Nie przekonani do programu
Program „Pierwszej pracy” ma być antidotum na bolączki rynku pracy, nie potrafiącego wchłonąć corocznie rzesz absolwentów szkół średnich i zawodowych. Zachęca pracodawców do zatrudniania młodych ludzi, oferując im ułatwienia i zwrot kosztów składek i wynagrodzeń. Ci jednak mimo to są dość sceptycznie doń nastawieni. Po prostu tyle razy sparzyliśmy się na państwowych pomysłach i projektach, że teraz chuchamy na zimne - komentują w małej firmie budowlanej.
Pracodawca, który zatrudni u siebie absolwenta skierowanego doń przez urząd pracy, może się ubiegać o refundację przez pierwszy rok kosztów jego wynagrodzenia i opłacanych nań składek społecznych - wyjaśnia Wojewódzki Urząd Pracy. Ile może być refundowane, musi jednak określić z góry - urząd nie zwraca zaś więcej, niż wyniesie zasiłek dla bezrobotnych, czyli ok. 476 zł. Minus to fakt, iż przez to nie dostanie się pełnej refundacji, bo płaca minimalna to 760 zł za pełny etat. Refundacja kosztów zatrudnienia nie jest dla urzędów pracy obowiązkowa. Jeśli mają fundusze, mogą ją realizować. Chciałem niedawno, jak ogłaszali program, zatrudnić na jakiś czas kierowcę. Ale jak się zorientowałem, że mogę nie dostać pieniędzy na jego płace, dałem spokój - powiedział właściciel jednej z raciborskich firm transportowych. Ten program to marchewka z kijem w tle. Niechętni są też sami zainteresowani absolwenci - bo co się stanie, gdy pracodawca powie, że urząd mu nie da na więcej pieniędzy i musi zwalniać. Już lepiej przechlapać czas na lewuchach. Albo jechać do Niemiec. Więcej się dostanie - słychać na korytarzach urzędów. Trudności biorą się stąd, że pracodawcy oraz większość absolwentów nie mają wystarczających informacji o programie i z tego powodu nie są przekonani doń - stwierdzają w urzędach pracy naszego regionu.
Inna szansa to z kolei staże absolwenckie. Urzędy mogą zawrzeć umowę z pracodawcą, który zadeklaruje chęć przyjęcia na takowy młodego człowieka, na czas nie dłuższy niż rok - i skierować do niego konkretną osobę, która wyraziła na to zgodę. Zatrudniony na tej zasadzie pracownik wykonuje proste prace. Dostaje za to z urzędu stypendium w wysokości zasiłku dla bezrobotnych (476 zł) i opłacanie w pewnej części składek ubezpieczeń społecznych (emerytalno - rentowej i wypadkowej). Dodatkowo pracodawca wyznacza opiekuna dla stażysty - ten może liczyć z tego tytułu na dodatkowe pieniądze. Z danych raciborskiego PUP wynika, iż skorzystały z tej formy 52 osoby w ostatnim kwartale. A z tzw. umów absolwenckich 26 osób.
Kolejnym rozwiązaniem jest pozostawienie pracodawcy sprawy do załatwienia samemu poprzez udzielenie pożyczki na stworzenie miejsca pracy dla absolwenta. Wynosi ona do około 41 tysięcy zł, jest nisko oprocentowana. Spłacić ją można w 3 lata od otrzymania - ale dostać można tylko po deklaracji, że się zatrudni absolwenta na minimum 2 lata.
Jeszcze innym wariantem jest zatrudnienie do pracy użytecznej społecznie, zleconej przez instytucje użyteczności publicznej lub jakieś organizacje pozarządowe. Co to praca użyteczna społecznie - musi zostać określone przez właściwego starostę. Pracodawca, który zajmie tak absolwenta, nie dostanie jednak refundacji całkowitej płacy i składek, jedynie częściową. Ta praca nie może trwać dłużej niż pół roku. Na dodatek absolwent nie może zajmować się czymś, co związane jest z jego zawodem wyuczonym. To ewentualnych chętnych trochę irytuje - szczególnie tych ze szkół zawodowych.
(sem)
Najnowsze komentarze