Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Nie chcę być konkurencją dla męża

30.06.2015 00:00 adam

 

LESZCZYNY. W ubiegłym tygodniu formalną rezygnację z funkcji prezesa zarządu Funduszu Lokalnego Ramża złożyła Ewa Kluczniok. Byłą już prezes fundacji pytamy o powody tej decyzji, działalność społeczno-polityczną i przyszłość fundacji.

Red. Czy nie szkoda pani rezygnować teraz z funkcji prezesa, kiedy Ramża została jednym z podmiotów zarządzających Centrum Organizacji Pozarządowych i Aktywności Społecznej w Czerwionce-Leszczynach?

Ewa Kluczniok. Nie. Prawie 14 lat kierowania Funduszem lokalnym „Ramża” dało mi wiele satysfakcji i możliwość pełnej realizacji poza zawodowej. Współzarządzanie Centrum pozostawiam moim następcom.

 

Od kiedy w zasadzie zajmuje się już pani działalnością społeczną?

Właściwie przez całe moje dorosłe życie byłam aktywna społecznie. Realizowałam się jako radna Rady Miejskiej i Rady Dzielnicy, ławnik i kurator sądowy, przez długie lata jako sekretarz Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej GiM Czerwionka-Leszczyny oraz aktywny członek Koła Terenowego Ruchu Autonomii Śląska w najlepszym jego okresie. To ponad 30 lat mojego życia.

 

Jakie są powody pani rezygnacji?

Współtworzyłam FL Ramża i udało się Funduszowi osiągnąć sukcesy, nawet ponad moje oczekiwania. Początkowo miałam, mieliśmy,  pomoc ze strony byłych ś.p. burmistrzów Marka Kornasa i Piotra Ignacego, którzy nas mocno wspierali. Z czasem entuzjaści – założyciele zaczęli się wykruszać, z Rady ustąpili z różnych powodów Damian Jankowski, mój mąż Krzysztof, Krystyna Chrostek, a Piotr Ignacy zaczął chorować. W ich miejsce zaczęli wchodzić ludzie bardziej związani z urzędem, znacznie mniej się angażujący w działalność Fundacji. Fundusz się rozwijał a trzyosobowy zarząd miał coraz więcej wyzwań. Poczułam się już zmęczona i… spełniona. Poza tym nasze kilkunastoletnie dokonania nie znajdywały uznania w oczach nowych włodarzy gminy. Być może przeszkadzało temu moje nazwisko? Swoje zrobiłam i czas na nowych!

 

Czy na rezygnację miał wpływ słaby wynik w ostatnich wyborach samorządowych?

W wyborach wystartowałam, ponieważ chciałam mieć wpływ na zmianę nastawienia samorządu do Funduszu. Nie udało mi się, ale taka była wola wyborców! Na pewno wynik wyborów odebrałam jako porażkę, ale to nie był główny powód mojej rezygnacji.

 

Czego najbardziej będzie pani żałować, po tylu latach szefowania Ramży?

Tego, że z pionierskiej na naszym terenie organizacji pozarządowej Fundusz stał się jedną  z wielu organizacji zdominowanych przez samorząd gminy.

 

Czym będzie się pani teraz zajmować, bo chyba nie zrezygnuje pani z działalności społecznej?

Zdobyłam, przez te lata, wiele umiejętności dzięki czemu jestem ekspertem oceniającym wiele projektów dotyczących pozyskiwania funduszy z wielu źródeł. Ta wiedza i doświadczenie pozwalają  mi na dalszą aktywność, a zarazem przynosi mi również pewne dochody. W Ramży cała moja działalność była głównie oparta na zasadzie wolontariatu! Będę także miała więcej czasu na realizację mojej pasji, jaka są podróże. Jestem także jednym z założycieli i aktywnych członków Stowarzyszenia Przyjaciół Leszczyn „Dzwon”. Tu stoją przed nami nowe wyzwania.

 

Czyli będzie pani konkurencją dla męża w kwestii szefowania SPL Dzwon?

