"rzodyn"... hehe... Owszem, może i były takie sytuacje, jak opisujesz. Ale wcale im się nie dziwię, gdy ktoś wielokrotnie doznawał "miłości" od lokalnych szowinistów... Sam kiedyś do każdego człowieka podchodziłem bez uprzedzeń, ale właśnie hanysy mnie z tego wyleczyli... I niejednokrotnie musiałem z imprez z ościennych miejscowości się "wycofywać" (przy pomocy kumpli - Ślązaków), bo nie godołem albo że byłem "jaszczymbiok"... Świat nie jest czarno-biały, hanysku...
Napisany przez ~To_sem_ja, 28.04.2024 17:11
Najnowsze komentarze