Rekordzista Polski i mistrz Europy w uprawie warzywnych olbrzymów
Całkowicie pochłonęła go uprawa gigantycznych warzyw. Dziś mierzy swe siły z najlepszymi hodowcami w Europie. Okazy, które wyrastają na jego działce znajdującej się terenie POD „Powstańców Śląskich” budzą podziw i uznanie. Tylko w rodzinnym Raciborzu, jakby niewiele mówi się o Piotrze Holewie, a znajomi ubolewają, że jego ogrodnicza praca połączona z wielką pasją działkowicza nie znajduje należnego mu zrozumienia w mieście.
Przed 30 laty, pracujący wtenczas na kopalni pan Piotr wraz z żona kupili ogródek, przede wszystkim z myślą o warzywach. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że licząca 300 m2 działka będzie za mała pod uprawy, jakie z czasem wprowadził tam raciborski ogrodnik. Szczególnie, że wyhodowana na konkurs rekordowa dynia zajęła 50 m². Na ratunek przyszedł panu Piotrowi brat, podnajmując mu swoją działkę, na której oprócz kulistych olbrzymów, dziś rosną kabaczki oraz inne afrykańskie warzywa.
Wszystko zaczęło się od dyni
Pojechał do Wrocławia na zorganizowany przez ogród botaniczny konkurs dyń. Tam poznał Jana Styrę ze Zdzieszowic, od siedmiu lat największego ich hodowcę. – Gdy dowiedział się, jakie hoduję warzywa, które z perspektywy czasu wydają mi się małe, zaproponować abym przystąpił do Europejskiego Stowarzyszenia Hodowców Olbrzymich Warzyw – wspomina swe pierwsze kontakty z miłośnikami niezwykłych upraw. Początkowo w nasiona i sadzonki zaopatrywał się w sklepach nasiennych. Teraz wymienia się z innymi kolegami, otrzymuje je ze związku, a czasem wyszukuje na portalach aukcyjnych. – Nie są to jednak odmiany genetycznie modyfikowane (GMO), ale najzwyczajniej wypielęgnowane przez hodowców. Jeśli już komuś uda się uzyskać piękny okaz, to pobiera nasiona i upowszechnia je. Dziś wiele nasion posiada swój rodowód – tłumaczy.
Raciborski działkowicz spędza w ogrodzie od czterech do dziesięciu godzin. Stale dogląda warzyw – gigantów zaplanowanych na konkursy. Sam dokonuje zapylenie, aby zachować czystość genetyczną, a także pielęgnuje je usuwając zbędne kwiaty i pędy.
Pan Piotr od początku miał niezwykłą rękę do dużych warzyw. – Przed trzema laty rodzina namówiła go do dokumentowania swoich hodowlanych sukcesów. A ma czym się pochwalić, bo w jego ogrodzie urosły nie tylko potężne dynie, spośród których największa ważyła 366 kg, dając mu 7. miejsce w Polsce. Wyhodował również pomidor ważący 2175 gramów, największą rzod
kiewkę w kubku – mierzącą w obwodzie 21 cm, 69 cm buraczek, pasternaki o długości 63 cm oraz o wadze 1,2 kg, mierzącą 53,5 cm marchew, oczywiście bez „natek”, a także 10,2 kg kalarepę (4. miejsce w Europie) i 41,8 kg kabaczek (6. miejsce w Europie). We wszystkich tych warzywach Piotr Holewa jest również niekwestionowanym rekordzistą Polski. A przecież na swym kącie ma również 1,6 kg cebulę oficjalnie uznaną za największą w kraju (rekord ten jak dotąd nie został pobity), ogromne rzodkiewki, np. czerwoną ważącą 455 g, 3 kg białą rzodkiew, 250 g czosnek słoniowy, czy też 19 kg kabaczek karbowany.
– Każdego roku dokładam nowe warzywo. Obecnie chciałbym wyhodować 30 kg arbuza. W tym roku po raz pierwszy posadziłem też kapustę – pokazuje Pan Piotr roślinę, która w fazie zawiązywania główki miała półtora metra.
Co kryje ogród pana Piotra?
