@Ojej. Nie pracuję, bo zginął mój kolega na nocnej szychcie. Przeraziłem się i uciekłem stamtąd. Zostawił żonę i dzieci. Był bardzo młody. Wierzcie mi. Nikt tą śmiercią się nie interesował. Żona z dziećmi zostawiona na pastwe losu. Gdyby nie przyjaciele, którzy im pomogli, żadnego wsparcia nie było. Czym się różni liczba 10 zabitych od 1 zabity? (...).
Napisany przez ~Soren Lorenson, 08.02.2012 07:25
Najnowsze komentarze