Trzeci tomik
Ksiądz Antoni Strzedulla, proboszcz parafii w podraciborskim Turzu wydał trzeci tomik wierszy „Z jesieni życia”. To kolejny jego zbiór, po pozycjach „Każdego roku przeżywam” i „Z wakacyjnego notatnika tomik”.
Księdzem jest już prawie cztery dekady. Ma wiele pasji, o których wiedzą nie tylko jego parafianie, ale i przyjaciele. Poezja to jedno z wielu hobby, bo zbiera przy tym znaczki o Bożym Narodzeniu, lubi podróże, spotkania. Jest proboszczem małej, wiejskiej parafii Turze, niedaleko Raciborza. Z poezji znany jest głównie w kręgach swojego dekanatu, któremu przewodzi. Pisze w zaciszu swojego probostwa, otoczonego ogrodem i sadem. Przez wiele lat „wystukiwał” myśli na zwykłej maszynie do pisania. Pomyłki kosztowały go sporo papieru i drogocenny czas. Dlatego potrafił nawet uporać się z komputerem, używając go od niedawna. Pisze sporo, „zahacza” coraz to nowe tematy. Przede wszystkim o życiu, które przemija. Za cenne uznał już dawno dzielenie się w swojej poezji przeżyciami, jakiekolwiek są. Nowy tomik, trzeci zresztą w kolejności zawiera relacje z wakacji, podczas których nie potrzebuje samochodu, by bywać w odległych zakątkach Europy. Autor dzieli się także z czytelnikiem doświadczeniami z różnorakich obserwacji - zmierzchu dnia, roku, swojego życia. Ks. Antoni odnosi się i do wydarzeń z 11 września 2001 roku, do zjawisk przyrody, obserwowanych za oknem, do życia oglądanej codziennie społeczności. Nie stroni od rymów.
U progu jesieni życia, proboszcz z Turza ma nadzieję utrwalić nie tylko własne doświadczenia, ale uświadomić, jaki może być świat ciekawy. Nie trzeba mieszkać w wielkim zbiorowisku, by mieć do czynienia z głównymi uczestnikami wielu wydarzeń, być w tłumie i przez to czuć, że się żyje. Z każdym wersetem nowego tomiku przekonuje, iż prowincja wcale nie musi skazywać na nudę. Przeciwnie - może zachęcać do pracy. Wystarczy doceniać byle fakt, choćby drobnostkę.
Każde wydarzenie utrwala, czy to pielgrzymki, czy inne swe wędrówki, pogrzeby, narodziny, śluby. Nawet pamiętniki uczniów stały się dlań ciekawą inspiracją. Pokazuje specyfikę Śląska, odwołuje się do śląskiej mentalności - i do wiejskich mądrości. Opisuje codzienną posługę, poranki w kościele, konfesjonał, roraty, brewiarze po niemiecku, listy. Przyznaje się do słabostek, do czasu na popołudniową kawę i towarzystwo parafian. Postrzega każdy kolejny, zwyczajny dzień inaczej - jakby każdy z nich był niezwykły.
(sem)
U progu jesieni życia, proboszcz z Turza ma nadzieję utrwalić nie tylko własne doświadczenia, ale uświadomić, jaki może być świat ciekawy. Nie trzeba mieszkać w wielkim zbiorowisku, by mieć do czynienia z głównymi uczestnikami wielu wydarzeń, być w tłumie i przez to czuć, że się żyje. Z każdym wersetem nowego tomiku przekonuje, iż prowincja wcale nie musi skazywać na nudę. Przeciwnie - może zachęcać do pracy. Wystarczy doceniać byle fakt, choćby drobnostkę.
Każde wydarzenie utrwala, czy to pielgrzymki, czy inne swe wędrówki, pogrzeby, narodziny, śluby. Nawet pamiętniki uczniów stały się dlań ciekawą inspiracją. Pokazuje specyfikę Śląska, odwołuje się do śląskiej mentalności - i do wiejskich mądrości. Opisuje codzienną posługę, poranki w kościele, konfesjonał, roraty, brewiarze po niemiecku, listy. Przyznaje się do słabostek, do czasu na popołudniową kawę i towarzystwo parafian. Postrzega każdy kolejny, zwyczajny dzień inaczej - jakby każdy z nich był niezwykły.
(sem)
Najnowsze komentarze