Zaginiona umowa
Magistrat wziął rozbrat z katowicką Fundacją S.O.S. Dzieciom. Pomocą bezdomnym zajmie się teraz prawdopodobnie raciborskie stowarzyszenie „Tęcza”.
Rozejście się nastąpiło w atmosferze skandalu. Jeszcze w minionym roku władze miasta uznawały współ-pracę z Fundacją S.O.S. Dzieciom za modelową, godną promowania w całej Polsce. Z tego też względu wespół z nią poprzednie władze zorganizowały ogólnopolską konferencję na temat bezdomności i to pod patronatem wiceministra pracy.
Współpraca trwałaby pewnie nadal, gdyby nie szereg finansowych niejasności związanych z finansowaniem raciborskich placówek, na co pieniądze dawało miasto. S.O.S. Dzieciom prowadziło dom dla bezdomnych w Sudole oraz dom dla samotnych matek z dziećmi w Miedoni. Jak się okazało pod koniec minionego roku fundacja ma spore długi, które dość długo narastały, ale w jakiś sposób trudną sytuację kierownictwu udawało się maskować. Nabrzmiały balon w końcu pękł.
Kiedy ratusz próbował kontrolować finanse Fundacji w zakresie, jaki dotyczy wykorzystania budżetowych dotacji, wyszło na jaw, że tak naprawdę nie ma co kontrolować, bo biuro fundacji w Raciborzu prowadziło nadzwyczaj wirtualną księgowość nie mogąc wykazać na co wydawało publiczne pieniądze. Należnych wynagrodzeń nie otrzymywali pracownicy i dostawcy, nie rozliczono się też z ogólnopolskiej konferencji. Do dziś nie wiadomo dokładnie komu i ile winna jest Fundacja.
Kierownik biura, kiedy wszystko wyszło na jaw, został zawieszony przez katowicki zarząd. Obecnie jest nieuchwytny. Ponoć wyjechał za granicę. Pozostał po nim szereg niewyjaśnionych spraw. Miasto chce, by te przysłowiowy węzeł gordyjski rozwiązały teraz organy skarbowe i prokuratura. Czynione są starania by uprawnione organy skontrolowały finanse S.O.S. Dzieciom.
Niedawno ratusz zdecydował rozwiązać z Fundacją umowę. Jak się jednak okazało, z formalnego punktu widzenia nie jest to wcale proste, bo... w magistracie nie ma umowy. Na ostatniej sesji wiceprezydent Mirosław Szypowski oświadczył, że szukano gdzie się da, ale dokumentu nie znaleziono. Prowadzeniem placówek zajmują się na razie upoważnienione przez Fundację osoby, które wcześniej faktycznie zajmowały się zarządzaniem, ale bez prerogatyw finansowych, które miał zawieszony kierownik biura. Miasto daje pieniądze, ale na podstawie przedstawianych faktur dokumentujących niezbędne wydatki.
Obecnie magistrat planuje, by prowadzeniem placówek zajęło się tworzone w Raciborzu stowarzyszenie „Tęcza” skupiające osoby chcące zająć się pracą na rzecz ludzi i rodzin wymagających wsparcia.
Sprawa jednak najprawdopodobniej trafi pod obrady Rady Miasta. Już na ostatniej sesji radna Maria Wiecha zapowiedziała, iż należy się zastanowić nad tym, czy w Raciborzu w ogóle występuje problem bezdomności i na ile w jego zwalczaniu potrzebna jest interwencja miasta. Jej zdaniem problemu nie ma, a działające placówki są faktycznie nie przygotowane do udzielania świadczeń. Nie spełniają wymogów sanitarnych, a przebywające w domu dla bezdomnych osoby chore lub inwalidzi potrzebują innej pomocy z lekarską włącznie.
(waw)
Współpraca trwałaby pewnie nadal, gdyby nie szereg finansowych niejasności związanych z finansowaniem raciborskich placówek, na co pieniądze dawało miasto. S.O.S. Dzieciom prowadziło dom dla bezdomnych w Sudole oraz dom dla samotnych matek z dziećmi w Miedoni. Jak się okazało pod koniec minionego roku fundacja ma spore długi, które dość długo narastały, ale w jakiś sposób trudną sytuację kierownictwu udawało się maskować. Nabrzmiały balon w końcu pękł.
Kiedy ratusz próbował kontrolować finanse Fundacji w zakresie, jaki dotyczy wykorzystania budżetowych dotacji, wyszło na jaw, że tak naprawdę nie ma co kontrolować, bo biuro fundacji w Raciborzu prowadziło nadzwyczaj wirtualną księgowość nie mogąc wykazać na co wydawało publiczne pieniądze. Należnych wynagrodzeń nie otrzymywali pracownicy i dostawcy, nie rozliczono się też z ogólnopolskiej konferencji. Do dziś nie wiadomo dokładnie komu i ile winna jest Fundacja.
Kierownik biura, kiedy wszystko wyszło na jaw, został zawieszony przez katowicki zarząd. Obecnie jest nieuchwytny. Ponoć wyjechał za granicę. Pozostał po nim szereg niewyjaśnionych spraw. Miasto chce, by te przysłowiowy węzeł gordyjski rozwiązały teraz organy skarbowe i prokuratura. Czynione są starania by uprawnione organy skontrolowały finanse S.O.S. Dzieciom.
Niedawno ratusz zdecydował rozwiązać z Fundacją umowę. Jak się jednak okazało, z formalnego punktu widzenia nie jest to wcale proste, bo... w magistracie nie ma umowy. Na ostatniej sesji wiceprezydent Mirosław Szypowski oświadczył, że szukano gdzie się da, ale dokumentu nie znaleziono. Prowadzeniem placówek zajmują się na razie upoważnienione przez Fundację osoby, które wcześniej faktycznie zajmowały się zarządzaniem, ale bez prerogatyw finansowych, które miał zawieszony kierownik biura. Miasto daje pieniądze, ale na podstawie przedstawianych faktur dokumentujących niezbędne wydatki.
Obecnie magistrat planuje, by prowadzeniem placówek zajęło się tworzone w Raciborzu stowarzyszenie „Tęcza” skupiające osoby chcące zająć się pracą na rzecz ludzi i rodzin wymagających wsparcia.
Sprawa jednak najprawdopodobniej trafi pod obrady Rady Miasta. Już na ostatniej sesji radna Maria Wiecha zapowiedziała, iż należy się zastanowić nad tym, czy w Raciborzu w ogóle występuje problem bezdomności i na ile w jego zwalczaniu potrzebna jest interwencja miasta. Jej zdaniem problemu nie ma, a działające placówki są faktycznie nie przygotowane do udzielania świadczeń. Nie spełniają wymogów sanitarnych, a przebywające w domu dla bezdomnych osoby chore lub inwalidzi potrzebują innej pomocy z lekarską włącznie.
(waw)
Najnowsze komentarze