Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Dzienny Dom Seniora wciąż czeka na chętnych

01.03.2016 00:00 red

Od 9 grudnia zeszłego roku w Rybniku-Popielowie funkcjonuje Dzienny Dom Seniora, który powstał w ramach rządowego programu „Wigor-Senior”. Po ponad dwóch miesiącach od otwarcia postanowiliśmy sprawdzić, czy placówka spełnia swoje zadania oraz jak w tym miejscu czują się ludzie, dla których ośrodek został przeznaczony.

Pomocna dłoń dla seniora

Zgodnie z założeniami, podstawowym celem funkcjonowania Domu „Wigor-Senior” jest zapewnienie wsparcia rybniczanom nieaktywnym zawodowo, w wieku 60 plus, w szczególności poprzez aktywne spędzanie czasu wolnego, usługi opiekuńcze, zajęcia terapeutyczne, kulturalne oraz zaktywizowanie seniorów i ich zaangażowanie w działania samopomocowe na rzecz środowiska lokalnego. – Podstawą, żeby tutaj się dostać, jest decyzja administracyjna. Rekrutację prowadzi Ośrodek Pomocy Społecznej i my nie mamy wpływu na to, komu OPS taką decyzję wyda. Mieliśmy grupę jedenastu osób, zaś aktualnie mamy dziewięciu stałych uczestników. Podobno dwie kolejne osoby czekają na decyzję. My mamy miejsce dla trzydziestu ludzi, więc nie ukrywam, że z otwartymi rękami czekamy na każdego uczestnika – tłumaczy Mariusz Krzyżaniak, prezes stowarzyszenia „Pomocna Dłoń”, które kieruje placówką. Póki co, grupa jest więc nieduża, ale każdy jej członek podkreśla, że czuje się tutaj znakomicie. – Było ogłoszenie w kościele, więc się zgłosiłam i z ciekawości przyszłam zobaczyć jak tutaj jest. I okazało się, że jest super. Można poznać się z ludźmi, poczytać gazety, porozmawiać na różne tematy. Ja tutaj bardzo miło spędzam czas – przekonuje pani Weronika Fukała. – Z moich obserwacji wynika, że ludzie, którzy tutaj przyszli, bardzo się zmienili. Tydzień temu przeprowadzał tu badania socjolog z Uniwersytetu Śląskiego i on zauważył u naszych podopiecznych taki wielki spontan. Ci ludzie wyszli z domu, niejednokrotnie wyrwali się z samotności, rutyny, życia pozbawionego kontaktu z rówieśnikami. A my tutaj stwarzamy warunki do tworzenia różnych interakcji. Oni się spotykają, a towarzyszy temu mnóstwo emocji oraz energii. W dwóch przypadkach nasi uczestnicy byli mocno wycofani i mieli poważne problemy w relacjach interpersonalnych, ale przez kontakty z innymi osobami zaczęli się komunikować i zadbali o wiele aspektów, o których prawdopodobnie nigdy by nie pomyśleli, gdyby do nas nie trafili. Pokonali pewne bariery, by lepiej funkcjonować w społeczności. Myślę, że stworzyliśmy grupę ludzi, która dobrze czuje się w swoim towarzystwie – twierdzi Mariusz Krzyżaniak.

