Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Amatorka tylko z nazwy

26.05.2015 00:00 red

SPORT AMATORSKI – Wywiad z Tadeuszem Bonkiem, komisarzem Amatorskiej Ligi Piłki Siatkowej Leon Internet.

Kuba Pochwyt: Dobiegają końca rozgrywki szesnastej edycji Amatorskiej Ligi Piłki Siatkowej Leon Internet. I już przed decydującymi rozstrzygnięciami  mamy do czynienia z pewną niespodzianką.

Tadeusz Bonk: Doczekaliśmy się zmiany składu meczu finałowego. Od kilku lat w finale spotykały się bowiem zespołu Dwójki Świerklany i Jedynki Jankowice II. Byli to odwieczni rywale, którzy toczyli ze sobą bardzo zacięte boje. Na trybunach często było słychać głosy, kiedy w końcu pojawi się drużyna, która w tym finale będzie w stanie którąś z tamtych dwóch ekip wyciąć. I tak zdarzyło się właśnie teraz. Zmontowała się drużyna, nazywana przez niektórych „dream team”. Jest to Artus Żory, a więc zespół, który wygrywał pierwsze edycje ligi. Ta drużyna mocno przemeblowała skład, wzmocniła się zawodnikami o poważnej przeszłości siatkarskiej i w cuglach wygrała sezon zasadniczy. W play-offie zaliczyła co prawda jedną wpadkę, ale mimo to awansowała z pierwszego miejsca do finału. To spowodowało, że już w półfinale spotkały się Dwójka Świerklany i Jedynka Jankowice. Świerklany okazały się lepsze, dlatego też o pierwsze miejsce w tym sezonie powalczą Artus i Dwójka.

W bieżącym sezonie zmieniliście nieco system rozgrywek.

Zrobiliśmy taki duży eksperyment. To była dość ryzykowna operacja, bo można powiedzieć, że na dobrze funkcjonujących organizmach nie powinno robić się aż takich rewolucji, no ale mimo to postanowiliśmy wprowadzić pewne novum. Mianowicie, wzorem plusligowych parkietów, wprowadziliśmy play-off 1-8. W skrócie oznacza to, że po rundzie zasadniczej spotkały się drużyny: pierwsza z ósmą, druga z siódmą i tak dalej. Teoretycznie więc zespół z ósmego miejsca mógł wygrać ligę. I w pewnym sensie rzeczywiście doszło do niespodzianki, ponieważ zwycięzca rundy zasadniczej, Artus, przegrał pierwszy mecz play-offu z Mokate Pawłowice. To wstrząsnęło ligą. No ale w dwóch kolejnych meczach to żorzanie okazali się lepsi i wszystko wróciło na normalne tory. Druga część rewolucji polega na tym, że ten play-off został rozciągnięty na całą ligę, więc walczono o miejsca 9-16, 17-24 i 25-32. Ma to znaczenie przy sprawie spadków i awansów. Przypomnę, że u nas w pierwszej lidze gra 12 zespołów i biorąc pod uwagę play-off 9-16, 4 drużyny były zagrożone spadkiem. Ostatecznie ułożyło się to tak, że awans do pierwszej ligi, dzięki play-offom, wywalczyły sobie aż 3 zespoły.                

Planujecie wprowadzić kolejne zmiany, a mianowicie ujednolicenie piłek.

To będzie nowość od przyszłego sezonu. Wśród zawodowych siatkarzy królują dwa rodzaje piłek. Wszystkie międzynarodowe rozgrywki gra się mikasą. Podobnie jest w Plus Lidze. Ale liga włoska, jedna z najlepszych na świecie oraz niższe ligi w Polsce grają moltenami. Oczywiście każdy siatkarz ma swoją teorię, która piłka jest lepsza, ale jednak bardziej popularna w niższych ligach jest molten i właśnie tylko tymi piłkami będziemy grali w naszej lidze od przyszłego roku. W tym pozostawiamy jeszcze dowolność.

Kiedy wspomina pan o tym wszystkim, trudno mówić o waszej lidze jako o amatorskiej. Mocno pachnie to profesjonalizmem.

