Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Rybniczanin odnalazł starą kopalnię srebra

01.12.2015 00:00 red

Na Dolnym Śląsku od jakiegoś czasu trwają intensywne, bardzo medialne i póki co bezowocne poszukiwania legendarnego „złotego pociągu”. W tym samym regionie, w cieniu tych wydarzeń, swoje prace prowadziła również ekipa, na czele której stał rybniczanin Jan Duerschlag. Piątek, 13 listopada, okazał się dla grupy wyjątkowo szczęśliwy.

Zapomniana przez 100 lat

– Czy można powiedzieć, że rozmawiam z człowiekiem, który dokonał sensacyjnego odkrycia? – pytam pana Jana Duerschlaga, gdy odwiedzam go w siedzibie jego firmy w Rybniku. – Tak. Można tak powiedzieć – odpowiada z uśmiechem na ustach. To właśnie ten człowiek, wraz z grupą znajomych, odnalazł w samym sercu dolnośląskiej Srebrnej Góry starą, zapomnianą kopalnię srebra. – Jest to miasto typowo górnicze, ale do tej pory w jego centrum nie było żadnego większego, namacalnego śladu tej działalności. Odkryta przez nas kopalnia jest zaś tego doskonałym przykładem. Co ciekawe, w wiekach średnich, miasteczka powstawały właśnie na kopalniach. Najpierw powstawała kopalnia, a potem wokół niej miasteczko. I właśnie tak jest w przypadku naszego odkrycia – wyjaśnia pan Jan. Jak to się stało, że grupa zapaleńców natrafiła na obiekt? Otóż, jak nietrudno się domyślić, zabranie łopaty i pójście w teren to zdecydowanie za mało. – Szukanie trzeba zacząć od przeglądania planów oraz przeszukiwania archiwów. Te dotyczące kopalni srebra w Srebrnej Górze znajdują się w Katowicach. Były w nich plany pochodzące z 1858 roku, na których zaznaczono kilka chodników i my staraliśmy się do nich dotrzeć – mówi odkrywca. Bezskuteczne poszukiwania trwały kilka lat. Przełomem okazała się informacja, którą dostarczył eksploratorom dr hab. Tomasz Przerwa. – Był to krótki zapis z lat dwudziestych, z którego wynikało, że w Srebrnej Górze miało powstać konsorcjum, mające oprowadzać po bardzo ładnej, zabytkowej kopalni. Był już nawet ustalony koszt biletu na poziomie bodajże dwudziestu fenigów. Na przewodnika wyznaczono już także emerytowanego górnika. Niestety, przyszły lata kryzysu. Później do władzy doszedł Hitler, a Niemcy mieli na głowie inne problemy. W związku z tym kopalnia została zapomniana na prawie 100 lat, dokładnie do piątku, 13 listopada, do godziny 13:00 – relacjonuje badacz. Właśnie wtedy w jednym z podziemnych korytarzy ponownie stanęła ludzka stopa. Prawdopodobne miejsce, w którym mogła znajdować się kopalnia, ustalono po geodezyjnym nałożeniu na siebie kilku map. Dzięki temu badacze wybrali kierunek kopania, za którym starali się podążać. – Nie stosowaliśmy georadarów, które w tych miejscach są bardzo zawodne, z racji ilości gruntu, jego mineralizacji i zróżnicowania. No, ale pomógł nam łut szczęścia i trafiliśmy dokładnie w to miejsce, w które chcieliśmy trafić – cieszy się pan Jan.

Między fikcją, a rzeczywistością

Chwila, w której poszukiwaczom udało się natrafić na znalezisko, związana jest z pewnym zabawnym wydarzeniem. – Zaszczyt odkopania kopalni przypadł osobie o wyjątkowym poczuciu humoru, która wiele razy zrobiła nas w konia. Dlatego też z początku nikt Jarkowi specjalnie nie wierzył, mimo, że dokonał on tak spektakularnego odkrycia – śmieje się Jan Duerschlag. Jednak gdy ekipa zobaczyła to, co udało się znaleźć, wielu jej członków nie wierzyło własnym oczom.

– Uważam, że weszliśmy do jednej z piękniejszych części kopalni. Trudno opisać wrażenia, ponieważ mieszały się one trochę pomiędzy fikcją, a rzeczywistością. Nie do końca wierzyłem w to, co widzę, bo po tych kilku latach już powoli zaczynałem wątpić w sukces. Moment wejścia do tego innego świata był niesamowity. Ta świadomość, że czas zatrzymał się tam z końcem lat dwudziestych, lub początkiem trzydziestych, była szokująca. Ostatni górnik, który opuszczał tą kopalnię, zgasił światło prawie 100 lat temu. Chwilę potem była wojna, potem człowiek poleciał w kosmos, następnie była epoka telewizji, internetu i telefonii komórkowej. Chwila wejścia do kopalni uzmysłowił mi, jak bardzo nasza cywilizacja poszła do przodu. Oczywiście nie można tego równać z odkryciami egipskich piramid, ale efekt jest niesamowity – dzieli się emocjami pan Jan, który jest niezwykle dumny i cieszy się, że kilka lat pracy nie poszło na marne. – Co bardzo ciekawe, jest to obiekt górniczy, który w żaden sposób nie został naruszony od prawie stu lat. Nie ma tam śmieci, nie ma żadnych zniszczeń. Wszystko zostało zachowane tak, jak sto lat temu, a nam, zamiast kilku chodników, udało się odkryć całą kopalnię, mającą być może nawet średniowieczne pochodzenie. To uda się potwierdzić na podstawie badań drewnianych elementów, które zostały tam znalezione. Jest to tzw. badanie dendrochronologiczne, na podstawie którego naukowcy będą w stanie określić, kiedy drzewo zostało ścięte, a co za tym idzie, będziemy wiedzieli, że kopalnia jest nie młodsza, niż właśnie wyniki badań – dodaje pasjonat.