Pod pierwszą z folii są dwa arbuzy oraz ogórki. W drugim tunelu rośnie kilka gatunków pomidorów. Na działce, przy specjalnie ustawionym rusztowaniu warszawskim, są trzy słoneczniki – dwa pielęgnowane tak, by urosły możliwie wysoko, a jeden dla dużego „talerza”, który osiągnął wielkość 47 cm. Pną się tam również tykwy, ta większa wyrosła na 3,355 cm, osiągając rekord Europy. Raciborski hodowca ma w tej uprawie spore sukcesy, ponieważ jego tykwy pobiły niemieckie podczas konkursu w Ludwigsburgu, uzyskując wysokość – 3,14 m i 2,95 m. Tym samym zdobył Mistrzostwo Europy. – Przed dwoma laty zrobiłem dla nich ładną drewnianą konstrukcję, ale ponieważ ciągle rosły musiałem kopać w dół i chyba uszkodziłem korzenie. Zapewne spowodowało to, że zabrakło mi 14 cm do rekordu Europy – ubolewa pan Piotr. Również tym razem rekord nie zostanie oficjalnie uznany, ponieważ tykwa popękała.
Szczególnym dla niego był 2014 r., kiedy to uzyskując rekordowe wyniki, wśród 300 działkowiczów został wybrany 10. najlepszym hodowcą warzyw w Europie. W zeszłym roku Piotr Holewa był najlepszym hodowcą w Polsce, uzyskując ten tytuł m.in. za najdłuższy, bo sięgający ponad 67 cm ogórek, kolejny ogórek o rekordowej wadze 6155 gram oraz za ponad półmetrową marchew. Nie poprzestaje jednak na tym planując wyhodować w tym roku metrową karotkę.
Jak uprawiać gigantyczne warzywa?
Pan Piotr w swych uprawach nie stosuje chemii. Warzywa hodowane są na naturalnym oborniku końskim i kompoście, który częściowo sam produkuje, a częściowo kupuje w miejskiej kompostowni. Podkreśla, że dla rośliny bardzo ważna jest spulchniona, odpowiednio nawieziona ziemia. Dobry rozwój korzeni, sprzyja wzrostowi warzyw. Do walki ze szkodnikami stosuje środki na bazie roślin, takich jak np. pokrzywa. Dziś duże zagrożenie dla jego upraw stwarza mszyca oraz mączlik szklarniowy wyrządzający najwięcej szkód na kapustnych. – Ten rok nie jest dobry dla rzodkiewek, co potwierdzają inni działkowcy – przyznaje pan Piotr, dając szansę tym, które posadził niedawno.
W jego ogrodzie urosły m.in. kilkusetkilogramowe okazy dyń i obecnie musi znaleźć sposób na przewiezienie tych warzyw na konkurs. W ich transporcie, raciborskiego działkowca swymi pojazdami i podnośnikami wspierają takie firmy, jak Chempest i SURiŚ. W ub.r. po konkursie – ku radości dzieci – warzywa te trafiły do miejscowych przedszkoli. Pan Piotr nie ukrywa, że pod ocenę jury trafiają jeszcze cięższe dynie. – Największa ważyła 1,032 t a wyhodował ją Szwajcar, który w jednym roku pobił trzy rekordy świata. Dwa jego pozostałe okazy osiągnęły wagę 930 kg i 990 kg – tłumaczy.
Raciborski rekordzista w konkursie w Klaistow pod Berlinem zajął III miejsce za prawie 11 kg kapustę, IV miejsce za buraka i cebulę, VI miejsce za kalarepę i VII miejsce za marchewkę. Przed nim wrześniowy Festiwal Dyń w Krapkowicach. – Chciałbym zarazić hodowlą dużych warzyw jak najwięcej ludzi. Mogę podpowiedzieć jak je uprawiać oraz zaoferować wiele nasion np. dyni – przekonuje.
Polskie Stowarzyszenie Hodowców Olbrzymich Warzyw liczące dziś 30 członków, do którego należy również Piotr Holewa jest stosunkowo młode, bo powstało w styczniu ub.r. – Dopiero raczkujemy, nie mamy swoich konkursów, podszywamy się pod festiwale, promujemy się poprzez festyny – mówi o sposobach na pokazanie ogrodowych gigantów. Nie zmienia to jednak faktu, że uzyskując rekordowe wyniki w skali Polski i Europy rozsławia Racibórz szeroko poza granicami kraju.
Pan Piotr, który warzywom poświęca cały wolny czas emeryta, nie szczędząc pieniędzy na odpowiednie nasiona i sadzonki, skromnie przyznaje, że nigdy nie wie co w jego ogrodzie urośnie. – Czasem wystarczy gorszy rok, inwazja szkodników, wichura, czy też błąd w uprawie, np. powodujący przesuszenie warzyw pod folią, aby cała praca poszła na marne – przyznaje. Jak więc efektywnie uprawiać tak dorodne okazy? – Od każdego z hodowców uzyska pani zawsze dziewięć rożnych odpowiedzi, ale dziesiąta zawsze będzie taka sama: dużo miłości – mówi z przekonaniem.
Ewa Osiecka
Najnowsze komentarze