Liga może nazywać się amatorska. Pod warunkiem, że będzie profesjonalnie prowadzona. I tego się tutaj trzymamy od samego początku. Tu jest miejsce na amatorszczyznę tylko i wyłącznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Już tłumaczę, co się za tym kryje. W tej lidze nikt na niczym nie zarabia. Dodatkowo, żeby w tej lidze grać, trzeba dużo włożyć. Wysiłku, zaangażowania, ale również pieniędzy. Bo trzeba wynająć salę, kupić stroje, zapłacić sędziego i tak dalej. Ale nikt nigdy za prowadzenie tej ligi ani grę nie weźmie ani złotówki. I na tym polega to amatorstwo. Cała reszta, a więc organizacja, musi być na poziomie absolutnie profesjonalnym. Bo inaczej ta liga nie mogłaby funkcjonować na takim obszarze, jak ma to miejsce obecnie.

I to jest właśnie klucz do sukcesu?

Zgadza się. My sami się reklamujemy. Do naszej ligi przychodzą drużyny z zewnątrz, z bardziej odległych miast. Dlaczego? Bo słyszą o tym jaki jest poziom, jaka jest organizacja, jak się gra. Jeżeli w tej całości powstaje jakaś niedoskonałość, to my tą dziurę zaraz łatamy. Robimy spotkania, zebrania, poprawiamy regulamin. Wszystko po to, żeby nie popełnić jakiegoś błędu. Przypomnę, że ta liga zaczynała od 10 zespołów. Dziś mamy ich 33. Po prostu robimy ją na tyle dobrze, że ludzie chcą u nas grać.

Ile zespołów maksymalnie może wystąpić w rozgrywkach?

Nie mam pojęcia. Ja tych granic nie widzę. Jak zaranie nie zdarzyło mi się, by komuś odmówić startu w lidze. Pojawiają się czasem względy formalne, które powodują, że ktoś nie może zagrać. Mam tu na myśli na przykład zbyt późne zgłoszenie. Taka sytuacja miała miejsce choćby w wypadku dwóch drużyn z Akademii Jastrzębskiego Węgla. Podam też przykład drużyny z Kędzierzyna-Koźla, która chciała grać w naszej lidze. Oczywiście nie zabroniliśmy im zgłoszenia, ale wytłumaczyliśmy, że ta odległość i dojazdy mogłyby być dość uciążliwe. I ostatecznie ta drużyna nie zagrała. Ale podkreślam, że jesteśmy otwarci na współpracę z wszystkimi, którzy chcą u nas grać.

Chciałbym zapytać o największe gwiazdy ligi. Których zawodników należałoby tutaj wymienić?

Rozpocznę od zawodnika, który regularnie zdobywa nagrodę MVP rozgrywek. Mowa o Sebastianie Żarłoku. Jest to atakujący, który stanowi o sile Dwójki Świerklany. Mimo, że nie jest już nastolatkiem, to cały czas jest to największa siła ognia tej ligi. A jeśli chodzi o zawodników znanych z siatkarskich parkietów, to gra u nas Łukasz Lip, który jeszcze niedawno występował w drugoligowym Volleyu, a ma na swoim koncie występy w ekstralidze. Podobnie zresztą jak Darek Luks, znakomity trener, grający kiedyś na przykład w Skrze Bełchatów. Tych znanych nazwisk jest więcej, ale nie chciałbym kogoś skrzywdzić i pominąć.  

Na zakończenie powiedzmy o turnieju, który uwieńczy obecny sezon i wyłoni zwycięzcę szesnastej edycji rozgrywek.

W sobotę, 30 maja zapraszam na prawdziwe siatkarskie święto. Pierwszy raz będziemy grać w nowej hali przy gimnazjum sportowym nr 2. O godzinie 18:00 gwarantuję emocje na najwyższym poziomie. Właśnie wtedy odbędzie się wielki finał, który będzie miał znakomitą oprawę. Cała impreza rusza już o godzinie 9:30. Odbędzie się w sumie 17 meczów, a więc siatkówki będzie po uszy.

  • Numer: 21 (446)
  • Data wydania: 26.05.15
Czytaj e-gazetę