Pomijam już ich zachowanie względem pieszych, ale to co robią np. na Piłsudskiego, to jakaś paranoja! Czy ja jako kierowca ZAWSZE muszę myśleć najpierw za jakiegoś jełopa na rowerze, a później martwić się o siebie i innych kierowców? Prosty przykład z tamtego tygodnia: jechałem samochodem od strony Supersamu w stronę UM. Na wysokości McD, przed Rondem są pasy. Za mną jedzie sznur kierowców, bo wszyscy ruszaliśmy ze świateł (ja byłem pierwszy) i jadący sobie rowerzysta po drodze rowerowej nagle wjeżdża na pasy bez zatrzymania się, kiedy ja jestem około 10 m od nich! Nie przyszło mi nawet na myśl, że wjedzie przy pełnej prędkości na pasy. Pisk opon wszystkich samochodów i czekanie jak mi ktoś wjedzie do dupy - naprawdę bezcenne! Chciałem zjechać na pobocze i go złapać na drugiej części przejścia, żeby wtłuc do tej pustej makówy jakie stwarza niebezpieczeństwo dla wszystkich kierowców, i jak myślicie co było dalej? Zrobił dokładnie to samo kierowcy autobusu, który wyjeżdżał już z ronda! Oczywiście trąbienie kierowcy go nie ruszyło, pojechał sobie w cholerę dalej i miał wszystko gdzieś :/ Niestety nie miałem tyle czasu, żeby za nim jechać, ale czasami myślę o zamontowaniu spychacza albo jakiś kauczukowych błotników. MYŚLCIE ROWERZYŚCI, MYŚLCIE! Narzekacie na pieszych, że chodzą po drodze rowerowej (popieram Was w tym, bo za to powinny być mandaty), ale oni Wam tylko utrudniają poruszanie się, a Wy stwarzacie realne zagrożenie! Uderzenie rowerem pieszego ,a potrącenie samochodem rowerzysty, to zupełnie inne skutki!
Napisany przez ~abc, 05.09.2012 13:15
Najnowsze komentarze