Srebrne tsunami

Pobyt w Dziennym Domu Seniora nie jest darmowy, jednak opłaty są dostosowane do dochodów poszczególnych osób. – Odpłatność jest regulowana uchwałą Rady Miasta i określa precyzyjnie, jakie kryteria dochodowe warunkują składki na określonym poziomie. Te opłaty są jednak niewielkie, co świadczy o tym, że miasto chce jak najszerszemu gronu osób udostępnić taką formułę – wyjaśnia prezes stowarzyszenia „Pomocna Dłoń”. Potwierdzeniem tych słów jest choćby przykład pani Marii Wrońskiej. – Ja mam bardzo niską emeryturę. 35 lat pracowałam w służbie zdrowia, a dostaję tysiąc sto złotych. Więc nie byłoby mnie stać choćby na takie jedzenie, jakie jest tutaj. Za cały miesiąc pobytu płacę 63 złote, a obiady są tak dobre, że życzyłabym sobie, żebym zawsze takie miała w domu. O ośrodku dowiedziałam się z prasy. Od razu zadzwoniłam gdzie trzeba i wszystko udało się załatwić. Dobrze się tutaj czuję, jestem bardzo zadowolona. To jest naprawdę fajne miejsce. Mamy na przykład ciekawe zajęcia z gimnastyki. Personel jest bardzo przyjazny. Także nie mam żadnych uwag. Oby takich ośrodków dla nas, seniorów, było jak najwięcej – zachwala starsza pani. – Miasto stworzyło bardzo dobre warunki i dość wysoko zawiesiło poprzeczkę nam, jako stowarzyszeniu. To, co wyróżnia Rybnik wśród innych domów Senior-Wigor na Śląsku to kwestia dowozu uczestników na miejsce i dwa posiłki, które serwujemy. Jest to pełne śniadanie i pełny obiad. Trzeba pamiętać, że zmienia nam się sytuacja demograficzna. Dobrze, że są takie samorządy jak Rybnik, które o tym myślą i starają się wyjść naprzeciw. Bo nie zdajemy sobie sprawy z tego, że za 10 lat możemy mieć „srebrne tsunami”. I jeśli nie przygotujemy społeczeństwa do tego, że trzeba być aktywnym, uczestniczyć w życiu społeczności lokalnej i dbać o własne zdrowie to może być tak, że nie poradzimy sobie z ilością chorób i dysfunkcji osób, które nagle zostaną pozostawione same sobie – przestrzega Mariusz Krzyżaniak.

Dzień z życia placówki

– Osoby, które są z najbliższej okolicy, pojawiają się u nas już około godziny 8 rano. Oni przyjeżdżają komunikacją miejską lub przychodzą sami. Dzień zaczyna się od kawy i prasówki w kąciku do czytania. O 9:00 przyjeżdżają osoby dowożone z centrum Rybnika. Wtedy też podawane jest śniadanie – przedstawia plan kierownik placówki. Po porannym posiłku, chętni biorą udział w lekkiej gimnastyce rozruchowej. W okolicach godziny 10. zaczynają się zajęcia zorganizowane, czyli to, co zaplanowali opiekunowie i co spotyka się z akceptacją podopiecznych. Są to gry stolikowe, pogadanki, rozmowy, zajęcia z różnych technik plastycznych. W międzyczasie jest przerwa na kawę. W rejonie 13:30 serwowany jest obiad, po którym jedni podopieczni udają się na odpoczynek, zaś inni biorą udział w kolejnych zajęciach. – Jestem zaskoczony, ponieważ osoby, które do nas przychodzą, są bardzo rozśpiewane.

Tak szczęśliwie się złożyło, że dwóch naszych instruktorów potrafi grać na instrumentach i to spotkało się z dużym odzewem. Myślę, że jak tak dalej pójdzie, to stworzymy tutaj jakiś chór – uśmiecha się Mariusz Krzyżaniak. Dużym zainteresowaniem wśród podopiecznych cieszą się również zajęcia z kinezyterapii. Do dyspozycji jest rehabilitant, który prowadzi zarówno terapie indywidualne, jak i grupowe. W domu znajduje się również niewielka siłownia. – W planach są zajęcia z jogi oraz wyjście na basen. Kolejny pomysł to wejście w program „Nasze społeczne ogrody”, który polega na stworzeniu grupy ludzi i zagospodarowaniu jakiegoś większego terenu, czy to na ogrody kwiatowe, czy warzywne. Jeśli będzie taka wola uczestników, to na pewno wiosną zajmiemy się upiększeniem naszego terenu wokół domu – zapowiada prezes fundacji „Pomocna Dłoń”. Dodajmy, że podopieczni mają już także za sobą kilka ciekawych wycieczek. Podczas ostatniej z nich mieli okazję zwiedzić rybnickie muzeum. A wszystkie osoby zainteresowane uczęszczaniem do Dziennego Domu Seniora proszone są o kontakt z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Rybniku.

(kp)

  • Numer: 9 (486)
  • Data wydania: 01.03.16
Czytaj e-gazetę