Jednego jestem pewien - Platforma Obywatelska w ciągu ostatnich kilku dni zdążyła się samozaorać na metr w głąb, przerzucić przez sito i ponownie przeorać. Decyzje w sprawie islamskich imigrantów, jakie przedstawiciele tej partii zaczęli podejmować, dowodzą na totalne odizolowanie od społeczeństwa. Ewa Kopacz oraz jej współtowarzysze robią wszystko, aby przypodobać się Angeli Merkel i brukselskim eurokratom, zupełnie zapominając o opiniach przeważającej części Narodu. Sporo wskazuje na to, że obecna premier, poprzez podejmowanie nieakceptowanych przez Polaków decyzji, zamierza sobie załatwić jakąś fuchę w Brukseli lub Berlinie. Niewykluczone, że pogodziła się już z wynikiem wyborów z 25 października i obecnie próbuje ugrać dla siebie jakieś korzyści poprzez realizację wspólnotowych wizji. Tym bardziej, że podobny szlak (ustępstwa wobec kanclerz Niemiec i eurokratów z Brukseli w zamian za dobrze płatną unijną synekurę) przeszedł już jej poprzednik na stanowisku premiera i przewodniczącego PO, czyli Donald Tusk. Elementem tej małowyrafinowanej gry "na Brukselę" może być decyzja o odebraniu Polakom mieszkającym na Kresach, Syberii i w Kazachstanie środków z rezerwy celowej w wysokości 1,26 mln zł i przeznaczenie ich na wydatki, jakie niebawem poniesiemy w związku z przerzuceniem do Polski uchodźców i imigrantów z Syrii, Afganistanu i Erytrei. Nie twierdzę, że tak jest na pewno, że Ewa Kopacz robi obecnie wszystko, aby zyskać przychylność zachodnioeuropejskich polityków wobec własnej osoby, co w ostatecznym rozrachunku miałoby skutkować zdobyciem dla siebie unijnej synekury. Z drugiej strony jednak - tak właśnie wygląda współczesna polityka, którą silniejsi, sprytniejsi i sprawniejsi przywódcy prowadzą wobec słabszych, rozhisteryzowanych i umysłowo-prowincjonalnych osób, które jakiś zbiegiem okoliczności pełnią ważne funkcje publiczne...
Napisany przez Psychoterapeuta, 26.09.2015 11:56
Najnowsze komentarze