Relacja pielęgniarki z Wodzisławia Śląskiego. Dla tych co nie więdzą: PiS odrzucił wniosek Senatu o testowanie pracowników szpitali. W związku z tym szpitale w ciągu najbliższych tygodni będą bombą biologiczną, którą radzę omijać szerokim łukiem: Jak wygląda aktualna sytuacja w szpitalu, w którym pani pracuje? Obecnie nie ma przyjęć do szpitala. Prowadzona jest kwarantanna wewnętrzna. Na oddziałach wśród personelu jest przerażenie i złość. Ciągle zmieniają się zarządzenia, na bieżąco przychodzą nowe decyzje. Jest chaos i przejmujący strach… Wszyscy mamy rodziny… Zauważa pani różnice między tym, jak wyglądała organizacja na samym początku wybuchu epidemii, a jak wygląda obecnie? Chaos z czasem się zwiększa, a teraz, kiedy mamy ognisko zakażenia, jest on ogromny. Jakby wszyscy rządzący dopiero się obudzili. Największym problemem szpitala jest brak personelu. Po wynikach testów jest pogrom. Brakuje też środków ochrony osobistej, tylko izba przyjęć jest w nie zaopatrzona. Oddziały mają chronić się wyłącznie maseczkami i rękawicami. Okazało się, że to za mało, a teraz już jest za późno. Personel zaraził się wzajemnie od siebie. Mówi się tylko o ochronie pacjent–opieka medyczna. Gdzieś po drodze zapomniano o zakażeniach interpersonalnych. Czuje się pani w pracy bezpiecznie? Nie, nie czuję się bezpiecznie. Nie ma wsparcia, brak konkretnych decyzji. Zamieszanie, zamęt, strach na granicy paniki. Chcę uczestniczyć w leczeniu, ale nie w zarażaniu. Apeluję o testy dla każdego pacjenta przyjmowanego do szpitala i o testy dla służby zdrowia. A kiedy już będą, żeby miał je kto wykonać, bo z tym też jest problem i przez to czas oczekiwania się wydłuża. My, służba zdrowia, też możemy zarażać. Zostańcie w domu!
Napisany przez ~lokales, 04.04.2020 11:43
Najnowsze komentarze