Piątek, 27 grudnia 2024

imieniny: Jana, Żanety, Fabioli

RSS

Kij i marchewka

12.03.2003 00:00
W przyszłym miesiącu Rada Mias-ta kolejny raz zajmie się projektem uchwały w sprawie mieszkań komunalnych. Prezydent uważa, że to zwykłe torpedowanie inicjatywy. Rządząca większość, iż projekt ma „wątpliwą jakość merytoryczną” i trzeba go dopracować.
Szeroką prywatyzację blisko 5 tys. mieszkań komunalnych prezydent Jan Osuchowski zapowiedział już w swoim powyborczym expose. Na ostatniej sesji radni zajęli się jego projektem uchwały w tej sprawie. Ulga przy wykupie mieszkania za gotówkę miałaby wynieść 90 proc. Jeżeli na wykup zdecydują się wszyscy najemcy mieszkań w danym budynku, jej wysokość wzrasta do 95 proc. Przy wykupie na raty bonifikata miała sięgnąć 65 proc.

To dwukrotnie wyższe bonifikaty niż obowiązujące obecnie. Przy średniej rynkowej cenie metra kwadratowego za powierzchnię użytkową mieszkania wynoszą obecnie 700 zł, wykupienie 100-metrowego lokalu kosztowałoby najemcę 7 tys. zł plus koszty wyceny i przeniesienia włas-ności. Przy prywatyzacji wszystkich mieszkań zapłaciłby jedynie 3,5 tys. zł.

Prezydent jest przekonany, że sprzedaż mieszkań ruszy z kopyta. Ratusz szacuje, że rocznie uda się sprzedać od 300 do 400 mieszkań, co da gminie od 2,5 do 3 mln zł gotówki. Przekonuje, że ludzie chętnie skorzystają z oferty, bo dotychczasowe ulgi są mało atrakcyjne, a przez to martwe, w 2002 r. skorzystała z nich garstka osób, nowi właściciele będą chętniej dbać o swoje mienie, które stanie się jednocześnie lokatą kapitału.

Jakkolwiek pomysł najemcom z pewnością się spodoba, to jednak zadowoleni nie będą wszyscy. Projekt uchwały wyklucza bowiem sprzedaż mieszkań w budynkach będących w całości własnością miasta, chyba że na wykup zdecydują się wszyscy. Z ulgi 90 proc. mogłyby skorzystać więc jedynie osoby, mieszkające w budynkach wspólnotowych. Inni musieliby przekonywać do prywatyzacji wszystkich sąsiadów.

Rządząca w Radzie Miasta większość Ruchu Samorządowego „Racibórz 2000” i Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej projekt uchwały skrytykowała. Zarzuciła mu „wątpliwą jakość merytoryczną”, choć zgodziła się, że obecne zasady ustanowione jeszcze wówczas, gdy RS i TMZR rządziły są martwe.

Większość w Radzie stanęła w obronie tych lokatorów, którzy z wykupu zrezygnują. Ustawa daje wtedy gminie możliwość przeniesienia ich do lokalu zamiennego o tym samym standardzie, co umożliwi sprzedaż pierwotnego mieszkania. Ten zapis budzi w mieście sporo kontrowersji. Część niezamożnych najemców jest zaniepokojona. Ratusz tymczasem uspokoja, że zapis pochodzi z ustawy, a jego wpisanie do projektu uchwały wynika z wymogów procesu legislacyjnego. Prezydent sobie tego nie wymyślił - oświadczył wiceprezydent Andrzej Bartela. Jego zdaniem mówienie o problemie jest wyrazem uczciwości i szczerości. To teoretyczne bzdury, że będą kogoś wyrzucać - mówił radny Tadeusz Karski z SLD. Podstawowa sprawa to odpowiedź na pytanie, czy chcemy dać ludziom te mieszkania - dodał.

SLD mocno optuje, by uchwałę przyjąć, choć nie ma potrzebnej do tego większości głosów w Radzie Miasta. Radni Sojuszu są przekonani, że ludzie skorzystają z szansy i dają sobie radę z utrzymaniem własności. Rządzącej większości zarzucają, że inicjatywę po prostu torpedują. Radny Karski nazwał jej argumenty „czepianiem się drobnych uchybień”. Wiceprezydent Mirosław Szypowski ma żal, że podczas prac w Komisjach radni RS-u i TMZR-u nie wykazali woli, by akt wszedł w życie, nie dyskutowali nad nim, nie zgłaszali propozycji rozwiązań. Wiedziałem, że go nie przyjmą - skomentował w telewizji kablowej.

Do uchwały Rada wróci za miesiąc. Co zrobi rządząca większość? Z kuluarów wiadomo, że projektowi jest niechętna i to z wielu względów. Jej radni sądzą, że zasady są w dużym stopniu niesprawiedliwe, bo faworyzują najemców w budynkach wspólnotowych, reszcie zamykając praktycznie drogę do własności, bo o konsensus w całym budynku niezwykle trudno. Poszkodowani będą mogli się również czuć ci, którzy kupili lokal w latach poprzednich. Gmina pod rządami RS-u i TMZR-u, wprowadzając okresowe bonifikaty, obiecywała, że w kolejnych latach ich nie zwiększy. Teraz oba ugrupowania chcą stać na straży stałości prawa.

Nie ma co ukrywać, że sprawa ma też wymiar polityczny. Tak duże ulgi wpłynęłyby budująco na popularność prezydenta i to znacznie, bo uprawnionych do wykupu byłoby sporo, w sumie ponad 3,2 tys. najemców z reguły w śródmieściu, gdzie Jan Osuchowski zyskał w wyborach znaczną popularność. Mechanizm jest prosty; prezydent daje tak dużo za tak niewiele. Trudno go nie polubić. Zyskuje budżet gminy. Udaje się sfinansować kilka zadań.

Brak uchwały nie zmieni realiów gospodarki mieszkaniami. Gmina ma coraz mniej pieniędzy, wzrost czynszów został ograniczony ustawowo, nakłady na remonty bieżące i kapitalne maleją, prywatyzacja z powodu zbyt małych upustów praktycznie stoi w miejscu. W efekcie samorząd ma na barkach blisko 5 tys. najemców, do których kosztem innych mieszkańców dopłaca, bo czynsze nie odpowiadają realnym kosztom utrzymania substancji. Jak zmienić te niekorzystne tendencje? Na to pytanie będzie musiała znaleźć odpowiedź rządząca większość.

Grzegorz Wawoczny
  • Numer: 11 (570)
  • Data wydania: 12.03.03