Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Nie przeszkadzać, pracuję!

21.05.2003 00:00
Jeżeli ponura i pełna pretensji twarz raciborskiego ekspedienta jest ci obca - to jesteś poważnym wyjątkiem.
Czytelniku, wyobraź sobie, a podejrzewam, że nie będzie to trudne, tak więc wyobraź sobie, że zmuszony pewnymi okolicznościami zamierzasz wyjechać dnia następnego poza Racibórz, np. do Wrocławia. Jako że wykręcając numer lokalnej informacji PKP, jedyne co słyszysz to dobrze ci znany regularnie przerywany upor-czywy sygnał zamiast czyjegoś głosu po drugiej stronie, wybierasz się na dworzec kolejowy. Tam zaś pani kasjerka, jakby skazana na co najmniej tortury, z bólem podaje ci godziny odjazdu pociągów relacji Racibórz-Wrocław. Dochodzisz, Czytelniku, do wniosku, że trzeba być wyrozumiałym i nie zrażać się.

Co z anielską wyrozumiałością w sytuacji, gdy odwiedzam pewien zakład opieki zdrowotnej na jednej z raciborskich ulic, gdzie panie w recepcji, niczym zdjęte z krzyża, od niechcenia rzucają półzdaniami w odpowiedzi na moje grzeczne zapytania związane jak najściślej z usługami ośrodka? Jak tu nie zostać męczennikiem? Innym razem uśmiechnięty i radosny jak dziecko pytam w kiosku o nowy numer Nowin Raciborskich. Sprzedawca jakby zły na mnie, że przeszkadzam mu w pracy(?!), z nieludzkim wysiłkiem i taką też marsową miną oświadcza mi, że gazety już nie ma. Wesołość, nie tyleż przez brak tygodnika, co za sprawą miłego pana, mnie opuściła. Dzięki Michaiłowi Bułhakowi można się doszukać słowiańskiej atawistycznej ciągłości takich zachowań. W Mistrzu i Małgorzacie Berlioz w budce z napojami poprosił o wodę mineralną. - Mineralnej nie ma - odpowiedziała kobieta z budki i z niejasnych powodów obraziła się.

W czerwcowym numerze czasopisma Wprost Maria Graczyk podaje wyniki sondy: czy Polacy są ponurakami? i debatuje nad polskim optymizmem. Warto by zapytać, jak rzecz się ma z nami - raciborzanami. Myślę, że przytoczone przeze mnie przykłady były dość wymowne i jednoznaczne, a z tego wynika, że nie różnimy się wiele od średniej krajowej. Na usta ciśnie się również oczywiste pytanie o nie mniej oczywistej odpowiedzi: czy tyczy się to tylko nieszczęsnych matron zza lady i urzędowych ponuraków? Jaki jest twój codzienny nastrój w pracy, Czytelniku? Sądzę jednak, że brak animuszu może pozostać obojętny, jeżeli moim zawodowym priorytetem nie jest odpowiedni kontakt z ludźmi. Pozostawiam więc na boku kwestię powszechności tego zjawiska animozji i apatii, bo tu można jedynie wziąć się za siebie samego (jeśli jest nadal taka konieczność).

Ale jak tu się nie zirytować, kiedy jestem w raciborskim sklepie lub innym podobnym miejscu witany przez posępną fizys pracownika, który z dziwnymi pretensjami czyni swoją powinność? Wciąż jeszcze jest wiele osób, które z trzynastoletniej lekcji kapitalizmu nic nie wyniosło. Można się zastanawiać nad ponuractwem Polaków, czy w naszym przypadku  raciborzan, jak Maria Graczyk we Wprost, możemy zrzucić to na karb problemów z dziećmi, z małżonkiem czy meteoropatii, - oczywiście, ale nie wtedy, gdy w grę wchodzą klient i renoma, a co za tym idzie zysk materialny, czyli pieniądz. Jeżeli nie twój, to pracodawcy, a twoje stanowisko zależy od jego kondycji finansowej. Wiedzą o tym krakowianie, katowiczanie, warszawiacy, wiedzą Francuzi, Niemcy, a nawet Czesi, a nam wciąż się wydaje, że jesteśmy sami w branży w Raciborzu, że mamy wciąż peerelowski monopol z naszym stoiskiem. Dzisiaj klient jeszcze zostanie i kupi, następnym razem już pójdzie gdzie indziej, tam, gdzie na lekcji wolnego rynku, trwającej ponad dekadę, ktoś słuchał uważniej.

Mateusz Iwulski
  • Numer: 21 (580)
  • Data wydania: 21.05.03