. Trwały przepychanki i korespondencje pomiędzy Warszawą, władzami wojewódzkimi w Katowicach a Raciborzem. Biurokracja rządziła się swoimi prawami. Członkowie koła szukali pomocy we wszystkich możliwych instytucjach, strawili sporo czasu i pieniędzy - ale w końcu zgodę udało się im uzyskać. Inicjatorem postawienia pomnika był przed laty doktor Rudy, część funduszy miejscowe koło uzyskało dzięki pomocy Towarzystwa Wspomagania Mniejszości Niemieckiej w Polsce z siedzibą w Bonn.
Kilka tygodni temu pomnik został poświęcony pamięci 220 mieszkańców wsi, zaginionych i poległych na frontach oraz w różnych innych wojennych zdarzeniach. Prace nad samym pomnikiem trwały ponad rok. Granitowy czarny cokół stanął koło kościoła - wykonał go Piotr Tkocz. Napisy pod krzyżem upamiętniają kilkudziesięciu mieszkańców, którzy stracili życie w czasie wojny - wymienia się ich nazwiska. Wielu z nich zginęło na Wschodzie, a ich miejsca spoczynku nie są w ogóle znane. Na uroczystość zjechało wielu gości, także z zagranicy.
(sem)
W latach 90. miejscowe koło DFK zaczęło się starać o renowację pomnika i umieszczenie na nim napisu upamiętniającego poległych w czasie dwóch wojen. Największe starania w tym względzie przedsięwzięli Ernestyna i Józef Rossowie. Koło DFK jako pierwsze uzyskało nową siedzibę - z pomnikiem sprawa była trudniejsza. Nie szło to jednak najłatwiej, ponieważ administracja odpowiedzialna za wydanie zezwolenia nie śpieszyła się zbytnio. Wciąż okazywało się, że trzeba wypełniać nowe wymogi i preteksty do przeciągania zgody na odbudowę. Trwały przepychanki i korespondencje pomiędzy Warszawą, władzami wojewódzkimi w Katowicach a Raciborzem. Biurokracja rządziła się swoimi prawami. Członkowie koła szukali pomocy we wszystkich możliwych instytucjach, strawili sporo czasu i pieniędzy - ale w końcu zgodę udało się im uzyskać. Inicjatorem postawienia pomnika był przed laty doktor Rudy, część funduszy miejscowe koło uzyskało dzięki pomocy Towarzystwa Wspomagania Mniejszości Niemieckiej w Polsce z siedzibą w Bonn.
Kilka tygodni temu pomnik został poświęcony pamięci 220 mieszkańców wsi, zaginionych i poległych na frontach oraz w różnych innych wojennych zdarzeniach. Prace nad samym pomnikiem trwały ponad rok. Granitowy czarny cokół stanął koło kościoła - wykonał go Piotr Tkocz. Napisy pod krzyżem upamiętniają kilkudziesięciu mieszkańców, którzy stracili życie w czasie wojny - wymienia się ich nazwiska. Wielu z nich zginęło na Wschodzie, a ich miejsca spoczynku nie są w ogóle znane. Na uroczystość zjechało wielu gości, także z zagranicy.
(sem)
Najnowsze komentarze