Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Nici z rajskiej plaży w Stodołach

19.05.2015 00:00 red

Jeszcze rok temu wydawało się, że ośrodek „Pod Żaglami”, który mieści się w Rybniku-Stodołach czeka świetlana przyszłość. Powstała tam restauracja, plac zabaw czy plaża z miejscem wyznaczonym do kąpieli.

Dariusz Kosteczko, właściciel wspomnianego ośrodka zapowiadał wtedy, że to wszystko tylko prowizorka i za dwa lata Rybnik doczeka się ośrodka wypoczynkowo-rekreacyjnego z prawdziwego zdarzenia. Dziś wydaje się, że z tych planów może nic nie wyjść. Zamiast kolejnych inwestycji, mamy spór na linii właściciel – Miasto.

Zero empatii

Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy Dariusz Kosteczko otrzymał wezwanie do zapłaty podatku od nieruchomości. O jaką kwotę chodzi? Miasto nie udziela takiej informacji – w oparciu o tajemnicę skarbową, uregulowaną odpowiednią ustawą. Nieoficjalnie spekuluje się, że chodzi o kwotę przekraczającą 80 tys. zł. Urzędnicy uznali, że przedsiębiorca ma zapłacić podatek od budynków, w których prowadzi działalność, ale również od terenów zielonych. Z tym nie zgadza się Dariusz Kosteczko. – To nie jest tak, że nie chcemy zapłacić podatku. Ale dlaczego mamy płacić, za tereny, które udostępniamy rybniczanom za darmo? – pyta przedsiębiorca. Dlatego zwrócił się do prezydenta, o umorzenie części podatku. Spotkał się jednak z odmową. – Byłem na rozmowie u prezydenta, niestety nic z niej nie wyniknęło. Mam wrażenie, że nikogo w urzędzie nie interesuje, czy ten ośrodek będzie służył mieszkańcom. Aby zarobić na nim 100 tys. zł, musielibyśmy mieć potężną sprzedaż. Bo przecież tereny zielone, boiska, plażę czy place zabaw udostępniamy rybniczanom nieodpłatnie. Więc powinno to być obłożone niższym podatkiem, jak za tereny rekreacyjne – twierdzi Dariusz Kosteczko. Skarży się również, że urzędnicy nie wykazali się nawet odrobiną empatii. – W kampanii wyborczej Piotr Kuczera zapowiadał, że będzie wspierał przedsiębiorców. Szybko okazało się, że to tylko nic nie warte deklaracje, które były składane, aby wygrać wybory. W Rybniku urzędnicy nadal działają wg zasady: raz tłusto, potem pusto. A przecież ten ośrodek można by przekształcić i prowadzić jako partnerstwo publiczno-prywatne. Miasto nie jest jednak tym zainteresowane – żali się przedsiębiorca.

Dariusz Kosteczko odmowną decyzję Miasta zaskarżył do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. – Ze spokojem czekamy na rozstrzygnięcie tej sprawy – mówi Piotr Kuczera, prezydent Rybnika i dodaje: – Każdy kto tworzy biznes plan, musi przeanalizować warunki w jakich przyjdzie mu działać. Tutaj kluczowe są podatki. W momencie zakupu tych terenów przez przedsiębiorcę, sytuacja podatkowa była jasna i oczywista. Można to było bardzo łatwo sprawdzić. Jeżeli naliczony podatek jest niezgodny z prawem, to SKO może tę decyzję zweryfikować. Dla nas najważniejsza jest litera prawa – wyjaśnia prezydent Rybnika.

Niepewna przyszłość

Wniosek o umorzenie części należności Dariusz Kosteczko uzasadniał również tym, że w ubiegłym roku jego kontrahenci nie zapłacili mu 1,8 mln zł. – Ledwo przetrwaliśmy ten czas. Wiem, że wiele firm boryka się z takimi problemami, ale żadna nie prowadzi ośrodka, który ma służyć mieszkańcom. Proszę mi pokazać jakieś alternatywne miejsce, gdzie rybniczanie mogliby spędzać wolny czas? Dlatego Miastu powinno zależeć na wspieraniu takich inicjatyw. A ja niestety mam wrażenie, że Miasto próbuje pozbyć się nas z tego terenu. Być może prezydent chce sam wybudować tutaj ośrodek, szkoda tylko, że z pieniędzy miejskich – twierdzi właściciel ośrodka „Pod Żaglami”. – Gdybyśmy szli tym tokiem rozumowania, to każda firma z Rybnika mogłaby zgłosić się do prezydenta i powiedzieć, że ma trudną sytuację finansową. Nie mogę sobie na to pozwolić. Życzę powodzenia w realizacji planów biznesowych przedsiębiorcy, ale jestem również odpowiedzialny za stronę dochodową miasta. Muszę o to dbać – twierdzi Piotr Kuczera.

Dariusz Kosteczko zastanawia się nad komercjalizacją ośrodka. Być może pojawią się bilety wstępu, chociaż jak sam twierdzi, takie rozwiązanie łączy się z buntem mieszkańców. – Szukamy sposobu na funkcjonowanie tego ośrodka. Wstrzymaliśmy inwestycje. Być może ostatecznie będzie to miejsce zamkniętego wypoczynku dla firm, które za to zapłacą. Chociaż powiem szczerze, że w ostatnim czasie tyle się nasłuchałem od ludzi, że wszystkiego mi się odechciewa – dodaje na zakończenie Dariusz Kosteczko, właściciel ośrodka.

(pm)

  • Numer: 20 (445)
  • Data wydania: 19.05.15
Czytaj e-gazetę