Srebro jak bochenek chleba

Najciekawszym elementem, na jaki natrafili odkrywcy we wnętrzu kopalni, jest szyb, który z pewnością skrywa wiele tajemnic. – Póki co wiemy, że jest głęboki na 6 metrów i zalany krystaliczną wodą. Można przypuszczać, że prowadzi on do kolejnych, jeszcze bardziej tajemniczych fragmentów kopalni. To wykażą już specjalistyczne badania – przewiduje nasz rozmówca. Warty podkreślenia jest fakt, że dolnośląskie kopalnie srebra są niewielkie i nie mają nic wspólnego z naszymi, potężnymi kopalniami węglowymi. – Te dolnośląskie, kruszcowe, są najczęściej o przekroju człowieka. Oznacza to, że chodnik, w którym górnik się poruszał, dostosowany był tylko do jego wzrostu i do zamachu kilofem, by mógł wykuć żyłę srebra. A górnik, który drążył chodnik, szedł właśnie za żyłą, która w wypadku srebra ma kilka, kilkanaście, góra kilkadziesiąt centymetrów. Urobek skrupulatnie był wyciągany na powierzchnię. Jednak ilość srebra była znikoma. W całej Srebrnej Górze, w ciągu najlepszych lat, w czasie jednego roku, ze wszystkich kopalń uzyskiwano w sumie 50 kilogramów srebra. Objętościowo można to porównać do niewielkiego bochenka chleba. Idąc tą drogą, z odkrytej przez nas kopalni uzyskiwano w ciągu roku srebro o objętości bułki, może dwóch – przedstawia sytuację Jan Duerschlag i daje do zrozumienia, że wejście do kopalni nie wiązało się ze zdobyciem niezliczonych bogactw. – Zamknięcie kopalni było podyktowane głównie względami ekonomicznymi. Złoża prawdopodobnie się wyczerpały. Ludzie sobie wyobrażają, że odkryliśmy dziurę wypełnioną pod sufit sztabkami srebra. Ale tak nie było. Natomiast wartością tej kopalni jest jej niepowtarzalny klimat, wyposażenie, fakt, że przez wiele lat była zapomniana oraz to, iż znajduje się w samym centrum Srebrnej Góry – wylicza badacz.

Cel: udostępnić turystom

Poszukiwania kopalni trwały 5 lat, ale nie były prowadzone ciągle. Były to raczej wyjazdy weekendowe, które czasami trochę się przedłużały. Samego kopania było zaś niewiele, bo eksploratorzy skupiali się głównie na archiwach, pomiarach geodezyjnych, badaniach powierzchni i wyciąganiu wniosków z ukształtowania terenu. Przez nieformalną grupę poszukiwawczą przewinęło się ponad 20 osób. Byli to ludzie głównie z Rybnika, Srebrnej Góry oraz Wrocławia. Teraz ci ludzie są teraz na ustach całej Polski. – Informacja poszła w świat. Teren jest obecnie zabezpieczony, monitorowany przez policję i służby gminne. Teraz nastąpi spokojny okres związany z archiwizowaniem tej kopalni. Będą potrzebne dokładne pomiary i badania dendrochronologiczne, geologiczne oraz różne inne. Później, wraz z urzędnikami oraz innymi osobami decyzyjnymi, będziemy zastanawiać się, co dalej – klaruje sytuację pan Jan. Z odkrycia bardzo zadowolone są władze gminy, bo Srebrnej Górze przybędzie kolejna i to niebagatelna atrakcja. – Staraliśmy się nie naruszyć żadnej materii, którą zastaliśmy na miejscu. Jest kilka zasypanych chodników. Jeśli pozwolą na to warunki, chcielibyśmy całą kopalnię udrożnić i jeżeli będzie ciekawa, to może w przyszłości uda nam się udostępnić ją dla ruchu turystycznego. O tym, czy do tego dojdzie, będą decydowały wszystkie czynności formalno-prawne, a więc ustalenie zależności pomiędzy właścicielem gruntu a prawem do kopalni. Jesteśmy jednak dobrej myśli – podsumowuje Jan Duerschlag. Dodajmy, że na Facebooku, pod adresem „Kopalnia Srebra w Srebrnej Górze”, na bieżąco umieszczane są informacje, zdjęcia i filmy dotyczące kopalni. W tym miejscu można również zadawać pytania członkom ekipy, która dokonała tego fantastycznego odkrycia.

Kuba Pochwyt

  • Numer: 48 (473)
  • Data wydania: 01.12.15
Czytaj e-gazetę