Pechowa porażka w Sosnowcu
Piłka Nożna – II liga
Piłkarze Energetyka ROW Rybnik nie mogą rundy wiosennej zaliczyć do udanych. Po tym jak zimę spędzili w fotelu lidera, wydawało się, że rybniczanie będą nadawać ton w rywalizacji o mistrzostwo II ligi. Jest niestety inaczej. Podopieczni Marcina Prasoła z wielkim trudem zdobywają punkty, a do tego często brakuje im szczęścia. I to potwierdziło się w rywalizacji z Zagłębiem Sosnowiec, który w ostatnich tygodniach prezentował się bardzo dobrze i wywindował się do czoła tabeli.
Mecz w Sosnowcu lepiej rozpoczęli miejscowi. Częściej byli przy piłce, a rybniczanie rzadko przedostawali się pod pole karne Zagłębia. Podopieczni Marcina Prasoła byli jednak mocno zdyscyplinowani w obronie, przez co sosnowiczanie nie stwarzali sobie dogodnych sytuacji strzeleckich. Dodatkowo w 36. minucie faulowany był Mandrysz, chwilę później piłkę w pole karne wrzucił Muszalik, do niej najwyżej wyskoczył Grolik i dał prowadzenie rybnickiej drużynie.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków, aby jak najszybciej odrobić straty. Robili to jednak dość nieudolnie i wydawało się, że rybniczanie mają szansę na zachowanie czystego konta. Niestety, dwukrotnie przytrafiły im się słabsze momenty w grze defensywnej, co Zagłębie skrupulatnie wykorzystało. Najpierw w 56. minucie Tumicz przepchnął w polu karnym Wolniewicza i uderzył w kierunku dalszego słupka, od którego ostatecznie piłka się odbiła i wpadła do siatki. W czwartej minucie doliczonego czasu gry gospodarze zapewnili sobie zwycięstwo. W pole karne dośrodkował jeden z piłkarzy Zagłębia, ta skozłowała przed Kajzerem, a potem trafiła wprost na głowę Araka, który umieścił ją w siatce rybnickiej bramki.
Rybniczanie nie zasłużyli na porażkę w tym spotkaniu. Długimi momentami byli równorzędnym, a nawet lepszym zespołem od gospodarzy. Szczególnie w ostatnich 20 minutach meczu, kiedy to kilkakrotnie zagrozili bramce Gąsińskiego. Zabrakło jednak trochę szczęścia i trochę determinacji, aby zdobyć drugą bramkę na Stadionie Ludowym. Warto również podkreślić atmosferę na stadionie w Sosnowcu, który wypełnił się prawie w komplecie, a obie ekipy były dopingowane przez swoich fanów przez pełne 90 minut.
W piątek, 1 maja rybniczanie powalczą w kolejnym ligowym meczu. Tym razem u siebie zmierzą się z Kotwicą Kołobrzeg. Początek spotkania o godz. 17.00.
Marek Pietras
Zagłębie Sosnowiec – Energetyk ROW Rybnik 2:1
Bramki: Marcin Grolik (36.) – Łukasz Tumicz (55.), Jakub Arak (90.)
ROW: Kajzer, Krotofil, Grolik (75. Bedronka), Jary, Gojny, Mandrysz (59. Sobczak), Wolniewicz, Nowak, Muszalik, Siwek, Dudziński (52. Musiolik)
Zagłębie: Gąsiński, Sierczyński, Koprucki, Markowski, Ninković, Matusiak, Dudek, Ryndak (74. Mizgała), Fonfara (46. Tumicz), Tylec (79. Zaradny), Arak
Po meczu powiedzieli:
Marcin Prasoł, trener Energetyka ROW
W pierwszej połowie to Zagłębie miało więcej z gry, ale to my prowadziliśmy. W drugiej, mecz się wyrównał, poukładaliśmy naszą grę. Walczyliśmy o zwycięstwo, mieliśmy w końcówce swoje okazje. Szczęście uśmiechnęło się jednak do Zagłębia. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach uśmiechnie się również do nas. Moi zawodnicy zostawili dziś na boisku dużo zdrowia, za co im dziękuję. Analizując ten mecz pod kątem czysto piłkarskim, motorycznym, to uważam, że drużyna stanęła na wysokości zadania.
Mariusz Muszalik, kapitan Energetyka ROW
Jasne jest, że porażka po bramce straconej w ostatniej sekundzie meczu boli. Na razie jeszcze to do nas nie dociera, jesteśmy w lekkim szoku. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie i do nas szczęście się uśmiechnie. Myślę, że to był dobry mecz, było sporo walki, ale i sytuacji podbramkowych. Oby takich spotkań było jak najwięcej. Mamy teraz mecze z drużynami, które są niżej w tabeli od nas i musimy te spotkania wygrać. Do tej pory było tak, że lepiej grało nam się z czołówką, musimy to zmienić. My cały czas jesteśmy optymistami, ostatnie dwa mecze zagraliśmy dobrze. Tylko optymizmem i dobrym wrażeniem artystycznym awansu nie wywalczymy. Zostało siedem kolejek do końca i liczą się już tylko punkty.
Gabriel Nowak, zawodnik Energetyka ROW
W ostatniej sekundzie straciliśmy bramkę, nie dziwi więc, że czujemy rozpacz. Nie jest to przyjemne uczucie, ale musimy się szybko podnieść. Dzisiejszy mecz pokazał, że piłka jest czasami okrutna. Spotkanie przebiegało pod lekkie dyktando gospodarzy, ale nie stwarzali oni jakiś okazji strzeleckich. Wydaje mi się, że był to typowy mecz na remis. Bramki nie padły po jakiś składnych akcjach, ale w dzisiejszym futbolu jest tak, że bardzo ważne są stałe fragmenty gry i umiejętność wykorzystywania błędów rywali. Teraz przed nami mecze z teoretycznie słabszymi rywalami. Nie możemy jednak myśleć o nich w ten sposób. Do każdego musimy podejść tak, jakbyśmy walczyli z najlepszą drużyną w Polsce.
Najnowsze komentarze