Bombowi złomiarze
Przed raciborskim sądem zakończyła się sprawa czwórki złomiarzy, którzy do punktu skupu chcieli dostarczyć poniemieckie pociski artyleryjskie.
Wyroki pozbawienia wolności w zawieszeniu i kary grzywny otrzymała czwórka mieszkańców Kuźni Raciborskiej, których 10 kwietnia minionego roku zatrzymała policja, kiedy wywozili z lasu pociski i worek trotylu. O zdarzeniu pisaliśmy obszernie na łamach Nowin Raciborskich. Odbiło się ono szerokim echem. Pokazało, jak niebezpieczne jest pozostawianie bez kontroli ogromnych połaci lasów nasączonych niczym gąbka pociskami z czasów II wojny światowej, wykopywanych przez domorosłych konstruktorów bomb i zwykłych złomiarzy, nieświadomych zagrożenia, jakie wiąże się z transportowaniem np. 200 mm pocisków haubicznych. Takie właśnie pociski, i to przez samo centrum Kuźni Raciborskiej, chcieli przewieźć oskarżeni. Ich pole rażenia to kilkaset metrów. Cud, że nie doszło do eksplozji.
Cała czwórka to bezrobotni w średnim wieku, utrzymujący się z dorywczych prac. 10 kwietnia wieczorem pojechali polonezem do lasu niedaleko Kuźni Raciborskiej. Wiedzieli, gdzie najczęściej znajdywane są pociski. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że już nieraz podczas spacerów w głąb lasu znajdowali zamaskowane gałęziami i przygotowane do wywozu stosy pocisków i granatów. Na tych terenach w czasie II wojny światowej prowadzone były walki Niemców z Armią Czerwoną. Znajdowały się tu również niemieckie składy amunicji.
Mężczyźni załadowali do przyczepy osiemnaście pocisków kalibru 75 mm, dwa pociski 200 mm oraz worek z pół kilograma trotylu. Kiedy wyjeżdżali z lasu natrafili na patrol policji. Funkcjonariuszy zaciekawiła zawartość przyczepy. Po podniesieniu plandeki ich oczom ukazał się prawdziwie „bombowy” ładunek. Na miejsce zdarzenia natychmiast wezwano patrol saperski z Gliwic, którzy przejął amunicję. Dzień później zabezpieczył również teren, na którym znaleziono pociski. Jak ustalono, miały one trafić do jednego z punktów złomu.
Mężczyźni zostali oskarżeni o nielegalnie posiadanie amunicji i substancji wybuchowej. Wszyscy przyznali się do zarzucanych im czynów. Sąd uznał ich winnymi, otrzymali kary roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz 500 zł grzywny.
(w)
Cała czwórka to bezrobotni w średnim wieku, utrzymujący się z dorywczych prac. 10 kwietnia wieczorem pojechali polonezem do lasu niedaleko Kuźni Raciborskiej. Wiedzieli, gdzie najczęściej znajdywane są pociski. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że już nieraz podczas spacerów w głąb lasu znajdowali zamaskowane gałęziami i przygotowane do wywozu stosy pocisków i granatów. Na tych terenach w czasie II wojny światowej prowadzone były walki Niemców z Armią Czerwoną. Znajdowały się tu również niemieckie składy amunicji.
Mężczyźni załadowali do przyczepy osiemnaście pocisków kalibru 75 mm, dwa pociski 200 mm oraz worek z pół kilograma trotylu. Kiedy wyjeżdżali z lasu natrafili na patrol policji. Funkcjonariuszy zaciekawiła zawartość przyczepy. Po podniesieniu plandeki ich oczom ukazał się prawdziwie „bombowy” ładunek. Na miejsce zdarzenia natychmiast wezwano patrol saperski z Gliwic, którzy przejął amunicję. Dzień później zabezpieczył również teren, na którym znaleziono pociski. Jak ustalono, miały one trafić do jednego z punktów złomu.
Mężczyźni zostali oskarżeni o nielegalnie posiadanie amunicji i substancji wybuchowej. Wszyscy przyznali się do zarzucanych im czynów. Sąd uznał ich winnymi, otrzymali kary roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz 500 zł grzywny.
(w)
Najnowsze komentarze