Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Drugie życie... trabanta

12.01.2016 00:00 red

Kiedy rybniczanin Dawid Błatoń mieszkał na osiedlu Nowiny i zaczynał studia, kupił swój pierwszy samochód. Był to trabant, bo dla studentów jedynym ekonomicznym wyborem był właśnie samochód tej marki lub mały fiat.

Obecnie Dawid Błatoń jest właścicielem zielonego trabanta 601 z 1989 roku. – Zawsze podobały mi się stare auta. Trabant to jeden z samochodów, na którym można realizować swoje marzenia. Koszty remontu syreny czy warszawy przerastają możliwości dochodowe zwykłego obywatela. Mojego obecnego trabanta kupiłem w 2012 roku. Uzgodniliśmy z żoną, a wtedy jeszcze narzeczoną, że jeśli chcę kupić trabanta to właśnie przed ślubem. Kupiłem więc dwa – jednego na części, a drugiego do remontu. Remont trwał praktycznie przez cały 2013 rok. W samochodzie wszystkie części są oryginalne, jednak pochodzą z różnych roczników. Gdyby zachować stan z 1989 roku, samochód nie wyglądałby już tak fajnie. Remont rozpoczął się od modernizacji blacharskich, bo trabanty gniją w oczach, choć nie widać tego na zewnątrz. To co kiedyś było progami, nadprożami i nadkolami najczęściej po prostu znika. Od tego trzeba zacząć przy remoncie trabanta. Gdy kupiłem ten egzemplarz, auto było jezdne, tzn. hamowało, jechało do przodu i do tyłu i skręcało – wspomina pasjonat niemieckiej motoryzacji.

Zielona perełka

Swojego pierwszego trabanta dwusuwowego kupił w 2001 roku. Później kolejny egzemplarz trabanta polo, a w końcu auto, któremu obecnie poświęca sporo swojego wolnego czasu. Trabant ma kolor zielonego groszku i na pierwszy rzut oka widać, że należy do pasjonata. Wypolerowany lakier i chromowane elementy, dopracowane szczegóły, a nawet sto starych złotych za tylną szybą. – Po remoncie blacharskim przyszedł czas na tapicerkę. Moja żona nauczyła mnie jak wkładać nić do maszyny i potem już wszystko samo się potoczyło. Potem pojawiła się deska rozdzielcza. Chciałem, żeby to auto wyglądało ciekawie, ale też aby nie przesadzić. Dodałem chromowane części, choć one były stosowane w trabantach tylko z pierwszych roczników, w latach 70. W moim samochodzie zastosowałem najciekawsze części, które na przestrzeni lat wychodziły w nowych modelach. Remont samochodu nigdy się nie kończy, bo zawsze można zastosować coś nowego, lepszego. Sztuką jest utrzymanie tego auta w takiej kondycji, aby o każdej porze można było do niego wsiąść i pojechać gdzie się chce – opowiada Dawid Błatoń.

Następny t3

Pasjonat z Rybnika uczestniczy w zlotach miłośników trabanta, które odbywają się na terenie naszego kraju i w Czechach. Na zloty jeździ z żoną i synem, zabierając przyczepę kempingową dostosowaną do trabanta. – Trabantem można dojechać wszędzie, a nawet jeśli wystąpi jakaś usterka, to przy użyciu podstawowych narzędzi, można ją zazwyczaj samemu usunąć – podkreśla pasjonat, zaznaczając, że kiedy już doprowadzi trabanta do stanu idealnego, chciałby kupić sobie kolejne auto do remontu – tym razem volkswagena t3. To jednak zależy od kosztów i dostępności auta, bo ten model również jest dość popularny wśród kolekcjonerów.

Szymon Kamczyk

  • Numer: 2 (479)
  • Data wydania: 12.01.16
Czytaj e-gazetę