Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Pole dance, czyli sztuka „wytańczona„ na rurze

22.12.2015 00:00 red

Anna Jurcimierska od kilku miesięcy prowadzi pierwszą i jak na razie jedyną w Rybniku szkołę pole dance. Sympatyczna instruktorka obala stereotypy, kojarzące taniec na rurze tylko i wyłącznie z występami w klubach ze striptizem. – Pole dance trudno nazwać tańcem. To bardziej gimnastyka artystyczna na drążku pionowym – wyjaśnia rybniczanka, która swoją największą pasję połączyła z pomysłem na biznes. To okazało się strzałem w dziesiątkę.

Pole dance jest w modzie

Lokal w ścisłym centrum Rybnika. To właśnie tutaj umawiam się na reportaż, którego realizacją chętnie zająłby się niejeden facet. Na miejscu zastaję salę z siedmioma rurami ciągnącymi się od podłogi do sufitu. Na ścianach lustra. Zostaję przywitany przez filigranową, niezwykle sympatyczną młodą dziewczynę, z twarzy której praktycznie nie schodzi szeroki uśmiech. To Anna Jurcimierska, właścicielka szkoły Pole Dance Centrum. Po chwili siadamy na wygodnych poduszkach i zaczynamy rozmowę o wyjątkowej pasji, która z czasem przerodziła się w bardzo dobrze prosperujący biznes. – Tak naprawdę trafiłam na pole dance zupełnie przepadkowo. Na początku trenowałam taniec towarzyski i troszeczkę jazzu, ale kiedy przeprowadziłam się do Wrocławia na studia, okazało się, że nie mogę tego kontynuować. Dlatego też, z ciekawości, poszłam zobaczyć, jak wyglądają zajęcia z pole dance. I tak to się zaczęło. Po studiach wróciłam do Rybnika. Niestety, nie było tutaj gdzie trenować – wspomina pani Ania, która przyznaje, że będąc jeszcze we Wrocławiu, miała nieśmiałe marzenia związane z otwarciem własnej szkoły. – Ale nie przypuszczałam, że kiedyś stanie się to realne. Jednak po powrocie do Rybnika, głównie ze względu na to, że nie miałam gdzie ćwiczyć, postanowiłam swoją szkołę stworzyć. We wszystkim bardzo pomógł mi mój chłopak, bez którego pewnie nie odważyłabym się na taki ruch. No, ale na szczęście udało się – cieszy się młoda rybniczanka. A powodów do radości nie brakuje. Okazuje się bowiem, że założenie własnego biznesu było doskonałym posunięciem. – Od razu było spore zainteresowanie. Otworzyliśmy fanpage na Facebooku i tak naprawdę bardzo szybko zebrałam grupy, które wystarczyły mi, żeby się zmęczyć – śmieje się właścicielka szkoły. Chętnych było tak dużo, że już po kilku miesiącach zaczęła szukać nowej instruktorki. – A było z tym trudno, ponieważ wcześniej nie było tutaj tego typu zajęć, więc ciężko było znaleźć dziewczynę, która dużo potrafi i zna się na rzeczy. Na szczęście, po długich poszukiwaniach, udało mi się znaleźć Ewkę – wyjaśnia właścicielka firmy, która przyznaje, że zainteresowanie przerosło jej najśmielsze oczekiwania. – Absolutnie, nie spodziewałam się! Wręcz przeciwnie, bałam się, że będzie mało chętnych. Może to dziwnie zabrzmi, ale szkołę zakładałam przede wszystkim po to, żeby mieć gdzie ćwiczyć, a więc myślałam trochę o sobie. Chciałam mieć salę do dyspozycji i stwierdziłam, że poprowadzę parę grup, by mieć z tego trochę pieniędzy na utrzymanie tej sali i szkoły, a skupię się na swoich treningach. Wyszło trochę inaczej, ale bardzo mnie to cieszy – wyjaśnia swoją drogę do sukcesu pani Ania.

