Multirekordzistka
Dobiega końca postępowanie w sprawie dokonywanych na masową skalę wyłudzeń telefonów komórkowych. W gronie oskarżonych znalazło się dziesięć osób, w tym dowodząca całym procederem 29-letnia raciborzanka. Zarzucono jej popełnienie kilkudziesięciu przestępstw.
Proceder z wyłudzaniem telefonów komórkowych jest znany. Z reguły podstawia się bezdomnego lub korzysta ze znalezionego dowodu osobistego, zawiera z operatorem umowę, odbiera aparat nabyty w promocji za kilka złotych po czym sprzedaje się go z zyskiem. Oszukany Plus, Era czy Idea mogą potem szukać wiatru w polu. Od biednego bezdomnego trudno cokolwiek wyegzekwować. Właścicielowi dokumentu, którego podpis sfałszowano, też nic nie grozi. Sprawa prowadzona niedawno przez raciborską Prokuraturę Rejonową pokazuje, że z wyłudzania można sobie zrobić pokaźne źródło dochodu. Poraża skala procederu, liczba oskarżonych, liczone w dziesiątkach tysięcy złotych straty operatorów.
Na czele grupy stała 29-letnia raciborzanka Monika D., rozwódka z dwójką dzieci, nigdzie nie pracująca technik ekonomistka. Współdziałała z ośmioma mężczyznami i jedną kobietą. Wśród jej współpracowników był też przedstawiciel jednego z operatorów, który w dziesięciu przypadkach pomógł wyłudzić aparat.
Sprawa wyszła na jaw przypadkowo. Policja prowadziła dochodzenie przeciwko Monice D. w związku z kradzieżą telefonu komórkowego na szkodę jednej z raciborzanek. W lis-topadzie 2000 r. przeszukano mieszkanie podejrzanej, w którym znaleziono osiem umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych, koperty z kartami SIM, dowody osobiste i książeczki wojskowe oraz zaświadczenia o zatrudnieniu. Jak się okazało, natrafiono na czubek góry lodowej, początek sprawy, która okazała się nader rozwojowa i trwała niespełna rok.
Monika D. zawiadywała grupą, której członkowie zdobywali dokumenty tożsamości, fałszowali zaś-wiadczenia o zatrudnieniu lub dokonywali zakupów telefonów w promocji u przedstawicieli operatorów w Raciborzu i Rybniku. Do sporządzania umowy przedstawiano znalezione lub skradzione dokumenty albo - w jednym przypadku - dowód należący do poszukiwanego przez policję mężczyzny. Jak trzeba było, przedstawiano również spreparowane zaświadczenia o zatrudnieniu i dochodach. Na końcu na umowach fałszowano podpisy, odbierano aparaty, które następnie 29-letnia prowodyrka sprzedawała ze znacznym zyskiem. Najczęściej jej klientami byli Czesi.
Do podpisywania umów namawiano też znajomych, którym brakowało gotówki. Ci sprzedawali telefony po złotówce za około 100-200 zł, po czym trafiały one na rynek, gdzie znajdowały nabywców za kilkaset złotych więcej. Jak dalece posuwała się oskarżona Monika D. świadczy fakt, że do zakupu telefonu w promocji nakłoniła także swojego ojca. Wart 900 zł aparat nabyła od niego za 50 zł.
Akta sprawy liczą kilkadziesiąt stron. Zeznawało w niej 30 świadków. Samej Monice D. zarzucono wyłudzenie 24 telefonów. Ma też na koncie pięć przestępstw polegających na ukrywaniu dokumentów. Zarzuca się jej podrabianie zaświadczeń o zatrudnieniu.
Akt oskarżenia trafił do sądu w połowie minionego roku. Sześciu oskarżonych dobrowolnie poddało się karze. W marcu raciborski Sąd Rejonowy zasądził wobec nich kary pozbawienia wolności w zawieszeniu lub ograniczenia wolności. Sprawa przeciwko Monice D. i reszcie toczy się nadal. Operatorom wciąż nie naprawiono wyrządzonych szkód.
(waw)
Na czele grupy stała 29-letnia raciborzanka Monika D., rozwódka z dwójką dzieci, nigdzie nie pracująca technik ekonomistka. Współdziałała z ośmioma mężczyznami i jedną kobietą. Wśród jej współpracowników był też przedstawiciel jednego z operatorów, który w dziesięciu przypadkach pomógł wyłudzić aparat.
Sprawa wyszła na jaw przypadkowo. Policja prowadziła dochodzenie przeciwko Monice D. w związku z kradzieżą telefonu komórkowego na szkodę jednej z raciborzanek. W lis-topadzie 2000 r. przeszukano mieszkanie podejrzanej, w którym znaleziono osiem umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych, koperty z kartami SIM, dowody osobiste i książeczki wojskowe oraz zaświadczenia o zatrudnieniu. Jak się okazało, natrafiono na czubek góry lodowej, początek sprawy, która okazała się nader rozwojowa i trwała niespełna rok.
Monika D. zawiadywała grupą, której członkowie zdobywali dokumenty tożsamości, fałszowali zaś-wiadczenia o zatrudnieniu lub dokonywali zakupów telefonów w promocji u przedstawicieli operatorów w Raciborzu i Rybniku. Do sporządzania umowy przedstawiano znalezione lub skradzione dokumenty albo - w jednym przypadku - dowód należący do poszukiwanego przez policję mężczyzny. Jak trzeba było, przedstawiano również spreparowane zaświadczenia o zatrudnieniu i dochodach. Na końcu na umowach fałszowano podpisy, odbierano aparaty, które następnie 29-letnia prowodyrka sprzedawała ze znacznym zyskiem. Najczęściej jej klientami byli Czesi.
Do podpisywania umów namawiano też znajomych, którym brakowało gotówki. Ci sprzedawali telefony po złotówce za około 100-200 zł, po czym trafiały one na rynek, gdzie znajdowały nabywców za kilkaset złotych więcej. Jak dalece posuwała się oskarżona Monika D. świadczy fakt, że do zakupu telefonu w promocji nakłoniła także swojego ojca. Wart 900 zł aparat nabyła od niego za 50 zł.
Akta sprawy liczą kilkadziesiąt stron. Zeznawało w niej 30 świadków. Samej Monice D. zarzucono wyłudzenie 24 telefonów. Ma też na koncie pięć przestępstw polegających na ukrywaniu dokumentów. Zarzuca się jej podrabianie zaświadczeń o zatrudnieniu.
Akt oskarżenia trafił do sądu w połowie minionego roku. Sześciu oskarżonych dobrowolnie poddało się karze. W marcu raciborski Sąd Rejonowy zasądził wobec nich kary pozbawienia wolności w zawieszeniu lub ograniczenia wolności. Sprawa przeciwko Monice D. i reszcie toczy się nadal. Operatorom wciąż nie naprawiono wyrządzonych szkód.
(waw)
Najnowsze komentarze