Biedronki znowu zaatakowały
Choć na dworze już chłodniej, nadal obserwujemy jesienną inwazję biedronek. Zjawisko ok kilku lat powraca co roku na jesień. Skąd biorą się tysiące małych czerwonych (i nie tylko) robaczków i czy mogą być niebezpieczne dla ludzi?
Jesienna słota póki co nie przeszkadza biedronkom. Wchodzą do naszych mieszkań, a gdy usunie się jedną pojawiają się kolejne. Okazuje się, że kolorowe robaczki nie są naszym rodzimym gatunkiem, a przyszedł do nas prawdopodobnie zza wschodniej granicy. Już w 1964 roku biedronkę azjatycką (bo taka jest jej poprawna nazwa) przywieziono na Ukrainę, oczywiście w pożytecznym calu – ochrony roślin. Biedronka jak powszechnie wiadomo jest drapieżnikiem i bardzo chętnie zjada mszyce. W późniejszych latach biedronki azjatyckie zaczęto również hodować na zachodzie Europy, skąd prawdopodobnie przedostały się do środowiska naturalnego i skolonizowały także Polskę. – W zachodniej Europie biedronki ninja zostały zauważone w 1999 r. W Polsce po raz pierwszy zaobserwowano je w warunkach naturalnych w 2006 w Poznaniu. W Olsztynie po raz pierwszy informacje o obecności tego gatunku pojawiły się w 2010 roku. Teraz i u nas występuje masowo – pisze na swoim blogu prof. Stanisław Czachorowski z wydziału biologii i biotechnologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
Śmierdzą by odstraszać
Biedronki azjatyckie różnią się od naszych rodzimych biedronek – siedmiokropek. Te orientalne są nieco większe, mają różne kolory (także czarne z czerwonymi kropkami), od 0 do 23 kropek i charakterystyczny ciemny znak przed skrzydłami, przypominający literę M lub W. Dlaczego inwazja biedronek następuje jesienią? Bo wtedy szukają miejsc do zimowania. W Azji takimi miejscami były dla nich góry, a u nas mogą to być betonowe góry, czyli np. bloki mieszkalne i inne budynki. To naturalna migracja, choć dla nas może wyglądać jak prawdziwa inwazja. – W swoim naturalnym środowisku, w Azji, pokonują kilkukilometrowe wędrówki w góry gdzie zimują. W ostatnich ciepłych dniach owady te chciały wykorzystać swoją szansę i znaleźć ciepły kąt. Nasze bloki przypominają właśnie tym owadom góry. A nasze okna i parapety – szczeliny w skałach – wyjaśnia dr Łukasz Depa z Katedry Zoologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Biedronki mogą rozmnażać się bez konsekwencji, bo nie smakują ptakom – naturalnym wrogom. Robaczki rodem z Azji wytwarzają specyficzną woń, która odstrasza ptaki. Podczas, gdy nasze biedronki zjadają praktycznie tylko mszyce, biedronki arlekinowe (inna nazwa azjatyckich) są wszystkożerne i agresywne. Wydzielają feromony, które za jedną przyciągają kolejne sztuki.
Mogą być niebezpieczne
Biedronki ninja mogą ukąsić człowieka. Dla większości ludzi takie ugryzienie nie będzie niebezpieczne, jednak ok. 10 proc. ludzi jest na nie uczulonych. Co ciekawe, uczulić może już sam kontakt z biedronką, m.in. przez wdychanie jej zapachu czy dotknięcie ręką. Objawami mogą być zapalenie spojówek, astma, pokrzywka i obrzęk ciała. Jak w takim razie najlepiej sobie z nimi radzić? Nie warto ich rozgniatać, bo wtedy ich wydzieliny mogą się rozprzestrzeniać. Najlepiej jest je zebrać odkurzaczem. Dotyczy to także martwych osobników, bo na ich ciałach żerują później różne pasożyty, które też mogą prowadzić do reakcji alergicznych.
Szymon Kamczyk
Najnowsze komentarze