Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Pomnik, aby nie zapomnieć

23.02.2016 00:00 red

Goście hotelu Olimpia w Kamieniu spacerując wokół terenu MOSiR mogą natknąć się na specyficzny monument. Na pomniku znajduje się pamiątkowa tablica, bo miejsce to upamiętniać ma tragiczne wydarzenia 1945 roku.

Był mroźny styczeń 1945 roku, a dokładnie 17 stycznia, kiedy kilka tysięcy więźniów zostało wyprowadzonych z obozu Auschwitz. Mieli przemaszerować do Wodzisławia Śląskiego (niem. Loslau), po czym trafić do III Rzeszy. Według zapisków historycznych mrozy sięgały nawet 26 stopni poniżej zera. Więźniowie wycieńczeni zostali podzieleni na kolumny ok. 500 osób. Początkowo wyjście za obozowe bramy potraktowali jako coś dobrego, jednak już po kilku godzinach byli pewni, że to kolejny element piekła, stworzonego przez okupanta. Część z byłych więźniów z Auschwitz-Birkenau załadowano od razu do wagonów. Mieli dojechać do Rzeszy, jednak przez akcję polskich dywersantów dojechali do Leszczyn, gdzie skład się zatrzymał. Było to ok. 2500 mężczyzn, w większości Żydów. Miejscowy komendant postanowił opróżnić wagony i zmusić więźniów do marszu. Tych, którzy chcieli uciekać oraz tych, którzy nie mieli siły iść, od razu rozstrzelano. Na miejscu zginęło od razu 288 osób. Marsz wyruszył, a okoliczni mieszkańcy, widząc wygłodzone cienie ludzi w pasiakach, chcieli podarować im choć kawałek chleba. Jednym się to udawało, inni byli odganiani.

Obrazy jak z horroru

Do ciekawego zdarzenia doszło w lesie pod rybnickim Kamieniem. Kilku esesmanów odłączyło się od marszu i z lasu zaczęło strzelać. Był to upozorowany atak partyzantów i jednocześnie akcja, dzięki której część więźniów mogła uciec. To się udało. Kilkanaście osób uciekło do lasu i później szukało schronienia w pobliskich zabudowaniach. Pomogła im mieszkanka przysiółka Młyny, która schowała ich w stodole. Następnego dnia Niemcy wrócili do Kamienia z psami, by odszukać uciekinierów. Przezorna kobieta kazała ocalałym schować się w kanale, gdzie niestety woda była lodowata, jednak psy łatwo zgubiły trop. Cała historia pewnie zakończyłaby się szczęśliwie, gdyby nie wkroczenie na nasze tereny armii radzieckiej, na trzeci dzień od marszu. Czerwonoarmiści przeszukiwali miejscowe gospodarstwa, aby znaleźć poukrywanych Niemców. Wtedy ocaleni z marszu więźniowie się ujawnili. Niestety, pech chciał, że gdy uciekali z marszu, narzucili na siebie pozostawione mundury niemieckie. Choć były one niekompletne, wzięto ich za Niemców i rozstrzelano. „Gdy kolejka zatrzymała się, jeden z przechodzących więźniów, bardzo młody, prosił mnie o chleb. Gestem ręki pokazałam mu, że nie mam, ale on nadal błagał. Gdy zbliżył się do mnie nagle padł strzał. Więzień złapał się za brzuch i wówczas zobaczyłam, że z jamy brzusznej wyszły jelita. Zakrwawionymi rękami próbował wetknąć je z powrotem. Chwiejąc się padł w moje ramiona, wołając przy tym „mamo!”. Następnie upadł martwy na ziemię. Ja wtedy zemdlałam i obudziłam się dopiero wieczorem, leżąc w łóżku. Co stało się z zastrzelonym w mojej obecności więźniem, do dzisiaj nie wiem” – możemy przeczytać we wspomnieniach Marii Krauze z Kamienia.

By pamięć pozostała

Te tragiczne wydarzenia upamiętnia monument, który mieszkańcy Kamienia ufundowali w latach 90. Pomnik ustawiono niedaleko obiektów Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rybniku, tuż obok hotelu Olimpia. Do niedawna pomnik był ogrodzony i nie było do niego dostępu, jednak obecnie pod monument można dojść od drogi. Na pomniku znajduje się pamiątkowa tablica ze słowami „Tym co zginęli, tym co przeżyli, tym co ratowali – tędy przeszedł Marsz Śmierci obozu KL Auschwitz”. Te same słowa wyryte zostały także w języku hebrajskim. W tym miejscu znajduje się także cytat z księgi Hioba „Ziemio, nie zakrywaj mojej krwi, by krzyk nie zaznał ukojenia”. Pomnik został postawiony w 1995 roku i od tego czasu, co roku w rocznicę tragicznych wydarzeń, mieszkańcy i wszyscy, którzy chcą pielęgnować pamięć, składają znicze i kwiaty.

Szymon Kamczyk

  • Numer: 8 (485)
  • Data wydania: 23.02.16
Czytaj e-gazetę