Pamietam te czasy. Obrzucaliśmy autobus śnieżkami ale nie zauważyliśmy niebieskiej nysy z tyłu. Milicjan spokojnie zapytał czy ma nas zaprowadzić do domu przekazać rodzicom, czy kładziemy sie na ławce i po razie pałą na dupsko. Do dzisiaj pamiętam jak mnie poślady piekły kilka dni... chowałem się żeby matka nie widziała że mam pręgę na "dolnych plecach" :). Pewnie zebrałbym jeszcze od niej. A o atakowaniu autobusów nie pomyślałem już nigdy później. :)))) I pomyśleć, jeden dzielnicowy na osiedlu a jak wchodził do piwiarni to się cicho robiło.
Napisany przez ~do Gość z 11:13, 22.01.2019 12:27
Najnowsze komentarze