Piątek, 27 grudnia 2024

imieniny: Jana, Żanety, Fabioli

RSS

Nosił wilk razy kilka?

26.03.2003 00:00
Do trzech razy sztuka - mówi stare przysłowie. Czy dotyczy ono ujętych w minionym tygodniu sprawców trzeciego już napadu na raciborską placówkę Kredyt Banku? Policja ma podstawy, by tak sądzić, ale dowodów brakuje.
Do wszystkich napadów doszło we wtorki mniej więcej o tej samej porze. Pierwszy miał miejsce 4 VI 2002 r. Bandyci wpadli na salę operacyjną, sterroryzowali kasjerkę czymś co przypominało pistolet i zrabowali 56 tys. zł. Drugi raz wkroczyli do akcji w Sylwestra minionego roku. Schemat działania ten sam. Na salę operacyjną weszło dwóch mężczyzn z zamaskowanymi twarzami. Znów grozili obsłudze czymś, co przypominało pistolety i zabrali kilkadziesiąt tysięcy złotych. W parku przy ul. Kolejowej porzucili dwie czarne kurtki i czapki bejsbolówki. Przebrali się w nowe ciuchy i zbiegli w kierunku ul. Głowackiego.

Kilka tygodni po pierwszym napadzie policja sporządziła portrety pamięciowe. Po drugim podawano, że poszukuje się mężczyzn w wieku 22 i 25 lat, o wzroście 175 i 180 cm. Poszukiwania, niestety, nie przyniosły efektu.

18 marca około godz. 10.30 doszło do kolejnego napadu. Na salę wbiegło dwóch zamaskowanych bandytów. Ku... kasa - krzyczeli. Wymachiwali czymś, co przypominało pistolety. Dotychczasowy schemat został jednak zburzony. Kasjerka uciekła na zaplecze. Wyczulony pozostały personel natychmiast wszczął alarm. Informacja dotarła do policji. Dyżurny wysłał w rejon wszystkie siły, jakimi dysponował.

Tymczasem bandyci bezskutecznie domagali się wydania kasy. Bezskutecznie, bo nie miał kto jej wydać. Sami też nie byli w stanie sforsować zabezpieczeń okienka. Alarm tymczasem wył. Mężczyźni rzucili się do ucieczki. Trasa taka jak zawsze: pobliski park przy ul. Kolejowej, ul. Głowackiego i dalej Sienkiewicza. Nie wiedzieli jednak, że tym razem dyskretnie ich śladem podąża dyrektor placówki. Nadjeżdżającym policjantom wskazał, gdzie uciekli sprawcy.

Policja zaczęła dokładnie przeczysywać teren. Opłaciło się. W jednym z zadaszonych śmietników przy ul. Sienkiewicza ujawniono dwóch młodych mężczyzn. Byli już przebrani. Czekali aż wszystko się uspokoi, tak, by mogli spokojnie uciec. Tym razem jednak z kajdankami na rękach trafili na komendę. Tu przyznali się do skoku na bank, ale ich dalsze wyjaśnienia były więcej niż zdawkowe. Niewiele więcej powiedzieli prokuratorowi. 19 marca raciborski Sąd Rejonowy wydał nakaz tymczasowego aresztowania.

To przeciętnie wyglądający młodzi ludzie - powiedziano nam w Prokuraturze Rejonowej. Żadne wysportowane czy „napakowane” osiłki. Mają 23 i 24 lata. Są mieszkańcami bezrobotnymi Knurowa.

Policja i Prokuratura Rejonowa bada obecnie, czy istnieje związek pomiędzy dwoma poprzednimi napadami, a tym z 18 marca. Na razie założono taką hipotezę, ale brakuje dowodów procesowych. Aresztowani nie są zbyt rozmowni. Ze wstępnych informacji wynika, iż mieli już zatargi z organami ścigania i konflikty z prawem.

Najbliższe dni dadzą być może odpowiedź na wiele pytań. Przede wszystkim, jak dojechali do Raciborza? Czy ktoś z nimi współdziałał, może asekurował? Trzeba też sprawdzić, co robili 4 czerwca i 31 grudnia 2002 r.? Jaki był ich sposób życia; czy wystawny, czy też skromny, jak przystało na bezrobotnych?

Przy zatrzymanych znaleziono również straszak i pistolet gazowy.

(waw)
  • Numer: 13 (572)
  • Data wydania: 26.03.03