Obaw nie brakowało

Zajęcia w Pole Dance Centrum cieszą się sporym zainteresowaniem, a grup cały czas przybywa. Dostanie się na treningi nie jest jednak łatwą sprawą. – Jako instruktorki jesteśmy na razie tylko we dwójkę i fizycznie nie jesteśmy w stanie prowadzić aż tak dużej liczby grup. Musiałabym chyba zrezygnować ze swoich treningów, a tego nie zrobię za żadne skarby. Nowe osoby przyjmujemy dopiero wtedy, gdy jakaś grupa z grafiku się nam rozpadnie. Dopiero w to miejsce możemy stworzyć nową – tłumaczy Anna Jurcimierska, która przed założeniem własnej działalności najbardziej bała się reakcji otoczenia oraz stereotypów dotyczących tańca na rurze i łączenia go z klubami dla dorosłych. – Tak to jest kojarzone. Na początku, jak zakładałam szkołę to bałam się opinii ludzi, że będzie to kojarzone z klubami go go. Natomiast wygląda to zupełnie inaczej. Pole dance trudno nazwać tańcem. To bardziej gimnastyka artystyczna na drążku pionowym. Na poziomie podstawowym jest trochę figur kobiecych, zmysłowych. To dla dziewczyn, które chcą się po prostu poruszać. Nie jest to jednak w żaden sposób wulgarne. Wygląda to bardzo ładnie, bardzo kobieco. Wchodząc na kolejny poziom zaawansowania, robi się coraz trudniej, coraz bardziej siłowo. Trenują również mężczyźni, także oni chyba najlepiej odczarowują ten stereotyp tańca na rurze kojarzonego właśnie z klubami ze striptizem. Na poziomie zaawansowanym musimy podnieść swoje ciała i utrzymać je w bardzo ekstremalnych pozycjach, także to na pewno nie jest taki taniec z klubu – mówi instruktorka. Swoich sił w pole dance spróbować może zatem każdy. Choć trzeba przyznać, że jest to sztuka, która do najłatwiejszych nie należy. – Na początku najbardziej potrzebne są ręce. Dlatego też, na poziomie podstawowym plan treningowy jest opracowany w ten sposób, żeby te ręce stopniowo wzmacniać, bez żadnych przeciążeń czy kontuzji. Na dalszym etapie w grę wchodzą plecy i brzuch. Podstawa to jednak silne ręce. To na nich cały czas dźwigamy ciężar swojego ciała – tłumaczy pani Ania.

Dogonić marzenia

Właścicielka szkoły pole dance na każdym kroku zaznacza, że podstawą jest bezpieczeństwo i „zdrowe” podejście do treningów. – Zawsze trzeba trenować z rozwagą i stopniowo. W przeciwnym wypadku może się to skończyć źle. Nawet, jeśli nie zdarzy się to od razu, to organizm, po roku czy dwóch, może nam wystawić rachunek za to, że trening nie był dostosowany do możliwości ciała. Więc trzeba uważać – przestrzega instruktorka. Pole dance jest bowiem sportem, który uprawiany w sposób niewłaściwy, może być przyczyną poważnych kontuzji, szczególnie na poziomie zaawansowanym. – Trzeba uważać, żeby nie spaść. W pole dacne są figury, kiedy wisimy centralnie głową w dół. Na treningach zawsze mamy pod rurą materace, które nas chronią, a figury na początku zawsze wykonywane są z asekuracją instruktora. U nas jest więc bezpiecznie – przekonuje Anna Jurcimierska, która w swojej szkole ma profesjonalne rury sprowadzone z Anglii. A dlaczego w ogóle warto uprawiać pole dance•  Odpowiedź jest bardzo prosta. To doskonała alternatywa na przykład dla zajęć z fitnessu. Dzięki ćwiczeniom na rurze można wzmocnić ciało i przy okazji wyrzeźbić brzuch, nogi, czy pośladki. A w szkole Pole Dance Centrum zawsze można liczyć na fachową opiekę właścicielki, która swoją pracę wykonuje z prawdziwą pasją. – Daje mi to bardzo dużą satysfakcję i nie wyobrażam sobie, żebym mogła pracować w jakimkolwiek innym zawodzie. Dodatkowo, mam dużo planów związanych z rozwojem firmy. Jestem w trakcie poszukiwania większej liczby instruktorów. Chciałabym również poprowadzić swoje zajęcia ze stretchingu czy ćwiczenia wzmacniające mięśnie, które są potrzebne do pole dance. Potrzebowałabym jednak o wiele więcej czasu, żeby to wszystko rozwinąć – mówi z szerokim uśmiechem pani Ania, zdradzając na koniec, że marzy o tym, by w najbliższym czasie wystartować w pierwszych w swojej karierze w zawodach pole dance.

Kuba Pochwyt

  • Numer: 51/52 (476/477)
  • Data wydania: 22.12.15
Czytaj e-gazetę