Wierzchem w procesji
Pradawny zwyczaj a zarazem fascynujacy obrzęd religijny. Ma uprosić błogosławieństwo Boże dla uczestników procesji oraz ich upraw rolnych.
Na Śląsku i Morawach zwyczaj procesji konnych upowszechnił się w XVII i XVIII wieku. Oto jeden z opisów z 1787 r.: „W niektórych wsiach zbierają się w Poniedziałek Wielkanocny przed kościołem po porannej mszy chłopi ze swymi synami lub pachołkami na koniach. Objeżdżają oni w procesji przy biciu dzwonów zasiewy, śpiewając pieśni kościelne, aby oddalić od pól wszystkie nieszczęścia”.
Do procesji mieszkańcy przygotowują się już na kilka tygodni przed Wielkanocą. W Sudole jest teraz zaledwie kilka koni, hodowanych gównie z myślą o „uroczystości pod siodło”. By procesja była liczna, organizatorzy zapraszają gości z sąsiedztwa i spoza powiatu. Koni bywa nawet i sto. Objazd to swoista wizytówka okolicy. Przygotowuje się odświętne stroje jeździeckie (białe spodnie, kolorowe kurtki, czapki-dżokejki, buty z cholewami), uprząż (zdobiona cekinami i nitami) oraz stroi konie (w kolorowe frędzle, wstążki i metalowe ozdoby). Chodzi o odpowiedni wizerunek „szlachty wiejskiej”. Kilka dni wcześniej sprowadzony na tę okazję kowal ma peł-ne ręce roboty z podkuciem zwierząt. Kopyta w dniu objazdu są malowane i polerowane. Odbywają się intensywne treningi jeździeckie, by dobrze wypaść w drugi dzień świąt.
Błyszcząca, wyczyszczona sierść oraz wyczesane grzywy i ogony - takich rumaków dosiadają jeźdźcy, pod kościołem w Sudole o godzinie 13 w Poniedziałek Wielkanocny. Na czele procesji są zaproszeni goście, za nimi podąża tzw. śpiewak, po nim bryczka z krzyżem, na której jedzie proboszcz i samorządowcy. Dalej jadą sudolscy gospodarze. Podczas jazdy w Sudole śpiewa się Litanię do Wszystkich Świętych. Specjalnie skomponowano do niej melodię, rozpoznawaną bez trudu przez byłych mieszkańców tej okolicy w różnych zakątkach świata. Odmawia się też modlitwy przy trzech krzyżach przydrożnych oraz monumencie św. Urbana (dobrego patrona rolników) tuż przy obrzeżach Bieńkowic. Tam spotykają się dwie procesje konne, bowiem i Bieńkowice słyną z konnego objazdu. Procesja kończy się wyścigami konnymi, które można obserwować na „górze”. Zawodnicy dobierają się w pary i jadąc kłusem demonstrują umiejętności jeździeckie. Trasę mogą pokonać kilkakrotnie. Po wyścigach udają się na nabożeństwo sakramentalne, po którym odbywa się spotkanie w salce. Jeźdźcom wręcza się tam upominki i dyplomy.
Minęły już czasy gdy w procesji uczestniczyli wyłącznie mężczyźni. Od niedawna nie gorzej niż oni radzą sobie z końmi „amazonki”.
W Sudole zachowują i wzbogacają regionalną tradycję. Oby obrzęd ten istniał jeszcze bardzo długo.
Na podstawie materiałów
udostępnionych przez organizatorów procesji - opracował ma.w
Do procesji mieszkańcy przygotowują się już na kilka tygodni przed Wielkanocą. W Sudole jest teraz zaledwie kilka koni, hodowanych gównie z myślą o „uroczystości pod siodło”. By procesja była liczna, organizatorzy zapraszają gości z sąsiedztwa i spoza powiatu. Koni bywa nawet i sto. Objazd to swoista wizytówka okolicy. Przygotowuje się odświętne stroje jeździeckie (białe spodnie, kolorowe kurtki, czapki-dżokejki, buty z cholewami), uprząż (zdobiona cekinami i nitami) oraz stroi konie (w kolorowe frędzle, wstążki i metalowe ozdoby). Chodzi o odpowiedni wizerunek „szlachty wiejskiej”. Kilka dni wcześniej sprowadzony na tę okazję kowal ma peł-ne ręce roboty z podkuciem zwierząt. Kopyta w dniu objazdu są malowane i polerowane. Odbywają się intensywne treningi jeździeckie, by dobrze wypaść w drugi dzień świąt.
Błyszcząca, wyczyszczona sierść oraz wyczesane grzywy i ogony - takich rumaków dosiadają jeźdźcy, pod kościołem w Sudole o godzinie 13 w Poniedziałek Wielkanocny. Na czele procesji są zaproszeni goście, za nimi podąża tzw. śpiewak, po nim bryczka z krzyżem, na której jedzie proboszcz i samorządowcy. Dalej jadą sudolscy gospodarze. Podczas jazdy w Sudole śpiewa się Litanię do Wszystkich Świętych. Specjalnie skomponowano do niej melodię, rozpoznawaną bez trudu przez byłych mieszkańców tej okolicy w różnych zakątkach świata. Odmawia się też modlitwy przy trzech krzyżach przydrożnych oraz monumencie św. Urbana (dobrego patrona rolników) tuż przy obrzeżach Bieńkowic. Tam spotykają się dwie procesje konne, bowiem i Bieńkowice słyną z konnego objazdu. Procesja kończy się wyścigami konnymi, które można obserwować na „górze”. Zawodnicy dobierają się w pary i jadąc kłusem demonstrują umiejętności jeździeckie. Trasę mogą pokonać kilkakrotnie. Po wyścigach udają się na nabożeństwo sakramentalne, po którym odbywa się spotkanie w salce. Jeźdźcom wręcza się tam upominki i dyplomy.
Minęły już czasy gdy w procesji uczestniczyli wyłącznie mężczyźni. Od niedawna nie gorzej niż oni radzą sobie z końmi „amazonki”.
W Sudole zachowują i wzbogacają regionalną tradycję. Oby obrzęd ten istniał jeszcze bardzo długo.
Na podstawie materiałów
udostępnionych przez organizatorów procesji - opracował ma.w
Najnowsze komentarze