Na pewno nie! Mąż doskonale sobie radzi w kierowaniu „Dzwonem” i świetnie mu się układa współpraca z członkami stowarzyszenia. Wykorzystam nabyte umiejętności pisząc np. projekty w celu pozyskiwania na cele statutowe SPL „Dzwon” pieniędzy z różnych źródeł. Jako SPL mamy bardzo ambitne plany, a w ciągu roku formalnego działania udało nam się już wiele zrobić i pozyskać fundusze z Fundacji Kronenberga na sprowadzenie dzwonu „Maria” (dzięki wsparciu ministrów Kultury i Dziedzictwa Narodowego), Funduszu Inicjatyw Obywatelskich Śląskie Lokalnie. Mam więc co robić w stowarzyszeniu.

 

A może bardziej chce się pani bardziej zaangażować w życie polityczne?

Nigdy nie byłam „zwierzęciem politycznym” Działalność w RAŚ i innych organizacjach zawsze jednak bliska była lokalnej polityce. Moja działalność w polityce i aspiracje polityczne to już przeszłość z czego pewnie  wiele osób się ucieszy.

 

Jak obecnie wygląda szpica Ramży? Czy jest już nowy prezes?

Jest już nowy prezes –Justyna Domżoł, która w zarządzie jest od początku. Mój główny pomocnik, a myślałam że i następca Marcin Stempniak wraz z Eweliną Włoch z UGiM uzupełniają zarząd. Rada Fundacji do końca kadencji chyba nie ulegnie zmianie, choć zmarł Piotr Ignacy.

 

Czy teraz fundacja pójdzie w innym kierunku?

Nie mnie o tym wyrokować. Justyna i Marcin mają już duże doświadczenie, a sam Fundusz należy do  grupy najlepszych w Polsce. Powinni sobie poradzić.

 

Z racji mojej działalności w NGO wiem, że wiele osób zaskoczyły tegoroczne wyniki konkursu Działaj Lokalnie. Co się stało, że konkurs został podzielony na dwa?

Niestety,  ten  rok w tak przejrzystym  i transparentnym jak do tej pory konkursie Działaj Lokalnie był nietypowy. Liczyliśmy na współpracę z  lokalnym samorządem w kwestii pozyskania wkładu własnego do konkursu. Jednak procedury się przedłużały,  a kalendarz Działaj Lokalnie  musiał być realizowany. Stąd decyzja w porozumieniu z Akademią Rozwoju Filantropii w Polsce  o  dwóch turach konkursu. W końcu jednak z powodów  formalno-prawnych nie mogliśmy skorzystać z formuły regrantingu  i musieliśmy wrócić do  punktu wyjścia, a więc rozdzielić środki zgodnie z ustalonym przez Komisję Grantową  rankingiem. Na teraz  wyrażam nadzieję, że moi następcy, a także samorząd lokalny w przyszłym roku nie dopuszczą do powtórzenia tej sytuacji.

 

Jakie ma pani plany na najbliższą przyszłość, najbliższe pół roku?

Tak  jak wcześniej  sygnalizowałam,  chcę wspierać merytorycznie Stowarzyszenie Dzwon zważywszy na to, że już dziś mogę nieoficjalnie powiedzieć, że od przedwczoraj droga Marii do Leszczyn jest już coraz krótsza (23 czerwca stowarzyszenie otrzymało informację od strony niemieckiej o przygotowaniu umowy użyczenia dzwonu – red.). To na najbliższe pół roku. A potem  z przyjemnością będę kibicować działaniom innych organizacji  i korzystać z ich ofert. A poza tym to najwyższy  czas na prawdziwą emeryturę – bo przecież jest jeszcze tyle książek do przeczytania, filmów do obejrzenia, miejsc  dalekich i bliskich do zwiedzania. Powiem nieskromnie, że sztuką jest  znalezienie  odpowiedniego momentu na kończenie  kolejnych etapów działalności. Mnie się to zawsze udawało.

Rozmawiał Szymon Kamczyk

  • Numer: 26 (451)
  • Data wydania: 30.06.15
Czytaj e-gazetę